JustPaste.it

zróbmy sobie Boga ( rozdział czwarty)

2017 rok. Świat zatopił się w ogromnym kryzysie. Codziennie na ulicach większości miast na świecie dochodzi do regularnych bitew. Nie o władzę czy pieniądze. Bitew o Boga i Wiarę.

2017 rok. Świat zatopił się w ogromnym kryzysie. Codziennie na ulicach większości miast na świecie dochodzi do regularnych bitew. Nie o władzę czy pieniądze. Bitew o Boga i Wiarę.

 

 

860efba7dc3a26c7122533e1ac89ccfe.jpg

  4. 

  Rzym. Dzień po zniszczeniu Watykanu. 

  Wieczne miasto zatopione we łzach witało się z nowym dniem. Poranne słońce otaczało swoimi promieniami dachy domów jakby chciało pocieszyć pogrążonych w rozpaczy żałobników.Tej kończącej się właśnie nocy Rzym i jego mieszkańcy nie zmrużyli wcale oczu. Niekończący się sznur rozświetlonych karetek pogotowia kursował pomiędzy ruinami Stolicy Piotrowej, a pękającymi w szwach szpitalami w Rzymie. Ich mieniące się światła wydawały, oraz dźwięk syren bez ustanku przypominały o tragedii wczorajszego dnia. 

  Tuż obok karetek, ale bez migających świateł i ostrzegawczych syren ciągnęła się rzeka czarnych jak smoła karawanów. Im się nie spieszyło. Załogi tej floty zostali poinformowani, że na terenie Rzymu wszystkie prosektoria są już pełne i należy udać się na tereny Portu Lotniczego gdzie wojsko właśnie kończy budowę gigantycznego prosektorium polowego. Kierowcy posłusznie wykonują polecenia sztabu kryzysowego. Ze względu na spore utrudnienia w ruchu konwój karawanów zostaje skierowany na via dei Cestari skąd przejeżdżając tuż obok Panteonu wjadą w via Bella Palombella, a z tamtąd bezpośrednio na wylotówkę i na lotnisko. 

  Kilkaset metrów wcześniej w drodze między Palazzo Doria Pamphilj a Panteonem wznosi się XIII-wieczny kościół Ojców Dominikanów, zwany Santa Maria sopra Minerva (dosłownie „na Minerwie”).  Budynek ten jest jedynym gotyckim kościołem w całym Rzymie. Z jego wnętrza wydobywa się spokojna skłaniająca do zadumy muzyka. W środku, w połowie drogi do ołtarza, tuż z brzegu ławki od kilku godzin siedzi człowiek wpatrzony w obraz przedstawiający drogę krzyżową. Na obrazie widać jak uczniowie Jezusa zdejmują jego ciało z krzyża. Na twarzy człowieka siedzącego w ławce rysuje się współczucie. Ten człowiek to kardynał DiRena hiszpański purpurat. W momencie ataku na Watykan był w Castel Gandolfo. Wysłał go tam Ojciec Święty na spotkanie z dość kontrowersyjnym kardynałem Lustieno. Włochem, który dość publicznie nawołuje do przeprowadzenia reform w kościele katolickim.  Niestety ten nie pojawił się na spotkaniu, co zresztą nawet ucieszyło DiRene. 

 Na wieść o zniszczeniu Stolicy Apostolskiej i śmierci wielu osób natychmiast kazał się wieść do Rzymu. Nikt nie wiedział czy papież żyje, ale wszyscy spodziewali się najgorszego. DiRena bardzo przyjaźnił się z Papierzem. Znali się od seminarium. Niejednokrotnie nie zgadzali się w różnych poglądach, kłócili się o to czy o tamto. Raz nawet pewien polski kardynał, którego nazwiska nie pamiętał zwrócił mu uwagę, że nie przystoi kłócić się z Papieżem, na co on odpowiedział, że to nie kłótnia. 

