JustPaste.it

Pozwól sobie na szczęśliwą miłość

Świadome przeżywanie miłości, obdarzanie nią i otrzymywanie jest czymś najwyższym i najważniejszym w naszym życiu.

Świadome przeżywanie miłości, obdarzanie nią i otrzymywanie jest czymś najwyższym i najważniejszym w naszym życiu. Nie wszyscy jesteśmy na etapie stawiania wszystkiego na miłość, dla wielu z nas miłość jest ideą, abstrakcją, romansidłem, epokowym trendem. Jednak miłość, kiedy mamy otwarte, oczyszczone serce, jest wszystkim, ponieważ sama miłość niesie spełnienie, uzdrowienie, wybaczenie, zrozumienie. Kto naprawdę pokochał, wie, o czym mówię. A kiedy pokochał i został pokochany, przyjęty, na tego działa ogromna siła wykraczająca poza kosmos i rozum.


Byłem w kilku związkach i za każdym razem poziom miłości zwiększał się, jego intensywność rosła. Żar w sercu i płynący strumień energii leczył i dawał pełnię życia. Pokochać kogoś jest szalenie łatwo, obdarzyć czystą miłość sztuką prostą nie jest. Zakochanie niesie w sobie wyobrażenie, pierwsze oddanie, ciekawość; miłość jest zrozumieniem, pełnią, przyjęciem bez jakichkolwiek innych uczuć czy emocji. Co stoi na przeszkodzie miłości? Oprócz nas samych jest to strach przed odrzuceniem lub stałe porównywanie do partnera. Czujemy się kimś gorszym, słabszym, mniej jasnym czy wartościowym. Tak myśląc i działając zaczynamy warunkować miłość: zamiast przyjąć z otwartością, oceniamy, określamy, w późniejszym czasie, już w trakcie trwania związku, próbujemy dorównać partnerowi lub rywalizujemy z nim, tak dla podświadomej zasady satysfakcji. Nawyk zasługiwania na miłość, gdy tylko wypełnimy jakieś punkty, zasady, normy, jest bardziej religijny, natomiast nie ma on nic wspólnego z rzeczywistym działaniem miłości, energii miłości, jaka nas otacza. Pamiętam, jak dowiedziałem się o kilku manipulacjach ze strony partnerki. Poprosiłem o ich zwolnienie, uleczenie i poczułem się lżej, wolniej, otworzyła się przestrzeń. Byłem lekko zaskoczony i zagniewany, nie mogłem jednak długo tego uczucia trzymać w sobie, serce mi nie pozwoliło. Miłość wybacza natychmiast, leczy niedoskonałości, wypełnia niezrozumienie: jak kochasz, to kochasz, jak się złościsz, to nie kochasz. Banalna wręcz i logiczna teza miłości ma potwierdzenie w praktyce: miłość nie jest dualna, miłość to miłość, jest pragnieniem, chce nas wypełniać, dawać, być, ponieważ miłość rodzi się w nas, w niej nie ma pustki, bezsensu, żalów, pretensji, ocen, gniewu. Jeśli ktoś ocenia, określa, warunkuje, uczy o miłości gdzieś tam na niebie, nie pokochał nigdy siebie, a więc nigdy nie obdarzył miłością czystą drugiej istoty. Czeka taki biedak na miłość, a miłość jest w nas, zawsze była, niestety, ukryta, zaniedbana, wygaszona. Dlaczego jeszcze nie dopuszczamy miłości? Boimy się jej oddać, wejść całym sobą, nie tylko przez strach przed skrzywdzeniem i pozostawieniem, wykorzystaniem, lecz przez brak miłości własnej. Im mniej kochamy siebie, tym więcej krzywd i niezrozumienia dopuszczamy.

Co możesz zrobić, żeby zakochać się szczęśliwie?
1. Zaakceptuj siebie. Banalne słowo, lecz w akceptacji chodzi o coś więcej, o takie ciepłe, wewnętrzne przyjęcie siebie całego ze wszystkim, co masz. Nie wypierasz żadnej części siebie: ładnej czy brzydkiej, chudej czy grubej, mądrej czy głupiej, wiedzy czy niewiedzy, umiejętności czy ich braku, jasności czy ciemności – nie ma to dla Ciebie znaczenia, ponieważ stanowisz esencję siebie. Lubienie siebie jest pierwszym krokiem do szczęśliwego związku.

2. Obserwuj nowego partnera, kiedy jeszcze zaczynacie się spotykać: jaki jest, co lubi, jak się zachowuje w różnych sytuacjach. Wiele pierwszych randek to gra, wabienie, ale już sam widok kogoś, jak chodzi, mówi, pozwoli Ci dużo powiedzieć o tej osobie.

3. Spisz na kartce papieru wszystko to, czego potrzebujesz od potencjalnego partnera: co ma wnieść, co dać, czyli, czego Ty naprawdę potrzebujesz. Jeśli tylko kogoś u boku, torebki, nie złość się później na to, co wnosi. Obarczamy partnera, zamiast samemu dokładnie znać własne potrzeby, nasz styl życia, przejawiania.

