JustPaste.it

Mistycyzm, mistyczna gnoza, filozofia perenialna

W dzisiejszej dobie słowo „mistycyzm” ma prawie tyle znaczeń, ilu jest ludzi poruszających duchowe tematy i jest zazwyczaj niewłaściwie interpretowane i rozumiane. Częściowo powodem są oficjalne źródła, do których można zaliczyć większość słowników i encyklopedii, powielających definicje tworzone i z biegiem czasu modyfikowane, odzwierciedlające utarte nastawienia i trendy w stosunku do spraw ogólnie podciąganych pod duchowość lub czasami pod tzw. metafizykę. Jest to zjawisko powszechne, a definicje na ogół ukazują to, co wiedzą na temat mistycyzmu i jak go interpretują autorytety nauk materialnych, czyli ludzie, którzy z reguły nie wierzą w żadną inną rzeczywistość poza rzeczywistością fizycznie namacalną. Zagadnienia związane z mistycyzmem i duchowością są z natury metafizyczne, więc zajmowanie się nimi jest dla nich krępujące. Zbyt mało wiedząc i nie dowierzając tworzą często sprzeczne i pozbawione logiki definicje. A przecież to takie proste – wystarczyłoby zapytać jakiegoś mistyka, tzn. kogoś, kto wie, co praktykuje. Jednakże mistycy raczej nie mają możliwości redagowania encyklopedii i słowników, bo z punktu widzenia nauk materialnych wiedza mistyczna w ogóle nie istnieje, zaś mistycy, wierząc w chimerę, nie mieszczą się w ciasnych ramach standardów świata naukowego i nie zasługują na miano autorytetu. Kółko się zamyka, bo jakże można serio definiować coś, czego nie ma?!

Przypomina to historię pewnego projektu urbanistycznego w pewnym mieście w tzw. „minionym okresie”. Grupa architektów zjawiła się na audiencji u lokalnego kacyka; gdy rozwinęli rulony rysunków, towarzysz sekretarz puknął palcem w jeden z obiektów i zapytał: Co to jest? Góra – odrzekł jeden z architektów. A to co? – zapytał sekretarz. Jezioro – powiedział drugi. Tak nie może być, towarzysze – autorytatywnie zawyrokował sekretarz – jezioro zasypać, górę przestawić tam, a na jej miejscu wykopać jezioro. Bo nie zatwierdzę osiedla i nie dostaniecie pieniędzy. Podobna sytuacja występuje w przypadku definicji – na temat mistycyzmu wypowiadają się ludzie, którzy nie tylko nie mają o nim pojęcia, ale traktują „mistykę” z przymrużeniem oka jako coś z pogranicza filozofii i religii, albo w ogóle jako czystą fikcję.

Te kilka słów mimowolnej krytyki na początku jest uzasadnione, bo niepoważne traktowanie mistycyzmu powoduje różnego rodzaju żenujące qui pro quo. Na przykład mistykami nazywa się niektórych współczesnych poetów, pisarzy, kompozytorów i malarzy, których sztuka im bardziej jest mętna, dziwaczna, wydumana i niezrozumiała, tym bardziej według krytyków i koneserów mistyczna. Jeden z polskich liczących się filozofów nazwał pewnego francuskiego playboya i homoseksualistę „wielkim mistykiem”, zaś inny filozof i tłumacz całą szkołę platońską podciągnął pod coś w rodzaju gejowskiego klubu, a „miłość platoniczną” zinterpretował jako uczucia występujące pomiędzy osobnikami tej samej płci, dotkliwie skrzywiając pojmowanie platonizmu od kilku pokoleń. Naturalnie prawdziwy mistycyzm nie ma z tym nic wspólnego, zaś różnego rodzaju seksualne dewiacje nie tylko nie są popierane, ale surowo zabronione jako coś przeczącego prawom Natury.

Z kosmologicznego punktu widzenia mistycyzm uważa miłość za naczelną moc wszechświata – ba, za manifestację samego Boga. Miłość jest biblijnym Słowem, chińskim Tao, sanskryckim Shabdem, muzułmańską Kalmą – czyli Twórczą Mocą, która tworzy, utrzymuje i niszczy (przetwarza). Jest życiem wszystkich istot oraz energią napędzającą materię nieożywioną. Jest integrującą, scalającą wszystko Mocą, bez której wszechświat przestałby istnieć w ułamku sekundy.

