JustPaste.it

Zagadka smoka wawelskiego i Wincentego Kadłubka wizja potwora

Wincenty Kadłubek, autor „Kroniki polskiej”, nic nie pisał o smoku wawelskim, lecz o potworze zwanym „olophagiem”.

Wincenty Kadłubek, autor „Kroniki polskiej”, nic nie pisał o smoku wawelskim, lecz o potworze zwanym „olophagiem”.

 

 

Nie każdy potwór musiał być smokiem. Fantazja ludzka stworzyła wiele wizerunków potworów. Powszechnie mówi się, że od najdawniejszych czasów wawelska historia z Krakiem dotyczyła smoka.
Jednak Wincenty Kadłubek, twórca przekazanego w wersji pisemnej podania o tym zdarzeniu, które to jest  pierwszą i z tego powodu najstarszą wersją, nic nie pisał o smoku, lecz o potworze wawelskim. 
Owa smocza nam znana bajeczna historia powstała kilka wieków później. W historii, nawet odnośnie tej bajecznej, najważniejsze są źrodła, a nie dowolna interpretacja.

POLECAM ZOBACZYĆ FILM (ok. 6 minut) NA TEMAT TEJ KSIĄŻKI!

Oto link (kliknąć!):

Video thumb

 

Wincenty Kadłubek, biskup krakowski, późniejszy zakonnik cysterski, napisał na przełomie XII i XIII wieku słynną Kronikę polską (Chronica Polonorum). Dzieło to ze wszech miar ciekawe, będące drugą po dziele Galla Anonima kroniką dziejów naszego narodu, posiada wiele motywów na granicy fantazji i rzeczywistości. Wśród nich jest pewien zapis mówiący o historii Grakcha (postać ta później otrzymała miano Kraka lub Krakusa), który przy udziale swoich dwóch synów pokonał podwawelską bestię. Tak jest napisane w jego kronice: Był bowiem w załomach pewnej skały okrutnie srogi potwór, którego niektórzy zwać zwykli całożercą. Żarłoczności jego każdego tygodnia według wyliczenia dni należała się określona liczba bydła. Jeśliby go mieszkańcy nie dostarczyli, niby jakichś ofiar, to byliby przez potwora pokarani utratą tyluż głów ludzkich[1].

Władca Grakch nie mógł znieść tego potwora i postanowił go zgładzić, ale to zadanie zlecił dwóm swoim synom. Ci wpadli na pomysł, aby podstępnie otruć bestię, dając jej do zjedzenia płonącą siarkę zapakowaną w skórę bydlęcia. Potwór nic nie przeczuwał, zjadł i udusił się od buchających we wnętrznościach płomieni.

A jak głosi dalej to podanie, zleciały się na ścierwo potwora kruki i od ich krakania wywodzi się, według Kroniki polskiej, nazwa Kraków.

Kadłubek nic nie wspominał o jakimkolwiek smoku, lecz o potworze całożercy. W oryginalnym tekście, w wydaniu Kroniki polskiej z 1612 roku[2] czytamy: Erat enim In cuisdam scopuli antractibus monstrum atrocitatis immasissimae, quod quidam olophagum dici putant.

To słowo, podane w bierniku jako olophagum (mianownik brzmiałby olophagus lub olophag, chociaż to jest sztucznym tworem językowym wtrąconym do łacińskiego tekstu). Jest połączeniem dwóch słów greckiego pochodzenia, które dają się przetłumaczyć jako pożerający w całości, czyli całożerca[3]. Olophagus nie istnieje jednakże jako samodzielne słowo w języku greckim i z tego powodu daje to nam do myślenia. Kadłubek użył tego słowa tylko w odniesieniu do podwawelskiego potwora i nigdzie indziej, aczkolwiek słowo smok (łac. draco) było mu znane[4]. W swojej Kronice użył słowa draco aż dwa razy: w odniesieniu do Bolesława Krzywoustego oraz cesarza Fryderyka Barbarossy.

