JustPaste.it

Wizerunek diabła

Zewnętrzny wizerunek diabła w dziełach literackich

  1. Woland na pytanie Iwana Bezdomnego czy jest Niemcem odpowiada:… chyba jestem Niemcem. Do Adriana: Gadajże po niemiecku!... Znam się na tym, to prawdziwie moja ulubiona mowa. Niekiedy w ogóle tylko po niemiecku rozumiem.
  2. Choć… Jestem wprawdzie Niemcem, Niemcem do szpiku kości, zgoda, aleć przecie na dawny, lepszy sposób, z sercam bowiem kosmopolitą…

    Człek to postury raczej nikłej, znacznie mniejszy od Sch., ale i mniejszy ode mnie, – sportową czapkę ma naciągniętą na ucho, a z drugiej strony, od skroni, wystają spod niej rudawe włosy; rude też rzęsy u zaczerwienionych oczu, twarz ziemista, koniuszek nosa nieco przekrzywiony; na trykotowej koszulce w poprzeczne paski marynarka kraciasta o przykrótkich rękawach, z których wystają ręce z niezdarnymi paluchami; wstrętnie opięte spodnie i żółte, znoszone trzewiki, których nie da się już doczyścić. Strizzi. Alfons. I głos, dykcja aktora.

    Bądź pewien, że nie przywiązuję najmniejszej wagi do mego zewnętrznego wyglądu, pozostawiam go niejako samemu sobie. To kwestia czystego przypadku, jak wyglądam, a raczej, dzieje się to samo przez się, zależnie od okoliczności, nie zaprzątam sobie tym głowy. Adaptacja, mimikra, znasz to przecie, maskarada i mistyfikacja Matki Natury, uśmiechającej się zawsze z przekorą. (209).

    …biały kołnierzyk i krawat w kokardę zawiązany, na zakrzywionym nosie rogowe okulary, za którymi migoczą jego ciemne, 218wilgotne i nieco zaczerwienione oczy – w rysach jego zmieszana ostrość z miękkością, ostry nos, ostro zarysowane wargi, ale miękka broda z dołeczkiem, nadto i na policzku dołeczek jeszcze, – czoło blade i sklepione, z którego włosy zaczesane w górę, lecz po bokach odstające, wełniste, czarne… (218-219)

  3. Ziemia domeną złego – diabeł jako rezydent.

  4. Domeną właściwą diabła jest człowiek – cały człowiek. Posłuchajmy groteskowej mowy księdza Bernarda, którego lotność umysłowa może się mierzyć jedynie z naiwnością wyobrażeń:

     

    …więc, że wy tego zdrajcę w sobie w środku, w samym środeczku nosicie, i to nie w jednym kawałku ciała, nie w głowie tylko albo w nogach tylko, ale wszędzie, wszędzie, w każdej odrobinie tego waszego ciała plugawego i tej duszy plugawej, najmilsi moi, ukochani, nosicie czartowską zarazę, siłę diabelską albo raczej bezsiłę, jakem już powiedział, tak, tak, w głowie waszej on siedzi, kusiciel, mózg pęta, i w brzuchu siedzi, w żołądku, obżartuch, i w członkach wstydliwych do rodzenia zdatnych, bracia moi i siostry - tu dopiero, ho, ho, jak siedzi, rozpustnik nienasycony, i w wątrobie waszej, kochani, siedzi, gniewem i żółcią parskając, i w sercu waszym, gdzie myśli nieczyste się lęgną, i w krwi mieszka do okrutnych was podżegając niegodziwości, i w rękach niewstydliwych siedzi i bezeceństwa nimi wyprawia, i w kiszkach siedzi, a jakże, i w oczach, w oczach siedzi, pożądliwie na świat zerkając, i w uszach ciekawych nowinek, i na języku - ho, ho, jak on na języku siedzi mową oszczerczą zionąc i bluźnierstwem, i kłamstwem, i herezją, wszędzie, wszędzie, najmilsi, od stóp do głów, po całym ciele waszym snuje się złośliwiec nieczysty, wszystkie członki do grzechu podnieca, jak kukłą wodzi wami, do zła kusi, namawia, obiecuje, okropności robić każe, a wy, najmilsi moi, wy mu posłuch dajecie, w szpony okrutne wpadacie, rady mu dać nie możecie, wszyscy pod władzę jego bez nadziei wpadacie, kobiety i mężczyźni, dziewczątka i chłopcy, starcy i staruszki, dzieciny nawet ledwo od ziemi odrosłe, co mówię - niemowlęta, oseski, noworodki, ależ! — płody jeszcze z łona matczynego nie wyszłe, ledwo poczęte, wszyscy, wszyscy, och, jaka to rozpacz, najmilsi, jaki smutek, tak was oglądać, przez wroga zniewolonych, do służby haniebnej przymuszonych, na pośmiewisko wydanych, łupem Bożego gniewu paść mających, bo przecie, kochani, przyłożona jest już siekiera do korzenia, iam enim securis ad radicćm arborum estposita...

     

    Kaznodzieja wszelkie słabości ludzkiej natury przypisuje działaniu diabła. W tej sytuacji – kto się ostatnie? – chciałoby się powiedzieć. Idąc drogą rozumowania księdza Bernarda, jeśli szatan przenika ciało, duszę i umysł każdej istoty ludzkiej, to ona sama staje się szatanem. Logika ta wiedzie na manowce. „Antropologia” Bernarda jest dosyć specyficzna. Człowiek jest bowiem jedynie bezwolną kukiełką wydaną w ręce złego. Zapomina kaznodzieja o tym, że towarzyszyć musi przeniknięciu względnie wniknięciu akt woli.

    Bernard w swym kaznodziejskim zapale idzie jeszcze dalej. W najmocniejszych sidłach znajdują się ci, którzy mienią się najczystszymi; ci najbardziej cnotliwi.

     

    Pomyśl, pomyśl, bracie mój i siostro, ile to chytrości diabelskiej się kryje — nie mówię w nieczystości, ale czystości twojej, w dobroci twojej, w miłości i poczciwości, 85 pomyśl, jak to piekielnik zuchwały na zgubę twoją wieczną czyhając najsubtelniejsze sidła zastawia i wszędzie się wciska, wszędzie wślizguje, w najpoczciwsze twoje myśli i słowa, i uczynki jad zabójczy sączy, sączy, pomyśl, jak to delikatnie, aby tym łacniej cię uwieść, nie do złego cię pcha, ale do dobrego, a to dobro całe taką swoją złością przyprawi, tak nieczystością swoją splugawi, tak pohańbi, jakby nie przymierzając do wina przedniego naszczał, i cieszy się potem, i raduje, i z wesołości chichocze, że tak cię, bracie mój miły i siostro, oszukał nędznie…

     

    Mówiąc o duszy człowieczej jako „królestwie demonów” Bernard jest niejako na drugim biegunie poglądów Mistrza Eckharta dotyczących sił wyższych zasilających wnętrze człowieka. Ten drugi mówił bowiem o duszy ludzkiej jako o Królestwie Bożym.