Ziemska odmiana miłości została dana człowiekowi i wszystkim żywym istotom w celu pomnażania gatunków. Jest to również twórcza moc, a jej przejawami są: pociąg płciowy, macierzyństwo i ojcostwo, uczucia rodzinne i opiekuńcze, przywiązanie trzymające razem rodzinę, współczucie, itp. Nawet jednak i ta najniższa forma miłości, jaką jest seks, według mistycyzmu nie jest do zabawy. Jest to święty akt, który zapoczątkowuje nową postać materialną, przygotowując mieszkanie i pojazd dla oczekującej na wcielenie duszy.

Wśród nieporozumień encyklopedyczno-słownikowych oraz pseudonaukowych dywagacji, czym mistycyzm jest, a czym nie jest, nieco zaskakuje oparta na właściwie zinterpretowanym źródłosłowie, zbliżona do prawdy i w miarę obiektywna definicja, którą znajdujemy w rodzimym Słowniku wyrazów obcych Władysława Kopalińskiego:


Mistycyzm to stanowisko religijno-filozoficzne, uznające możliwości bezpośredniego kontaktu wierzącego z Bogiem, duszy ludzkiej z absolutem i dążące do mistycznego, tajemnego zjednoczenia z bóstwem. Mistyk – wyznawca mistycyzmu. Mistyka – vide mistycyzm; (z greckiego mystikos - tajemny, od mystes – wtajemniczony); por. „misterium”.

Powyższe zdanie niewiele więcej mówi niż to, że mistycyzm uznaje możliwość bezpośredniego kontaktu człowieka z Bogiem oraz zjednoczenia się z Nim w jakiś sposób. Choć w porównaniu do innych definicji słownikowych jest to i tak bardzo dużo, to jednak niewiele ono wyjaśnia, ponieważ – bądźmy sprawiedliwi – nie jest w stanie w adekwatny sposób ukazać czegoś, czego nie da się ani sformułować, ani przedstawić w żaden inny znany sposób. Mistycyzmu nie można określić rozumowo i zawrzeć w ramach naukowej definicji, bo mistyk prowadzi swojego ucznia do jego własnego laboratorium, gdzie za pomocą mistycznych metod sam dla siebie dokonuje osobistych badań i bezpośrednio doznaje wewnętrznych zdarzeń i odczuć, których nie da się ani opowiedzieć, ani opisać. Są one po prostu ponad możliwością pojmowania ludzkiego umysłu, ponieważ ich odbiór odbywa się w innej sferze egzystencji, na innym poziomie świadomości, przy pomocy intuicji, czyli o wiele wyższego „zmysłu”, będącego funkcją duszy, a nie umysłu i ciała.

Praktyki zalecane przez mistycyzm w czasach antyku znane były jako „misteria”, czyli coś tajemnego, uprawianego w sekrecie. Chociaż polegały one głównie na specjalnej medytacji uprawianej w samotności, nieorientujący się w szczegółach profani podejrzewali, że „mystowie” odprawiają jakieś okultystyczne, magiczne rytuały. Stąd częste pomówienia o konszachty z diabłem i prześladowania. W późniejszych czasach, gdy mistyczna gnoza poszła w zapomnienie, prawdziwe mistyczne misteria stopniowo zaczęły przybierać formę różnych obrzędów i guseł, tak w ramach zorganizowanej religii, jak i poza nią. Tymczasem prawdziwy mistycyzm nie uznaje żadnych zewnętrznych form uprawiania wiary, czyli rytuałów, sakramentów i ceremonii. Jest przeciwny jakimkolwiek kultom, czy to dawno zmarłych świętych, czy osób aktualnie żyjących, obrazów, figur i innych idoli.

W końcu, jak widać z poniższej definicji, z czasem misteria uległy jeszcze jednej metamorfozie, stając się przedstawieniami o treści religijnej.

Misterium – pisze Kopaliński – to średniowieczny utwór dramatyczny o treści biblijnej, zwłaszcza pasyjnej. (z łacińskiego mysterium – „tajemnica”; z greckiego mysterion, od myein – zamykać [oczy albo usta]; łac i gr. l. mn. mysteria – kulty religijne dostępne dla wtajemniczonych, tzw. mystów).