Specjalnie użyte słowo olophagus miało mieć nieprzypadkowe znaczenie. Można posądzać Kadłubka o literacką ekspresję, ale też o użycie tego jemu znanego słowa w celu nazwania potwora inaczej. Taki stan rzeczy zapewne sugeruje, że był to potwór niekoniecznie smoczego pochodzenia, inaczej Kadłubek napisałby po prostu draco – smok. Istnieje pewien precedens, który wskazuje na motyw walki bohatera z potworem, który nie był smokiem. Jest to historia zabicia przez Beowulfa wodnego potwora Grendala[5], o czym czytamy w epickim utworze z X wieku z kręgu literatury anglosaskiej pod tytułem Beowulf. To przykład istnienia w kulturze europejskiej motywu pokonania potwora, który nie był smokiem. Obok potwora Grendala walczył Beowulf też ze smokiem.

Zapewne Kadłubek celowo pisał o potworze, a nie smoku, chodziło być może o jakieś symboliczne przedstawienie potwora w religijnym rozumieniu, a mianowicie jako pożerającego ludzi szatańskiego strażnika piekieł.

Niektóre średniowieczne wizerunki piekieł w sztuce sakralnej pokazują paszczę potwora pożerającą w całości ludzi. Dotyczyło to bardziej piekielnego potwora niż smoka. Smoka kojarzono z szatanem, ale w innym znaczeniu, nie jako pożerającego ludzi u bram piekieł. Być może chodziło Kadłubkowi o Lewiatana lub Behemota – szatańskie postacie związane z wyobrażeniem piekła.

Sztuka średniowieczna z połowy i końca XII wieku, a więc z czasów życia Kadłubka, wydała wiele dzieł przedstawiających potwora Lewiatana jako piekielną istotę. Istnieje wiele przykładów pokazujących pożerającego potwora, ale niekoniecznie smoka! Na przykład w katedrze Saint-Lazare w Autun (Francja) spotykamy się z wizerunkiem paszczy pożerającego potwora jako Lewiatana (np. kapitel w przedsionku zachodniego portalu, rzeźba z lat 1130-1145). Znanym dziełem jest Schwytanie Lewiatana, scena z Hortus deliciarum, Herrady von Landsberg, z drugiej połowy XII w. Z roku 1125 pochodzi Liber Floridus Lamberti Canonici – tekst teologiczny z ilustracjami, w którym zamieszczono wizerunek Antychrysta jadącego na Lewiatanie, co wskazuje na eschatologiczne traktowanie tego potwora, związane z ideą czasu ostatecznego. Tego rodzaju tematyka nie była obca epoce Kadłubka, a podkreślić należy, że wizerunek paszczy potwora pożerającego ludzi to temat w sztuce sięgający nawet XVIII wieku i zawsze związany z piekłem.

Kadłubek pod wpływem apokaliptycznych wizji Antychrysta, Lewiatana i piekieł użył słowa całożerca dla przedstawienia tej wawelskiej historii. Choć dotyczy ona czasów przedchrześcijańskich, obrazuje w sposób alegoryczny uniwersalną ideę, a mianowicie pokonanie potwora – centrum zła. W sumie sugeruje to, że początki polskiej historii dotyczyły najważniejszych spraw, a mianowicie spraw ostatecznych – tu, na polskiej ziemi pokonano siły piekielne. Może to wydawać się czystą spekulacją, jak wiele teorii odnoszących się do odległych czasów, ale podkreślić należy, że Wincenty Kadłubek był człowiekiem Kościoła, jego dostojnym duchownym i musiał siłą rzeczy znać wiele zagadnień z teologii, Biblii i religijnych wizji świata. Bliższe rzeczywistości historycznej wydaje się wytłumaczenie motywu wawelskiej bestii w ramach kategorii religijnych niż świeckich. Kadłubek to człowiek religijny, a nie historyk w politycznym znaczeniu. Dzieło swojego życia napisał w ciszy klasztoru cysterskiego w Jędrzejowie jako pokutujący mnich, a nie jako biskup krakowski rezydujący na wspaniałym dworze i decydujący o wielkich sprawach. Podjął on decyzję bycia mnichem, siłą rzeczy świadomy religijnych wartości, bo w klasztorze, i to jeszcze o tak surowej regule jak zakonu cysterskiego, trudno szukać ludzkiej chwały i świeckich, rycerskich wartości.

