JustPaste.it

Polskie barki poszły nna złom

Transport śródlądowy w XX wieku nie odegrał w Polsce jakiejś szczególnie znaczącej roli. Jednak w latach 60-siątych i 70-siątych i na początku lat 80-siątych XX wieku z jakichś powodów  zwodowano w stoczniach wrocławskich, płockiej i tczewskiej olbrzymią flotę śródlądową. Za państwowe pieniądze zbudowano około tysiąca towarowych jednostek pływających. Były to przede wszystkim barki motorowe, pchacze różnego typu i bezzałogowe barki pchane.

 

40d94d63245fd35de90e4979e9b71522.jpg

f58b12a0c78ecf6938079a315c933a0c.jpg

e3146f8a718ea9456901f7b3787b456c.jpg

Samych barek motorowych tylko w Żegludze Bydgoskiej pływało sto kilka, a znacznie więcej przewinęło się przez żeglugi odrzańskie. Najpopularniejszych w Polsce pchaczy „BIZON” pływało w Żegludze Bydgoskiej 30 ale na Odrze pływało ich więcej niż 150.

 

7e9bfd289e7c6943cf53bdda3829d11c.jpg

635166835090921856_-_kopia_small.jpg

7ce45244aeec21d1b818182df1eb8bc3.jpg

Poza tym było jeszcze wiele pchaczy innych typów, holowniki, statki pasażerskie, jednostki specjalne .... Dzisiaj ogromna większość tych jednostek, można nawet powiedzieć, że prawie wszystkie są już pocięte na złom lub oczekują na pocięcie lub zostały sprzedane po cenie złomu. Tak to już jest, że każda jednostka pływająca, żeby zostać dopuszczona do wożenia towarów musi posiadać świadectwo pływalności – klasę – nadawane przez Polski Rejestr Statków (PRS). Odnawiane jest ono okresowo co 5 lat. W celu uzyskania takiego świadectwa trzeba przeprowadzić szereg remontów, których koszt wynosi często kilkaset tysięcy złotych. Nie jest to jakimś wielkim problemem jeżeli barka pływa i zarabia, ale ..., nikt nie robi kosztownego remontu jeżeli jednostka ma stać i rdzewieć. W Polsce pływać właściwie nie ma po czym, istnieją jeszcze niewielkie polskie przedsiębiorstwa, których nie zdążył zniszczyć fiskus i ZUS zajmujące się transportem śródlądowym. Ich barki pływają tam gdzie są drogi śródlądowe, czyli na zachód od Polski, ale nie jest to proste. Ze względu na silną konkurencję niemieckich przewoźników nie jest możliwe, żeby polska barka wypłynęła z kraju pusta po ładunek na zachodzie. Polska barka może wjechać do Niemiec tylko z ładunkiem. 

Polskie drogi śródlądowe nie istnieją głównie dlatego, że są nie dofinansowane, nasz rząd nie przeznacza na nie nawet malutkiego ułamka sumy, którą wydaje na budowanie dróg krajowych i autostrad. Jednak to nie tylko kwestia pieniędzy przed rozpoczęciem przewozów śródlądowych muszą zostać podjęte inne działania zmierzające do ograniczenia ruchu na drogach kołowych, np. poprzez zwiększanie opłat za transport ciężarówkami, zakaz wjazdu TIR-ów do miast, itp.. Jeżeli przewiezienie ładunku 30 ciężarówkami po 20 ton będzie tańsze niż przewiezienie go jedną 600 tonową barką to nie pomoże nam nawet idealny stan dróg wodnych. Do marketów w Szczecinie i okolicach można przecież dowozić wiele towarów barkami już teraz, ale czy ktoś to robi? Nie opłaca się nikomu, bo w polskich miastach TIR-y mogą jeździć tam gdzie chcą. 

9378018eed9cc40a454c12c77dc4eff5.jpg

cd0be935f0835dc2911361df56cdbf88.jpg


Przy modernizacji dróg śródlądowych można przecież rozłożyć wszystko na małe etapy, można pozyskiwać dotacje z unijnego funduszu na modernizację infrastruktury i funduszu wspierania ekologii (jeszcze można), po małym kawałku realizować projekt, ale ten projekt musi być. Bez jednej wspólnej wizji nie ruszymy z miejsca.  Trzeba szybko zmienić istniejący system nadzoru nad drogami wodnymi, bo widać, że jest zły. Następnie stworzyć jeden spójny program odbudowy i podporządkować mu wszystkie późniejsze działania. Jasnym się wydaje, że na początku planu odbudowy musi być dolna Odra do Warty, a później równolegle w dwóch kierunkach: środkowa i górna Odra oraz Warta do Poznania i Noteci, itd. Tylko kto to zrobi? Kadencyjni politycy???

 
Mały przykład: rewitalizując lub raczej odbudowując połączenie wodne Odra - Wisła trzeba zacząć od prac na dolnej Odrze, bo co komu przyjdzie z połączenia jeżeli nie będą mogły na nie wpłynąć barki od zachodu. Prace na Odrze muszą być realizowane wspólnym wysiłkiem wszystkich nadzorów, województw i samorządów północnej Polski. Nie chodzi tylko o pieniądze, ale także promocję, uświadamianie, itp. W naszym kraju i przy dzisiejszym upolitycznieniu i kadencyjności władz jest to chyba niemożliwe. Jak wytłumaczyć władzom województwa pomorskiego, warmińsko - mazurskiego i kujawsko - pomorskiego, że zanim osiągną korzyści z drogi wodnej Odra - Wisła muszą łożyć środki w promocję regulacji dolnej Odry? Wie ktoś?