Co ciekawe, śledzenie źródłosłowu ukazuje, że termin wywodzi się od greckiego czasownika „myein” – zamykać, zaś praktyka medytacji polega właśnie na odcięciu się od zewnętrznego świata poprzez zamknięcie dziewięciu bram prowadzących na zewnątrz ciała (oczu, uszu, nozdrzy, ust i dwóch dolnych ujść), a otworzenie dziesiątej bramy, która prowadzi do wewnątrz. To niezmiernie ciekawe i ważne z mistycznego punktu widzenia zagadnienie omawiają wszystkie pisma mistyczne Wschodu, dzieła gnostyckie i manichejskie oraz chrześcijańskie pisma apokryficzne z pierwszych wieków chrześcijaństwa. Tą dziesiątą bramą jest trzecie oko, którego otwarcie może nastąpić jedynie po zamknięciu wspomnianych dziewięciu bram, ponieważ dopiero wtedy świadomość ma możliwość właściwego, kompletnego skupienia się i przedostania do wewnętrznych światów, rozpoczynając w ten sposób mistyczną podróż do Boga. A zatem, w rozumieniu ezoterycznym jest to coś w rodzaju „zoomowania”, przyciągania siebie do swojego własnego wnętrza – skierowywanie uwagi (świadomości w stanie czuwania), do wewnątrz. Proces ten zazwyczaj utożsamia się z „wchodzeniem w siebie”, czyli z czymś w rodzaju „zapadania się w głąb”, a kiedy indziej z wznoszeniem się, „wychodzeniem z siebie”, czyli wydobyciem się duszy z ciała. Wbrew pozorom oba doznania są autentyczne, a różnica polega na odmienności odczuwania w różnych stanach skupienia świadomości.

Mistycyzm jest również nazywany mistyczną gnozą lub po prostu gnozą. A oto, co czytamy u Kopalińskiego:

Gnoza – wiedza tajemna, dostępna tylko wybranym; wiara oświecona; sposób myślenia, łączący interpretacyjnie rozum z wiarą; od gr. gnσsis – wiedza, gnσseōs – poznanie, gnσskein – wiedzieć.

Termin „gnoza” jest zazwyczaj stosowany do określenia jakiejś ważnej wiedzy lub przekazu, który w niezmienionym stanie jest przez niezliczone pokolenia podawany z ust do ust przez kolejnych wtajemniczonych. Często się zdarza, że ci wtajemniczeni sami nie wiedzą i nie rozumieją, co powtarzają, ale są związani przysięgą i nie wolno im niczego zmienić. Zadanie jest niezmiernie odpowiedzialne, a za najmniejsze zmiany w tonie głosu, w wymowie poszczególnych słów albo pomyłkę w kolorze i kształcie litery lub ideogramu, groziła kiedyś kara śmierci. W odróżnieniu od ludzi powtarzających bezmyślnie ustny przekaz oraz skrybów robiących to samo czarno na białym najczęściej bez głębszego pojmowania treści, mistycy przekazują nie wiedzę książkową, lecz mądrość, której doznali za pomocą bezpośrednich przeżyć mistycznych w wewnętrznych światach. Są to zawsze te same nauki, ponieważ pochodząc z tego samego źródła nie są skrzywione działalnością ludzkiego umysłu. Nauki mistyczne są constans – niezmienne i stałe – i, jak powiedział Jezus, żadna jota ani kreska nie może być w nich przekręcona. To są nauki naprawdę „objawione” i tylko przekazywane przez prawdziwych mistyków mogą służyć za wzorzec w każdych czasach i w każdej cywilizacji.

Bardzo trudno zdefiniować mistycyzm, bo nie posiadając żadnych punktów odniesienia w naszej materialnej rzeczywistości, nie daje się on do końca określić. Wbrew różnym definicjom mistycyzm nie jest jeszcze jednym kierunkiem filozoficznym, choć zawiera w sobie elementy filozofii; nie jest jeszcze jedną religią, choć mówi o Bogu i praktykach duchowych, które prowadzą do Niego; nie jest odłamem lub sektą którejś z nich, choć jest do każdej podobny; nie jest również kultem.

