JustPaste.it

Kilka wiadomości o smokach i medycynie

Kiedyś medycy udzielali porad dotyczących leczenia obrażeń spowodowanych przez smoki.

Kiedyś medycy udzielali porad dotyczących leczenia obrażeń spowodowanych przez smoki.

 

W dawnych czasach medycy udzielali porad dotyczących leczenia obrażeń spowodowanych przez smoki.
W ówczesnej medycynie mówiono też i o pożytecznych oraz leczniczych właściwościach niektórych części ciała smoka
.

O tym można przeczytać w wielu historycznych poradnikach lekarskich i zielarskich. W naszym kraju znanych jest kilku dawnych lekarzy i zielarzy, np. Hieronim Spiczyński (zm. 1550 r.)[1], Stefan Falimirz (żył w I. poł. XVI w.)[2] i Marcin Siennik (zm. 1588 r.)[3].

Byli oni autorami poradników medycznych, a w nich tekstów o smokach i o zagrożeniach z ich strony oraz o sposobach wykorzystywania niektórych części ich ciała do celów leczniczych. Cechą wspólną tych dzieł jest to, że zawierały one podobne teksty i ilustracje. Z tego wynika, że miały one zwykły komercyjny charakter. Te poradniki cieszyły się powodzeniem. W dużej mierze opierały się na pewnym niemieckim poradniku zielarskim, a mianowicie na często wydawanym od końca XV wieku, Gart der Gesundheit. W tychże poradnikach lekarskich czytamy o smokach i różnych potworach oraz o leczniczych własnościach niektórych części ich ciała i o leczeniu skutków smoczych ataków, takich jak pogryzienie. Autorzy ci uważali, że smoki są jadowite i gryzą oraz atakują, uderzając ogonem, a jak uderzą nim, zarażają chorobą. A rany spowodowane przez smoki należy opatrywać okładem z piołunu lub spożywać to gorzkie zielsko. Rana zadana przez smoka morskiego powinna być leczona przez posmarowanie siarką i octem. Dobrym środkiem leczącym ukąszenia smoka jest sadło krokodyla – znany i ceniony lek w dawnych czasach. Jednakże skuteczną metodą jest okładanie rany mięsem smoka, według starej metody leczenia tego samego przez to samo: „Tenże Avicenna i Solienus tegoz smoka mieso gdy go rozetnie i przilozi na rane tedy sie goi. Sok piołunowy gdy go pusci na rane od smoka uczynioną tedy i goi. Gdy smok zagrizie tedy trzeba naskrobac i nasypać na rane, a będzie zdrow od bolesci i od jadu” (wg oryg. - przyp. autora.)[4]. Wszelka wiedza o dobroczynnych skutkach wykorzystywania smoczego ciała sięga czasów starożytnych. Pliniusz Starszy (23-79), na którego autorytet powoływali się też wspomniani medycy, w swojej Naturalis historiaesporo miejscach poświęcił wykorzystywaniu smoczych organów do przeróżnych celów, niekoniecznie leczniczych[5]. Twierdził on, że jak położy się głowę smoka pod próg domu i modląc, poleci się bogom, to dom stanie się szczęśliwszy. Jak zmiesza się wydzielinę z oczu smoczych z miodem, a potem się tym posmaruje, to nawet najbojaźliwsi nie będą mieć w nocy żadnej zjawy. To jednak nie wszystko z tych smoczych bzdur Pliniusza Starszego, bo napisał, że tłuszcz z serca smoka zawiązany w skórę sarny i przywiązany do ciała żyłą jelenia pozwalał wygrywać procesy. Kości smocze powodują, że można żyć na równi z bogatymi, a zęby smocze zapakowane w skóry kozie i przywiązane żyłami jeleni łagodzą srogich władców. W tym dziele czytamy też, żeprzed tłuszczem smoków uciekają jadowite stworzenia.

Przez stulecia rozpowszechniano rzekome smocze szczątki, resztki, a nawet smoczą krew, a przede wszystkim kości smoka. W starożytnym Rzymie kapłani pokazywali ludziom rzekome kości smoka, który został pokonany przez Perseusza, a w rzeczywistości były to kości wieloryba[6]. Ludzie znajdowali w jaskiniach lub w grotach szczątki kości różnych zaginionych, prehistorycznych gatunków zwierząt. Ze względu na ich rozmiary i miejsce znalezienia kojarzono je z resztkami po smokach. Owe kości mielono i dodawano do różnego rodzaju smarowideł, a następnie sprzedawano jako panaceum na wszystko. Kości smocze ceniono i nawet wieszano je w świątyniach, oczywiście nie zdawano sobie sprawy, że to resztki po kopalnych zwierzętach. Do dziś na ścianie wawelskiej katedry wiszą kości rzekomego smoka (okazało się z czasem, że to resztki po prehistorycznym wielorybie, mamucie i nosorożcu).

Również nad portalem wejściowym kościoła pw. św. Małgorzaty w Raciborowicach wisi pewna kość uważana kiedyś za smoczą, lecz oczywiście jest to kość jakiegoś dinozaura. Kościół ten ufundował Jan Długosz i w czasie jego budowy wydobyto kość zwierzęcia prehistorycznego, którą uważano za pozostałość po smoku wawelskim. Ponoć jak „rozpękł się” smok po wypiciu wody z Wisły, jego szczątki rozsypały się po całej ziemi krakowskiej.

 

 

 

[1] Hieronim Spiczyński, O ziołach tutecznych y zamorskich y o moczy ich…,Kraków 1551, passim.

[2] Stefan Falimirz, O ziołach i o mocy ich, Kraków 1534, passim.

[3] Marcin Siennik, Herbarz, to jest ziół tutecznych, postronnych i zamorskich opisanie, co za moc mają…, Kraków 1568, passim.

[4] Stefan Falimirz, O ziołach…, op. cit., brak nr. stron.

[5] C. Plinii Secundi, Naturalis historiae, Paris 1685; o smokach jest w księdze 8 w rozdziałach 8, 11, 12, 17, w księdze 10 w rozdziale 92, w księdze 11 w rozdziale 77, w księdze 29 w rozdziale 20, s. 151-152, 156, 465, 571-572, 686-687.

[6] Andrzej Nowicki, Podróż w świat średniowiecznych cudów, Warszawa 1954, s. 64.

 

Jest fragment książki:

Marek Sikorski, Smoki i smokobójstwo, Wyd. Sativa Studio 2015.

 

 

Na temat tej książki zob. stronę:

www.smokobojcy-smoki.blog.pl

Na temat autora zob. stronę:

www.marek-sikorski-autor.blog.pl