 

Dr Marek Sikorski prezentuje swoją książkę o smoku wawelskim i inne publikacje

na Taragach Książki "Silesiana 2014" we Wrocławiu

Wydaje się dziwnym, aby w wawelskiej historii z pokonaniem bestii doszukiwać się wyłącznie alegorii władcy polskiego w jego świeckim wymiarze, który pokonał potwora szkodzącego poddanym. W tej historii zapewne chodziło o religijny aspekt dziejów świata na wzór biblijny. Przede wszystkim Biblia, a nie wyłącznie antyczna literatura kształtowała umysłowość człowieka z kręgu Kościoła. To, że historia z pokonaniem potwora wawelskiego może mieć związek z literaturą poświęconą antycznym bohaterom, nie oznacza, że owa analogia była inspiracją. To, co jest analogiczne w historii, nie musi jednoznacznie wskazywać na źródło pochodzenia danego motywu. Istnieje przecież wiele analogii w różnych podaniach i legendach, ale zbieżność ich nie oznacza istnienia wzajemnych inspiracji (np. historia Jezusa i Kryszny).

Przyjęto, że to literacki utwór Romans o Aleksandrze Wielkim stał się źródłem, które zainspirowało do stworzenia motywu pokonania wawelskiej bestii[6]. Równie dobrze można na tej zasadzie powiedzieć, że to dawna hebrajska historia z prorokiem Danielem pokonującym smoka zainspirowała wszelkie późniejsze starożytne smokobójcze tematy w literaturze.

Kadłubek, raz jeszcze podkreślmy, to człowiek religijny, to pokutujący mnich przesiąknięty średniowiecznymi wartościami teologicznymi, u podstaw których leżała wizja pokonania zła jako sensu istnienia świata, a nie wizja świeckiego władcy, który dla dobra społecznego pokonał szkodzącego ludziom potwora.

Być może użył Kadłubek osobliwej nazwy olophagus, aby podkreślić szczególny aspekt wydarzenia ważniejszego niż jakiekolwiek literackie smokobójcze historie, łącznie z ulubionym przez średniowiecznych rycerzy smokobójcą Aleksandrem Wielkim.

Oczywiście istnieje zbieżność co do sposobu zabicia potwora. W dziele o Aleksandrze Wielkim, w znanych jego wersjach jest mowa o podstępie[7]. Syryjska wersja tego utworu pochodząca z VII wieku mówi o podstępnym zabiciu smoka przez podrzucenie mu trucizny zapakowanej w skóry wołów, złożonej z gipsu, smoły, ołowiu i siarki. Na koniec dobito smoka, wrzucając mu do paszczy rozgrzane spiżowe kule. Inna wersja Romansu o Aleksandrze Wielkim, zwana koptyjską i pochodząca z ok. X-XI wieku, mówi o podobnym sposobie zgładzenia smoka, ale trutka składała się ze smoły, siarki, specjalnej trucizny oraz żelaznych haków, a dobito go rozpalonymi kamieniami. Podobną historię opisuje słynny perski poemat Księga królów Firdousiego z ok. 1011 r. Tutaj skóry nasycono trucizną i naftą, a dobito go strzałami z łuków.

Wiele narosło teorii i hipotez o tym wawelskim dramacie z potworem. Ostatnio znany autor i historyk Norman Davies sugerował, jak sam napisał, że z celtyckiego punktu widzenia historia przedstawia się inaczej, to Krak był czarnym charakterem, a Smok władcą celtyckiego grodu i został przez niego pokonany[8]. Ale taki pogląd jest jedynie czystą spekulacją na granicy literatury i zapewne niczym innym.

 

Dr Marek Sikorski podczas prelekcji i promocji książki o smoku wawelskim dla UTW przy PWSZ w Nysie, 2013 r.

 

Podobną spekulacją jest pewna teoria z początku dwudziestego wieku, mówiąca że łodzie skandynawskich wojowników miały dekoracje przedstawiające smoki. A owi wojnicy czynili szkody w okolicach Wawelu i tam mieli swoje gniazdo. Dlatego ich smoki na łodziach skojarzono z niszczeniem. Pokonanie owych wojowników skojarzono z ideą pokonania smoka, przywódcę ich bowiem nazywano Smokiem i jego to pokonał Krak[9].