Mistycyzm jest konkretną nauką, która mówi o jednym Bogu oraz uczy praktycznej metody wykorzystania potencjału własnej duszy w celu osobistego poznania Boga i ponownego połączenia się z Nim. Praktyki mistyczne polegają na duchowym skupieniu, które prowadzi człowieka poza zmysły i umysł, wprowadza w stan nadświadomego, ekstatycznego uniesienia, w coś w rodzaju nurtu lub „ciągu”, w jednej chwili obdarzającego go transcendentną wiedzą na temat absolutnej Rzeczywistości.

To wejrzenie mistyczne dociera do subtelnych dziedzin ducha, odkrywa prawdziwą głębię realności własnej istoty człowieka i zdziera zasłonę z tajemnic wszechświata. Jest ono lotem duszy w niezwykłe regiony czystej duchowości, gdzie z najgłębszego jądra Istnienia wypromieniowuje ukryte światło prawdy. Jest transcendentnym przeżyciem człowieka w stanie boskiej ekstazy, jest bezpośrednią duchową intuicją wymykającą się intelektowi.

Praktykowanie ścieżki mistycznej umożliwia wewnętrznej jaźni człowieka słyszenie tajemnej muzyki, która napływa z głębokich zakamarków Istnienia; widzenie tajemnego światła, emanującego z łona Najwyższego; doznawanie tajemnego natchnienia, które ma swe źródło w fontannie życia. Lecz ani intelekt nie jest w stanie pojąć tego natchnienia, ani oko nie może zobaczyć tego światła, a ucho nie jest w stanie usłyszeć tej muzyki. Jedynie w momencie duchowego upojenia i ekstazy boskiego oświecenia transcendentna miłość może wynieść nagą, wolną od wszelkich nawarstwień i naleciałości duszę na duchowe wyżyny najwyższych sfer; jedynie zachwycona transcendentną wiedzą dusza ogarnia uniwersalne, wieczne Jedno – absolutne, realne, prawdziwe, błogie źródło wszystkiego istnienia; zdrój, z którego wytryskuje całe życie i światło.

Dlatego intuicja mistyczna sięga ponad procesy myślowe i wyobraźnię pozostawiając daleko za sobą wszelkie definicje i opisy. Tego, co można praktycznie zdobyć przy jej pomocy nie da się opisać, bo żaden język tego nie wypowie, słowa nie są w stanie tego przekazać, żaden dialekt tego nie odda. Odkrywa przed człowiekiem nieopisywalną Rzeczywistość poza wszelkimi rzeczywistościami, niewypowiedzianą Prawdę poza wszelkimi prawdami. Co najważniejsze zaś – tę Rzeczywistość i tę Prawdę można samemu osiągnąć i udowodnić.

Mistycyzm istnieje tak długo, jak istnieje ludzkość i występuje wszędzie tam, gdzie żyją ludzie. Jest przeznaczony wyłącznie dla ludzi, bo tylko człowiek jest istotą świadomą, zdolną do doświadczania transcendentnych wydarzeń w sferze świadomości. Mistycyzm jest nauką, której zasady wprowadza się w swoje własne życie, którą się żyje, a nie filozofią lub doktryną wymagającą ciągłych argumentacji i dyskusji. Najprościej mówiąc, praktykowanie mistycznej ścieżki prowadzi do ekspansji, do poszerzenia normalnej świadomości, do przebudzenia ukrytego potencjału do takiego stopnia, że ujawnia się wewnętrzne zrozumienie wykraczające daleko ponad normalne ludzkie rozumowanie. Ci, którzy mają szczęście doznawać takich przeżyć, odczuwają również wewnętrzną radość i ekstazę, niewypowiedzianą błogość, która wynosi ich wewnętrznie bliżej Boga. Punktem kulminacyjnym takiej ekstazy jest zjednoczenie z Bogiem wewnątrz siebie, w sobie.

