JustPaste.it

Kim naprawdę jestem?

          Powiedzmy sobie szczerze, z pozoru normalny w miarę dojrzały facet... pracuję, mam dziewczynę mieszkamy razem w wynajętym pokoju w Polskim mieście. Za ścianą mam lokatora (a właściwie nie mam bo ciągle gdzieś jeździ) przedstawiciel handlowy, którego tak naprawdę nie znam. Dla niego wieczny czyściec...

         Przeżyłem w tym dziwnym świecie prawie 24 lata, wiele rzeczy sprawiło mi satysfakcję większą lub mniejszą. Ale nie z miernie czuję potrzebę głębokiej ekstazy, czegoś czego nie można opisać w słowach. Szukałem tego w narkotykach, brałem prawie wszystko ze wszystkim. Ale to mnie kręci tylko na początku, wciąga w nie znane rejony mojego umysłu, rozbudza go, popycha do działania ale wraz z otrzeźwieniem nadchodzi refleksja i resztki rozsądku...

          Coś czego nie na widzę...

          Nie znalazłem środka trwającego wiecznie choć wciąż eksperymentuje ze wszystkim co się da. Wbrew pozorom alkohol jest świetny w swym działaniu, pobudza otwiera nie wyobrażalne możliwości mojego ciała i umysłu a do tego jest łatwo dostępny. Ma też swoje minusy, krótkotrwałe działanie, napiętnowanie przez społeczeństwo, potencjalne problemy w pracy i utrata świadomości przede wszystkim. Bo właśnie wtedy robię rzeczy które jak najbardziej bym chciał pamiętać a niestety znam je tylko z opowieści... nie wiem co mnie skłoniło do napisania tego wszystkiego, ale w każdym bądź razie idę po piwo, lekki kac nie daje mi się skupić... zaraz wracam.

           Jestem z powrotem, ten natłok ludzi, przytłaczające bloki, jedna myśl: cierpienie, krzyki śmierć... ekstaza! Coś czego mi brakuje a czego nie mam odwagi osiągnąć... mam to wszystko pod ręką a po to nie sięgam. Kuriozum i paranoja razem wzięta.

Miałem kupić wódkę, kupiłem piwo bo jutro praca... resztki rozsądku, coś czego nie na widzę...

            Czy kiedykolwiek to zwalczę? Tu właśnie samo narzuca się pytanie w mojej głowie czy warto to zwalczać? Każdy mówi o spełnieniu siebie i własnych marzeń. Ale nawet wtedy gdy są poza wszelką granicą moralności?

           Cierpienie, krzyki śmierć... ekstaza! Widzę to wielokrotnie w moich snach, budzę się w kulminacyjnym momencie rozpalony czekający na uwolnienie człowieka z jego wątłego ciała, dlaczego Boże... Czy to sam stwórca prowokuje mnie do tego by dokończyć sen?

            Życie, nasz czyściec... ja Archanioł wysyłający umęczone dusze z powrotem do raju... Daj mi najmniejszy znak a słowo czynem się stanie...

           Znów ten sam sen, Boże jak bardzo chcę go spełnić... Widzę ją, śpi spokojnie obok mnie, jest taka piękna i beztroska, przez sen próbuje się do mnie przytulić, ufa mi.

           Widzę jej szyję, na niej tętnicę lekko pulsującą w rytm sennego bicia serca. Jedno cięcie, przytrzymanie ust przed krzykiem... wszędzie krew, krew paliwo szatana... gdy go zabraknie dusza wraca do raju... jedyne co mnie powstrzymuje... Kocham ją... Boże dlaczego? Ona nie zasługuje na czyściec więc czemu tu jest? Może to moja próba lojalności?

          Życie, nasz czyściec... ja Archanioł wysyłający umęczone dusze z powrotem do raju... Daj mi najmniejszy znak a słowo czynem się stanie...

         Znalazłem! Wreszcie znalazłem panaceum na otwarcie mego umysłu na więcej niż kilka godzin! THC alkohol i silne leki przeciwbólowe w dużych dawkach jednocześnie, problem polega tylko w receptach na leki, bo apap nawet w wielkich ilościach nic nie daje... Ale do sedna, już wiem, miałem wizję. Dowiedziałem się w niej że życie naprawdę jest naszym czyścem tak jak podejrzewałem i wiem jak klasyfikować dusze do uwolnienia, sam Bóg mi to wyjawił! Szczęście jest wyznacznikiem odbycia dostatecznej kary. Jeśli tutaj w czyścu doświadczyłeś szczęścia, pokonałeś szatana. Wiem też na pewno że wielka fortuna jest tylko kolejnym brzemieniem nałożonym abyś musiał je utrzymać. W sumie nie znam człowieka bogatego i szczęśliwego zarazem... Zawsze żyją pomnażaniem majątku.

           Dla nich wieczny czyściec...

          Dlaczego zatem właśnie ona? Czy aż tyle muszę wycierpieć? Ale z drugiej strony czy ekstaza nie jest dostatecznym szczęściem aby dostąpić raju? Może mamy razem przekroczyć jego bramy?

         Resztki rozsądku, coś czego nie na widzę...

         Wracam z pracy, tylu ludzi obok mnie... jak typować nie znając ich? Kogo uwolnić, kto ma zostać?

        Życie, nasz czyściec... ja Archanioł wysyłający umęczone dusze z powrotem do raju... Daj mi najmniejszy znak a słowo czynem się stanie...

          Znów ten sam sen, alkohol szaleje w mojej głowie wspomagany przez poltram, dziś jest ten dzień, dzień uwolnienia jej duszy.

         Życie, nasz czyściec... ja Archanioł wysyłający umęczone dusze z powrotem do raju... Daj mi najmniejszy znak a słowo czynem się stanie...

           Nawet nie myślałem że to żałosne ciało może aż tak bardzo walczyć o przetrwanie... Dlaczego tu tak bardzo chciało zostać? Na pewno aby męczyć nadal jej nie skalaną duszę. Ale dość, ja ją Kocham i ją uwolnię! Moc szatana jest jednak nie w obrażlna.... nie spodziewałem się tego... ciągłe jej słowa... Dlaczego? Prawie złamały moją wiarę. Ale na szczęście razem z utratą szatańskiego paliwa zamilkła. Tym samym wracając do raju... Niestety ja nie dostąpiłem zaszczytu przekroczenia jego bram razem z nią, nie osiągnołem ekstazy... Aczkolwiek wiem że postąpiłem słusznie, po prostu nie zakończyłem jeszcze swojej misji tutaj.

            Ja Archanioł wysyłający umęczone dusze z powrotem do raju... Daj mi najmniejszy znak a słowo czynem się stanie...