4. Mów kategorycznie „Nie”, „Tak”, „Nie teraz”, „Nie wiem”. Pierwsze spotkania rodzą w naszym sercu – poza miłością, jakimś promykiem – przeczucia: „Nie wchodź w relacje”, „Nie ufaj”, „Nie zbliżaj się”. Twoim zadaniem jest odróżnić, czy jest to intuicja, Twój cichy głos duszy, czy podświadomość, jej strach i kolejne lęki. Słuchaj siebie.

5. Nawet jeśli spotkasz kogoś, do kogo polecą wszystkie Twoje energie, poczujesz się jak w domu – obserwuj siebie. Broń Boże nie hamuj tych energii, nie bój się ich – obserwuj. Nic nie przyśpieszaj, nie wchodź z gorącą głową, tylko zadawaj pytania: „Jak się z tym czuję?”, „Jak zachowuje się ta druga osoba?”, „Czy jest to pociąg seksualny, emocjonalny czy miłość?”, „Jeśli odczuwasz strach, jakbyś go opisał?”, „Co Cię pociąga w tej osobie?”. Połącz serce z umysłem – pozwól sobie na to.

6. Miłosna wyobraźnia podsuwa nam pomysły: chłopak ma wielki potencjał, dziewczyna zrozumie, puści, wyuczy się paru rzeczy i będzie idealna. Myśląc tak, stawiasz się w pozycji nauczyciela – nie urodzi się związek, tylko wieczny coaching, ciągnięcie. Naucz się akceptować ludzi takimi, jakimi są NA TERAZ. Pytanie: „Kochasz kogoś takiego, jaki jest? Czy ciągle będzie Ci czegoś brakowało?”.

7. Nie chwytaj się pierwszego lepszego, bo miło zagadał, uśmiechnął czy wykazał zainteresowanie. Świadczy to tylko o Twoim niskim wizerunku własnym – odmawiaj. Brak szacunku dla siebie wpływa podświadomie na reakcje partnera, który zamiast dawać miłość, poniża, szydzi, manipuluje.

8. Spotykasz się z kimś z innej ligi. Zdobycie takiej osoby jest ekscytujące, tylko pobudki niewłaściwe: chcesz zdobyć trofeum, zamiast pozwolić się na dzianie, grasz, zamiast być, czyli mylisz adrenalinę, próbę dowartościowania z miłością. Medale i zaliczanie niczemu nie pomogą, nie ugaszą żadnego głodu. Zawsze będzie mało, nie tak.


9. Brak jakichkolwiek podobieństw czy poczucie bycia kimś gorszym – jak wspomniałem wcześniej – dużo mówi o Tobie. Pozwól sobie na równego partnera, czyli podobnego do Ciebie. Staje się tak podczas dopuszczenia i pokochania siebie. Jeśli siebie nie kochasz, przychodzi osoba, która podtrzymuje wewnętrzny dysonans. Już lepiej przez jakiś czas być samemu i pracować nad sobą, zamiast na siłę „szukać”.

10. Uwolnij się ze swojego poprzedniego związku, zanim wejdziesz w nowy. Inaczej to, co nieoczyszczone, toksyczne, wpłynie na nowe relacje, będzie jego kontynuacją. Podsumuj: co zrobiłeś nie tak, co było błędem, na co pozwoliłeś za dużo, co było niepotrzebne; jakie emocje w Tobie jeszcze wibrują, za co ciągnie były partner. Pozwól wyrazić „smaki” i „niesmaki” całym ciałem, komórką, płaczem.

Szczęśliwy związek od nieszczęśliwego wyróżnia wiele, jednak i w jednym i drugim masz szansę na coś lepszego i pełniejszego. Z pomocą przychodzi zasada lustra: zobacz, co drażni Cię w partnerze i jakie ma to odzwierciedlenie w Tobie, obserwuj, jak zachowuje się, co mówi, daje, jak działa. Czy swoim byciem, uciekaniem, kłamaniem, lekceważeniem, niepewnością nie pokazuje, co w Tobie jest do uzdrowienia i oczyszczenia? Nasi partnerzy jak odbite kalki mówią o naszych urazach, problemach, wyzwaniach, lękach, przekonaniach. Nie jesteś lepszy od niego czy od niej, gdy jesteście razem, połączone naczynia wypełniają się, reagując jak wzburzone fale na siebie. Pytanie brzmi nie: „Dlaczego ktoś Ci coś zrobił”, lecz „Dlaczego kogoś takiego wybrałeś/aś?”.

Fajnie, jak będzie Cię można pokochać całego, i też cały będziesz kochał.

Nikodem Marszałek
Katowice, Polska
25.01.2015 r
 
 

 

Źródło: http://NikodemMarszalek.pl