Każdy, kto kiedykolwiek doznał przeżycia mistycznego na wyższym poziomie świadomości twierdzi, że było ono jedynie mgnieniem wyższej rzeczywistości. W świecie fizycznym upływa zaledwie kilkadziesiąt lub kilkaset sekund, a mimo to człowiek w jakiś sposób instynktownie, podświadomie dowiaduje się i wie, że poza tym, co wewnętrznie zobaczył, usłyszał i przeżył jest jeszcze o wiele więcej i o wiele dalej. Ludzie zupełnie niewierzący w jednej chwili zdobywają niezachwianą wiarę, zaś panicznie bojący się śmierci pozbywają się strachu. Sceptycy i materialiści przekonują się, że po tak zwanej „śmierci” życie toczy się dalej bez potrzeby posiadania ciała, bez zmartwień i bólu. Nauki materialne nie wierzą w doznania mistyczne, utożsamiając je z uszkodzeniami lub niedowładem mózgu, z zaburzeniami psychiczno-mentalnymi lub z halucynacjami powstałymi bądź pod wpływem narkotyków, bądź fanatyzmu i histerii religijnej. Jednakże uczeni mają raczej słabe pojęcie na ten temat, bo sami nie studiują tych kwestii, zazwyczaj polegając na eksperymentach i opiniach innych ludzi. Bowiem gdyby osobiście porozmawiali z tymi, którym nie tylko przytrafiają się prawdziwe doznania mistyczne, ale którzy potrafią je wywoływać, wychodzić im naprzeciw i mają nad nimi pełną kontrolę, okazałoby się, że są to ludzie zrównoważeni, zdyscyplinowani, swobodnie władający swoim umysłem i emocjami, czyli mają jak najbardziej pozytywne cechy raczej rzadko spotykane wśród ludzi. Okazałoby się, że wbrew pozorom nie są fanatykami, nie szukają rozgłosu i nie poddają się emocjom, ponieważ niekontrolowane emocje i bujna wyobraźnia przeszkadzają duszy w wewnętrznej koncentracji świadomości, co sprawia, że prawdziwe doznania mistyczne nie są możliwe.

Żadna teoria teologiczna lub filozoficzna nie jest w stanie zastąpić doznania mistycznego, ponieważ jest ono praktycznie namacalne, chociaż odbywa się na wyższym, ponadfizycznym i ponadzmysłowym poziomie świadomości. Jest ono tak samo konkretne i realne na tamtym poziomie, jak wydarzenia fizyczne odbywające się w świecie materialnym. Dla kogoś, kto potrafi świadomie, zgodnie z wolą i w pełni świadomości wyjść ponad poziom fizyczny, rzeczywistość tamtych światów jest o wiele bardziej realna od rzeczywistości doświadczanej tutaj, na co dzień. W samej rzeczy, patrząc z tamtego pułapu, ten świat wydaje mu się iluzją, jednym wielkim, często koszmarnym snem. Dlatego wielu ludzi, którzy doznali wydarzeń w tamtej sferze, nie chciało wracać na ten poziom.

Można się czasem spotkać z błędną opinią, że mistycyzm rodzi się w ramach jakiejś religii – stąd takie terminy jak „mistyk chrześcijański” lub „mistyk islamski”. U niektórych, zwłaszcza anglojęzycznych autorów, może to być jedynie skrót myślowy, jednakże w większości przypadków błąd ten rodzi się z niewłaściwie pojmowanego terminu „mistycyzm”. Powstaje wiele nieporozumień, które doprowadzają do dzielenia mistycyzmu na chrześcijański, islamski, judejski, sikhijski, a nawet mistycyzm wschodni i zachodni, dawny i współczesny, tradycyjny i zmodernizowany itd. Tymczasem mistycyzm jest jeden, ponadczasowy, niezależny od wpływów religijnych i kulturowych. Prawdziwym mistykiem jest ten, który naucza odwiecznych, niezmiennych nauk mistycznych w takim samym jak zawsze, od wieków niezmienionym stanie.

