JustPaste.it

...filozoficzne...

Postanowiłem we wstępie ostrzec czytelnika żeby nie czytał tego artykułu...jeżeli chce się doszukać tu tekstu o Wierze, Syjonistach, spisku przeciwko Polakom NIE MA!!!

Postanowiłem we wstępie ostrzec czytelnika żeby nie czytał tego artykułu...jeżeli chce się doszukać tu tekstu o Wierze, Syjonistach, spisku przeciwko Polakom NIE MA!!!

 

12480172-sylwetka-my__l__cy-cz__owiek-siedzi-na-wc_small.jpg

  Jest taki moment w ciągu dnia, kiedy kierowani odwiecznym instynktem odczuwamy wręcz fanatyczną potrzebę pozbycia się z naszego organizmu balastu, który odłożył się w magazynach naszego ciała.   

  Informacje, którą właśnie otrzymał mózg natychmiast klasyfikuje jako priorytetową, i od tego momentu centrum dowodzenia naszego ciała wysyła nam wiadomość o potrzebie otwarcia magazynów złogowych. 

 I tak ma każdy z nas. Bez względu na pozycję, płeć, stan majątkowy. 

 Oczywiście w większości przypadków natychmiast reagujemy na bodźce wysyłane przez nasz organizm. 

 A właśnie. W większości przypadków. 

 Zdarza się jednak tak, że czerwona lampka informująca o przepełnieniu magazynów zaskakuje nas w miejscu i chwili najmniej odpowiednim.

  Kiedy po tym jak centrum dowodzenia podjęło próbę otwarcia magazynów, natychmiast przez nas przerwaną, a w okolicach żołądka wyczuwasz jakby jakieś ruchy, jest dobrze! Znaczy, że awaryjne zamknięcie śluz, które właśnie wykonałeś, organizm odebrał właściwie i zgodnie z twoją wolą odracza na jakiś czas wykonanie zadania. 

 Jednak informacja o tym, że "musisz sobie usiąść" cały czas krąży w świadomości. W miarę upływu czasu i przy braku możliwości technicznych do wykonania tej czynności, informacja ta jest wysyłana do ciebie że zdwojoną siłą i powoli przeszkadza ci zdroworozsądkowo myśleć.  

  Z powodu braku reakcji z twojej strony centrum dowodzenia przygotowuje się by zastosować środki przymusu bezpośredniego.  

 Załóżmy, że prowadzisz właśnie niesłychanie ważne spotkanie biznesowe, które decyduje o losie twoim i firmy dla której pracujesz. Lub, powiedzmy, że jesteś wybitnym specjalistą z dziedziny wulkanologii i przeprowadzasz właśnie wykład widząc, że wszyscy na sali wręcz połykają wiedzę która im przekazujesz. 

  No, nie da się!!!! Nie wypada, nie możesz teraz przerwać tego co robisz. 

 Organizm ma to po prostu w dupie! I to dokładnie.  

 Stojąc przed jakimś gremium, poruszając niesłychanie ważne sprawy, zaczynasz myśleć już tylko o jednym. Swobodny proces formułowania zdań zostaje właśnie zaburzony. To znak, że w centrum dowodzenia twojego organizmu podjęto decyzję o przejęciu kontroli z powodów ignorowania przez ciebie informacji o zagrożeniu. 

 Pierwszym sygnałem o "bucie na pokładzie" jest kolejna próba otwarcia magazynu połączona z nieprzyjemnym skurczem w podbrzuszu. 

  Zablokowanie tego ataku okupiasz utratą niesamowicie wielką ilością energii. Wyczerpany podchodzisz do biurka i opierając się o niego z głupkowatym uśmiechem na twarzy, udajesz, że czegoś na nim szukasz. 

 Organizm jednak nie daje za wygraną. W obliczu zagrożenia wyprowadza na pole bitwy całą swoją armię. 

 Z minuty na minutę czujesz, że stajesz się niewolnikiem własnego ciała. W głowie niczym niekończąca się mantra tylko jedna informacja. Kątem oka widzisz krzesło stojące przy biurku, które ku twojemu przerażeniu nagle pokrywa się śnieżnobiałą emalią.  

 Niewielkie kropelki potu okryły twoje czoło. 

 To koniec.  

 Próbując wykrzywić usta w coś co przypomni uśmiech,  przepraszasz swoich słuchaczy zasłaniając się chwilową niedyspozycją. Bez większych prób tłumaczenia,  opuszczasz pomieszczenie...

  Upajając się chwilą ulgi, momentem kiedy czujesz się zwycięzcą mimo haniebnie przegranej właśnie wojny z własnym ciałem, zastanawiasz się

 A NIE MOŻNA BYŁO TAK OD RAZU ??? 

 Po prostu przeprosić całe to towarzystwo. Zrobić swoje i jakby nigdy nic wrócić.

 Morał z tego taki, że dopiero przyparci do muru, osaczeni i ze świadomością nadchodzącej klęski podejmujemy decyzję które wcześniej zostają przez nas zablokowane że względu na możliwość krytyki czy pokazania słabości ze swojej strony. 

 Nie wiem zresztą, filozofem nie jestem.