  Prywatnie jednak byli serdecznymi przyjaciółmi. I właśnie dziś ich przyjaźń została poddana próbie. 

  Około 4 nad ranem komórka kardynała DiReno zatoczyła na stoliku koło napędzana wibracjami. Kardynał nie spał 

 - DiReno - przedstawił się pospiesznie. 

 - Księże kardynale nazywam się Jan Clubuen. Jestem oficerem śledczym policji w Rzymie - jego niski głos i służbowy ton odrazu zaniepokoiły DiReno. Dostałem polecenie żeby skontaktować się z księdzem i dostarczeniem go na nasz posterunek... 

 - Nie rozumiem w jakim celu miałbym się stawić ja posterunku policji  o 4 nad ranem panie oficerze Clubuen - spytał zaskoczony kardynał 

 - W celu identyfikacji zwłok Monsignore. Będę po Ojca za 10 minut. Bardzo proszę się przygotować.  Do zobaczenia.  

 Dźwięk odkładanej słuchawki wyrwał kardynała z osłupienia i przerażenia jakie go ogarnęło na to co usłyszał przez telefon.  Bezmyślnie udał się do łazienki gdzie spoglądając w lusterko próbował sobie wytłumaczyć z czym zaraz przyjdzie mu się zmierzyć.  Wrócił do pokoju.  Założył sutannę.  Z szafki na której leżały pozostawione w nieładzie książki spakował do torby fiolkę z wodą święconą oraz stułe. W oczekiwaniu na policjanta wyznał przed Bogiem swoje grzechy  i poprosił o siłę. Oficer Clubuen zjawił się punktualnie. Po krótkiej wymianie grzeczności wsiedli do czarnego nieoznakowanego radiowozu. Samochód przecinał ulicę Rzymu, mijając rozpędzoną karetkę ratunkową. Wewnątrz niej ratownicy walczyli o życie młodej dziewczyny, którą przed kilkoma minutami wyciągnięto z gruzów Watykanu. Kardynał DiReno wraz z oficerem Clubuen w milczeniu zbliżali się do celu. 

 DiReno rozpoznał to miejsce. Znajdowało się bardzo blisko Watykanu I że na pewno nie zmierzają w kierunku posterunku policji. Oficer, bezbłędnie przeczytał myśli kardynała I uprzedził jego pytanie - Monsignore, znajdujemy się bardzo blisko Watykanu. Właściwie tego co po nim zostało. Budynek do którego zaraz wejdziemy został przez nas zaadaptowany na potrzeby akcji ratunkowej.

 Po chwili obaj zniknęli za drzwiami budynku.

Człowiek który pilnował drzwi wejściowych na na widok oficera I księdza wyciągnął z kieszeni klucz I włożył do zamka. Jednym ruchem uchylił drzwi po czym ustąpił im miejsca. Gdy weszli do środka klucz przekręcił się ponownie odcinając dostęp osób postronnych. Policjant odszukał na ścianie włącznik oświetlenia. W ułamku sekundy pomieszczenie ukazało swoje tajemnice. Pokój nie był duży. Pozbawiony zupełnie umeblowania. Na środku pomieszczenia na czterech metalowych podporach stało tylko urządzenie do złudzenia przypominające wielki piec chlebowy. Miało długość około 2 metrów, około metra szerokości. Z przodu od czoła znajdowały się dwa przyciski i niewielki ekranik ledowy. 

 - Dzięki temu urządzeniu, ciało spoczywające w nim nie rozkłada się - policjant próbował jak najdelikatniej wyjaśnić zasadę działania "lodówki dla VIPów" taką nazwą posługiwali się policjanci między sobą - maszyna na podstawie analizy biologicznej ciała tworzy w swoim wnętrzu warunki odpowiednie dla zwłok. Jednak żeby zachować ciało w dobrym stanie nie może ono opuszczać komory na dłużej niż dwie minuty. 

  Kardynał słuchał oficera w milczeniu nie odrywając wzroku od maszyny. 