Jedynym usprawiedliwionym podziałem jest podział na mistycyzm prawdziwy i fałszywy. Jak je odróżnić od siebie? Dla laika nie jest to proste, bo czasami fałszywy mistycyzm jest tak atrakcyjny i pociągający, że poszukujący ścieżki duchowej nie stara się sprawdzać i nie zauważa różnych podejrzanych lub przemilczanych aspektów – słucha entuzjastycznie nastawionych wyznawców lub naganiaczy, zamiast głosu rozsądku. Fałszywy mistycyzm bywa niezmiernie łagodny, zasady są jakby zaokrąglone i polukrowane, cechuje się przesadną tolerancją i często zaskakującą swobodą obyczajów. Prawdziwy mistycyzm stawia „kawę na ławę”, nie owija niczego w bawełnę, ponieważ prawdziwi mistycy nie troszczą się o liczebność grona uczniów, lecz o jego jakość. W prawdziwym mistycyzmie nakazy i zakazy istnieją tylko tam, gdzie to naprawdę konieczne i korzystne dla duchowego rozwoju jednostek. Nie jest ich wiele, a ich celem jest wprowadzenie świadomej dyscypliny w życie człowieka praktykującego ścieżkę duchową. Choć korzyści wynikające z jej przestrzegania są bardziej niż oczywiste, mistycy radzą poszukiwaczom, żeby dobrze się zapoznali z zasadami ścieżki, zanim zdecydują się na jej praktykowanie. Jeśli te zasady do kogoś nie przemawiają lub mu nie pasują, nie musi przecież wstępować na ścieżkę. Lecz gdy już wstąpi i zostanie zainicjowany, stają się one dla niego obowiązkiem. W końcu każda gra ma swoje reguły. Nawet jednak i wtedy nikt go nie zmusza i te obowiązki są całkowicie dobrowolne, bo tylko wtedy ich spełnianie ma wartość i przynosi korzyści. Jeśli są spełniane połowicznie lub w ogóle zaniedbywane, cierpi na tym wyłącznie sam zainteresowany, bo jego postęp jest o wiele wolniejszy i utrudniony.

Fałszywy mistyk potrzebuje jak największego grona z różnych powodów, a przede wszystkim dlatego, że chce żyć luksusowo na koszt swoich wyznawców, niejednokrotnie skłaniając ich, aby go czcili jako Boga. Uważa się za ich właściciela i „pana życia i śmierci”, ingerując w ich życie osobiste i rodzinne. Wśród zasad panujących w jego grupie na ogół nie ma żadnych restrykcji żywieniowych, bo jest to pierwszy powód trzymający ludzi z daleka, a moralność jest bardzo swoiście pojmowana, będąc niejednokrotnie wabikiem dla poszukujących swobód seksualnych. A kiedy już człowiek przystąpi do grona, utrzymywany jest w posłuszeństwie przy pomocy różnych, czasami bardzo wyrafinowanych i nieludzkich metod.

Na prawdziwej ścieżce restrykcje są niezbędne, ale gdy człowiek zrozumie ich zasadność, przestają one być dla niego restrykcjami. Na przykład miliony ludzi na świecie nie jedzą mięsa i nie piją alkoholu z najprzeróżniejszych powodów i wcale nie czują się nieszczęśliwi lub pokrzywdzeni. Miliony żyją z pracy rąk własnych oraz przestrzegają praw i zasad moralnych, i wcale nie uważają się za zniewolonych lub ubezwłasnowolnionych. U praktykującego ścieżkę duchową jest to po prostu odpowiednie nastawienie wytworzone pod wpływem zrozumienia, że te restrykcje nie mają na celu go zagłodzić, poniżyć lub unieszczęśliwić, lecz są wyłącznie dla jego własnego dobra i pomagają mu w postępie duchowym.

Problemy z rozpoznaniem prawdziwego mistycyzmu powstają również wtedy, gdy mamy do czynienia z naukami Mistrzów żyjących w różnych epokach. Występuje wtedy wiele powierzchownych różnic, które wynikają z różnego, indywidualnego przedstawiania nauk. Jezus nauczał mistycyzmu inaczej – sądząc z tego, co jest dostępne w pismach kanonicznych i apokryficznych – niż Zoroaster, Pitagoras, Sokrates, Kabir, Budda, Mojżesz i Mahomet, ale gdy uważnie przyjrzymy się rdzeniowi tych nauk, ich samej ezoterycznej treści, okazuje się, że jest ona identyczna u każdego mistyka, w każdych czasach i na wszystkich kontynentach. To, co pisze Lǎo Tzu w swej rozprawie można z powodzeniem komentować w oparciu o pisma wczesnochrześcijańskie, utwory nauczycieli sikhijskich, Koran i współczesną literaturę opartą na naukach współczesnych mistyków. Podczas inicjacji człowiek zostaje zapoznany właśnie z tym wspólnym rdzeniem, czyli dostaje „mistyczny klucz”, za pomocą którego potrafi odsiewać plewy od ziarna. W ten sposób uzyskuje wzorzec, do którego może podstawiać badane nauki. Po prostu, jeśli czegoś w nich nie ma, co jest we wzorcu lub jest coś, czego w nim nie ma, może być pewny, że to nie jest prawdziwy mistycyzm, a ten, kto je głosi, nie jest prawdziwym mistykiem.