Wracając do źródeł historycznych, zauważamy, że jednak istniał religijny aspekt wawelskich wydarzeń. Chociaż dotyczył on pogańskiego władcy, miał swoją biblijną argumentację. Otóż w Kronice Dzierzwy (Mierzwy), pochodzącej z początku XIV wieku, powtórzono wersję Kadłubka oraz napisano, że to zdarzenie ma swoje odniesienie do zabicia smoka przez proroka Daniela: Coria einim armentotur accensis plena sulphore et pice ad instar Danielis, qui draconem Babyloniorum occidit[10].

Przypomnijmy, że prorok Daniel pokonał smoka dzięki podstępnemu podaniu mu trutki: Wziął tedy Daniel smoły, łoju i sierści, ugotował to razem, zrobił ciasto i dał w paszczę smoka. Smok, zjadłszy, rozpękł się Dn 14, 25[11].

Autor Kroniki Dzierzwy wskazał na biblijne pochodzenie wawelskich wydarzeń, a nie na ich świecki wymiar, co potwierdza religijną intencję Wincentego Kadłubka w interpretowaniu wawelskiego dramatu.

Księga Daniela była obok Apokalipsy najbardziej znaną biblijną księgą w średniowieczu, gdyż dotyczy ona proroctw eschatologicznych. W takim klimacie, w przekonaniu o końcu świata żył Kadłubek – człowiek religijny, bogobojny – czczony przez Kościół. Dlatego bliższe prawdy jest interpretowanie historii o zwycięstwie nad potworem w duchu religijnym, ukształtowanym przez Biblię, którą uważano za jedyne wiarygodne źródło wiedzy o początku i końcu świata, o jego sensie i kształcie, o boskim planie i sposobach pokonania zła.

 napisał Marek Sikorski

Opracowano na podstawie książki:

Marek Sikorski, Smok wawelski w kręgu mitu i historii, Wydawnictwo Sativa Studio 2012, s. 57-65.

Przypisy:

[1] Wincenty Kadłubek, Kronika polska, przeł. i oprac. Brygida Kürbis, Wrocław 2003, s. 13.

[2] Historia Polonica, Vincenti Kadłubkonis episcopi cracoviensis, Dobromili 1612, s. 35.

[3] M. Plezia, Legenda o smoku wawelskim, „Rocznik Krakowski”, 42, 1971, s. 22. B. Kürbis, Holophagus.

O smoku wawelskim i innych smokach, [w:] Ars historia. Prace z dziejów powszechnych i Polski, Poznań 1976, s. 174.

[4] B. Kürbis, Holophagus…, op.cit., s. 171.

[5]Beowulf, [w:] Pierer's Universal-Lexikon, Band 2. Altenburg 1857, S. 583; tu czytamy : Beowulf angelsächsischer Held , in der Sage bekannt durch seine Siege über den bösen Grendel u. einen Drachen , welcher das Land verheerte. Zob. też E. Götzinger, Beowulf , [w:] Reallexicon der Deutschen Altertümer,op. cit., s. 63-66; tu czytamy: Epos ist jedenfalls der Kampf Beowulfs mit Grendel und dem Drachen.

[6] M. Plezia, Legenda..., op.cit., s. 21-32. B. Kürbis, Holophagus..., op.cit., s. 175-176.

[7] M. Plezia, Legenda..., op.cit., s. 26-28.

[8] Norman Davies, Smok wawelski nad Tamizą, Kraków 2001, s. 213-214. Ostatnio skrytykowano teorię N. Daviesa , zob. J. Zinkow, Krakowskie podania, legendy i zwyczaje, Kraków 2007, s. 23-26.

[9] Dzieje narodu polskiego w obrazach, ok. 1930 roku, bez miejsca wydania.

[10] Mierzwy Kronika, [w:] Pomniki dziejowe Polski, wydał August Bielowski, t. II, Warszawa 1961, s. 168.

[11] Pismo Święte. Stary i Nowy Testament..., op.cit., 1298; Biblia Tysiąclecia podaje, że to wąż, ale ważne jest historyczne źródło, czyli Wulgata, a w niej jest o smoku.

Na temat autora i jego książki zob.:

www.marek-sikorski-autor.blog.pl

Film na temat książki o smoku wawelskim i jej autorze:

Video thumb

 

www.youtube.com/watch?v=Ug4i9tQ11_0