Taki już mam charakter, jak okazja chwyta
nawet banalny temat kusi do wierszyka.
Gdym się wgryzał w rogalik popijając mleczko
na niebie mi zaczęło przygasać słoneczko.
Niejeden się do dzisiaj z przerażenia poci,
podejrzewa demona, jakiś genius loci...
A sprawa była znana już za Faraona,
że zastrachany naród - to ściema trafiona.!
Dobrze takim zjawiskiem strwożyć każdą hordę
i własny elektorat w cugle wziąć za mordę.
Fellahowie ze strachu walili w porcięta
a praktyki dokładnie religia pamięta,
że kiedy na lazurze tajemnicze zorze
to za brak posłuszeństwa jest skaranie boże.
Można by dywagować - projekcja zachwyca,
gdy się słoneczko chowa za tarczę księżyca,
lub się też fascynować istoty zjawiskiem
i zawyć do księżyca przerażonym pyskiem.
Ja chciałbym wysnuć wniosek na historii miarę:
(paradygmat w tym względzie skorygował wiarę)
bo kiedy sąsiadowi zniknęła gdzieś żona
stwierdził, że w tym przypadku jest i dobra strona
i chociaż na początku chłop się wkurzył deczko
ostatecznie rzekł: trudno, niech cię szlag ...słoneczko...
Mógłbym wierszyk zakończyć politycznym wtrętem
lecz w obliczu wyborów - nie chcę być natrętem.
@Janusz D.