Mistycyzm jest podobny do wszystkich religii, ponieważ wszystkie religie rodzą się z mistycznej gnozy. Ta wiedza jest po prostu źródłem, rdzeniem, esencją, treścią i kwintesencją każdej z nich – jest wspólnym mianownikiem wszystkich. Czasem mistycyzm kojarzony jest z ezoteryzmem religijnym, czyli głębszą wiedzą dostępną jedynie teologom, jednakże ezoteryczna część nauk religijnych jest na ogół tak obłożona indywidualnymi interpretacjami, koncepcjami i doktrynami duchownych autorytetów, że chociaż gnoza mistyczna gdzieś tam niewątpliwie jest, to jednak bardzo trudno ją rozpoznać i wyłuskać. Te zewnętrzne naleciałości oraz egotyzm całych pokoleń teologów i arcykapłanów ugruntowały pogląd panujący w każdej z istniejących na świecie religii, że tylko ona właściwie rozumie – że tylko ona posiada „monopol na Boga” i uniwersalną receptę na zbawienie, zaś wszyscy inni błądzą, są heretykami i poganami. A to rodzi uprzedzenia, rasizm, podziały między ludźmi i nienawiść.

Religie są identyczne pod względem tych głębokich treści, a ich czasami bardzo znaczne różnice polegają na odmienności zrozumienia mistycznych prawd i pryncypiów oraz na odmienności liturgii, w tym sakramentów oraz przeróżnych ceremonii i rytuałów. Gdyby nie było tych sztucznych nawarstwień i różnic, mielibyśmy na świecie tylko jedną religię – mistycyzm.

Historia uczy, że prawie każdy mistyk spotykał się z niechęcią i prześladowaniami ze strony aktualnie obowiązującej na danym terenie religii, ponieważ dokonywał odnowy nauk skrzywionych przez nią w międzyczasie. Proces odchodzenia od sedna prawdziwych nauk przebiega bardzo szybko i często tuż po śmierci Mistrza i jego bezpośrednich uczniów zaczynają one przybierać postać religii. Taką sytuację można zaobserwować w każdej religii, nie tylko w chrześcijaństwie. Każdy następny mistyk – choć przynosi ze sobą identyczne nauki – jest traktowany jak obrazoburca, mąciciel i hochsztapler, bo burzy już ustalony porządek rzeczy, a nawołując do skromności i prostoty, naraża się duchownym dostojnikom, którzy za wszelką cenę i kosztem wielu ludzi chcą się bogacić.

Mistycyzm nie może być popularny, bo zawsze niesie ze sobą tę samą prawdę, dlatego zawsze jest rewolucyjny w stosunku do już ugruntowanych dogmatów, wywodzących się nie z czego innego, jak z niewłaściwie zrozumianych lub celowo zniekształconych wiecznych nauk mistycznych.

Trudno się zatem dziwić, iż w dziedzinie umysłu, w naszym świecie wymagającym konkretnych definicji, mistycyzm i jego rola są niezmiernie trudne do umiejscowienia, dlatego raz występują gdzieś na pograniczu religii i filozofii, to znów są spychane w dół i utożsamiane z szamanizmem, okultyzmem, spirytyzmem i magią. W ciągu ostatnich dziesięcioleci mistycyzm zwany bywa parapsychologią, psychotroniką, ESP (czyli extrasensory perception) i innymi, równie wymyślnie i pseudonaukowo brzmiącymi nazwami, zaś w ekstremalnych przypadkach traktowany w ogóle lekceważąco jako pozostałość po antycznych, rzekomo prymitywnych wierzeniach.