 - Monsignore? Bardzo proszę dokładnie przyjrzeć się ciału. Zostało ono znalezione około 5 h temu. Według naszej wiedzy w kapsule znajduje się ciało Ojca Świętego. Potrzebujemy jednak mieć 100 % pewność. Czy Monsignore to rozumie? 

 Ksiądz po raz pierwszy usłyszał, to o czym wiedział, ale wolał nie słyszeć

 - Tak. Rozumie - odpowiedział cicho DiReno - niech Pan otworzy kapsułe.

 - Monsignore. Będę z ojcem szczery. Ciało jest bardzo pokaleczone. Widok nie będzie należał do najlepszych - policjant zauważył w tym momencie, że w oczach kardynała DiReno maluje się bezsilność i gniew

 - Niech Pan otworzy kapsułę na litość boską! - krzyk kardynała rozniósł się po całym pokoju - Na co czekasz? 

 Clubuen uznał, że najlepiej będzie udawać, że nic się nie stało i bez słowa podszedł do kapsuły naciskając dwa przyciski w tylko sobie znanej kombinacji. Maszyna krótkim dźwiękiem poinformowała o akceptacji kodu, a na ekranie pojawiły się cyfry. .

 - To zna. ..

 - Ja dokładnie wiem co to znaczy panie oficerze! - zawarczał DiReno To była najdłuższa minuta w życiu kardynała Hose Maria DiReno. Myślał teraz o tylu rzeczach, ale przede wszystkim prosił Boga żeby z tej piekielnej maszyny nie wyjechały zwłoki jego przyjaciela. 

3..2..1..

 Hermetycznie zamykana pokrywa znajdująca się u czoła urządzenia uwolniła dociski pozbywając się reszty gazów utrzymujących ciało bez efektów rozkładu. Drzwiczki otworzyły się automatycznie, a na ekranie znów pojawiły się cyfry. 120, jednak tym razem o upływających sekundach informował dźwięk.

 Kardynał łapiąc głęboki oddech chwycił za uchwyt od wysuwanych marów na których leżał nieboszczyk. 

  Szesnaście gumowych kółeczkek zamontowanych do marów bez najmniejszego oporu ruszyły po szynach. Ciało było bardzo pokaleczone. Stłuczenia, zadrapania, złamana I przesunięta żuchwa, a przede wszystkim pęknięta w kilku miejscach czaszka prawie uniemożliwiała początkowo identyfikację. Kardynał chwycił rękę nieboszczyka. W pokoju rozległ się dziwny dźwięk. To połamane kości ocierając się o siebie wydawały dźwięk jakby cichego skomlenia lub łkania. DiRena jednak pewnie trzymał lewa dłoń nieboszczyka. 

  O tym nie wiedział prawie nikt. Na lewej ręce tuż pod łokciem Ojciec Święty miał tatuaż. Mała siedzącą małpkę trzymającą w dłoni wielki diament. 

 Na małym ekraniku cyfry wskazywały 78, kiedy kardynał wsuwając mary do kapsuły zwrócił się do policjanta. 

 - To są zwłoki Ojca Świętego. 

 Po chwili Monsignore DiReno wychodził z budynku będącym chwilową kryptą jego przyjaciela. 

  Siedząc w ławce kościoła Santa Maria sopra Minerva, kardynał DiReno patrzył na swoją lewą rękę na której tuż pod łokciem nosił taki sam tatuaż jak jego niestety nieżyjący przyjaciel. 

 

  Sięgnął po telefon. 

 - Mówi Kardynał DiReno. Wkrótce zgłoszę się do Pana po doczesne szczątki Ojca Świętego. Do tego czasu proszę ukrywać kapsułę z ciałem I nie informować o tym absolutnie nikogo - w jego głosie czuć było władzę, a ton sugerował rozmówcy nie sprzeciwianie się - ciesze się, że się rozumiemy oficerze Clubuen.  Jesteśmy w kontakcie.