Do super ekstremistycznej opinii na temat mistycyzmu doszło w czasie wydarzeń u progu trzeciego millennium, gdy politycy i biznesmeni rozpętali kolejną „krucjatę”, zaś media przypisały inspirowanie aktów terroru „szalonym mistykom”. Oczywiście takie opinie nie mają żadnego oparcia w rzeczywistości, a rodzą się wyłącznie w umysłach niedoinformowanych ignorantów, których w mediach nie brakuje. Bowiem najważniejszymi pryncypiami mistycyzmu są: nieagresja i pokojowe podejście do wszystkiego i wszystkich; godzenie się z istniejącym stanem rzeczy; traktowanie wszystkich religii z jednakowym szacunkiem oraz odłączanie się od spraw tego świata, w tym od polityki, militaryzmu itp. Zgodnie z nimi żaden prawdziwy mistyk nigdy nie namawiał swoich uczniów do występowania przeciwko prawom jakiegokolwiek narodu, napadania na kogokolwiek lub robienia komukolwiek krzywdy, bo jeśli to robił, to nie był mistykiem. Jeżeli zaleca się ścisłą dietę wegetariańską tylko dlatego, żeby nawet pośrednio nie uczestniczyć w łańcuchu zabijania, tym bardziej żaden mistyk nie popiera aktów terroru.

Najlepszym dowodem jacy byli (lub są) ci „szaleni mistycy” jest ich całkowicie błędne zrozumienie islamskiej idei szariatu , czyli świętej wojny, którą zgodnie z Koranem każdy wyznawca tej religii ma przeprowadzić w sobie, walcząc ze swoimi wadami, obsesjami, namiętnościami itp. w celu maksymalnego oczyszczenia swojej osobowości.

Mistycyzm nazwany został przez Aldousa Huxleya „filozofią perenialną”. Ten termin zapożyczony z botaniki doskonale oddaje jeden z bardzo ważnych atrybutów mistycznej gnozy, która jak wieloletnia roślina bylinowa może na jakiś czas gdzieś się zagubić i zniknąć, aby wkrótce odbić w najbardziej niespodziewanym miejscu, gdy tylko warunki staną się sprzyjające. Historia świata potwierdza tę tezę, a doświadczenia tysiącleci mówią, że gdy tylko amoralność, gwałt, korupcja, okrucieństwo i magia zaczynają wieść prym na jakimś terenie, pojawiają się mistycy niosąc wysoko uniesioną lampę mistycznego oświecenia.

Kultury chodzą różnymi drogami – niektóre oddalają się od siebie, aby stopniowo zaniknąć, zaś inne zbliżają się i mieszają ze sobą. Powstające w ich łonie religie rodzą się z mieszaniny nawarstwiających się obyczajów, wierzeń, tradycji ludowej i nauk mistycznych, gdy są sprzyjające ku temu warunki społeczne. Z czasem zaczynają występować różnice w interpretacji nauk i zasad oraz doktryny i dogmaty tworzące zwalczające się obozy i grupy odszczepieńcze, co z kolei powoduje rozłamy, a nawet wywołuje rewolucje religijne i wojny w imię Boże. Tymczasem Bóg nie ma z tym nic wspólnego i nie staje po niczyjej stronie, zaś to, co ludzie robią w Jego imieniu, jest wynikiem ich uprzedzeń i ignorancji.

Wiele w historii ludzkości było prób zduszenia mistycznej gnozy. Władcy pod wpływem duchownych autorytetów krzyżowali, kamienowali, palili żywcem, topili i w najprzeróżniejszy sposób torturowali mistyków, ale żadnemu nie udało się usłyszeć nawet słowa skargi, nie udało się skłonić do wyrzeczenia się mistycznego ideału. Podstawowego pryncypium mistycyzmu – przekonania, że poza wszystkim jest jeden Bóg, jeden Wielki Duch, jedna podstawowa boska Energia, jedna wspólna Płaszczyzna, na której wszystkie żywe istoty są takie same – nigdy nikomu nie udało się zabić. Mistyczna gnoza przewija się jak wątek przez całą historię człowieczeństwa, ukazując, że celem prawdziwego mistycyzmu i szczytem wszystkich prawdziwych doznań mistycznych jest ostateczne połączenie duszy z Bogiem.

 

Źródło: Piotr Listkiewicz