JustPaste.it

List do sąsiadów

List jest prawdziwy, napisany z powodu oczywistego zgłupienia naszych rządzicieli. Dzielę się nim, bo wiem, że dotyczy wielu miejsc w Polsce.

List jest prawdziwy, napisany z powodu oczywistego zgłupienia naszych rządzicieli. Dzielę się nim, bo wiem, że dotyczy wielu miejsc w Polsce.

 

Drodzy sąsiedzi, nie-sąsiedzi i okolicznościowi "czytacze"

12 maja będzie zebranie członków naszej spółdzielni na temat kosztów zieleni i innych ważnych rzeczy.
Miałam na ten temat napisać artykuł, ale nie zdążę, więc teraz na chybcika wam powiem co wiem, idźcie i kaganek oświaty nieście - kto tu jest członkiem. Wydrukujcie i przeczytajcie na zebraniu.

Administracja się skarży, że koszty utrzymania zieleni są duże, chcą je zmniejszyć, zatem wzorem bardziej doświadczonych i mądrych miast takich, jak Berlin czy Londyn, możemy coś zrobić w tym kierunku i będzie taniej:

1. Skoro koszty koszenia są duże – odpowiedź: nie trzeba tyle kosić, naokoło drzew 1-2 metry mogą, a nawet powinny być nie koszone. Kawałki niedostępne i mało widoczne trójkąciki gdzieś pochowane - również. Kosić można rzadziej i zostawiać trawę wyżej, a już na pewno zaczynać dopiero po 20 czerwca, co by pierwsza trawa się wykłosiła.

2. Koszty zbierania liści są duże – nie trzeba tyle zbierać. Zostawić krąg ok. 1-2 m średnicy naokoło drzew i w różnych pochowanych kątkach. To jest potrzebne temu co nazywamy nie-potocznie ekosystemem, biotopem i biocenozą. Niech sobie będą małe porośnięte pokrzywami, pokryte gnijącymi liśćmi obszary. TO JEST POTRZEBNE.

3. Wszystkie kawałki pod blokami dać ludziom, niech się bawią w. Dlaczego wyrwane były krzewy bzu posadzone przez lokatorkę obok tylko po to, żeby zaraz wydać pieniądze na nowe nasadzenia w tym samym miejscu? Nic nie rozumiem. Przecież wystarczy, że ludzie zaczną sami dbać o to i będzie pięknie. Dbają przecież o przydomowe ogródki i to jest niewątpliwy walor naszego osiedla. Można nawet spisać umowy. Będzie na pewno taniej. Możemy zacząć już teraz – ostatni weekend maja to Międzynarodowy Dzień Sąsiada. Może urządzić pierwsze wspólne sadzenie kwiatów itp.?

4. Drzewa – drzewa będą stanowić koszt. Należy wynająć specjalistów bo pracownicy spółdzielni kompletnie się nie znają. Obecnie golą drzewa od dołu bez sensu narażając się na kolejne koszty typu wyjmowanie liści z rynien, a wystarczyłoby fachowo zadbać o koronę od góry i liści by tam nie było. Powtarza się jak mantrę, że lokatorzy mają za ciemno i muszą korzystać z żarówek w domach w ciągu dnia.. Cóż, mamy ostatnio gorące lata. Wiecie, dlaczego w architekturze w krajach tropikalnych istnieją krużganki, zadaszenia i markizy? Ludzie tam modlą się o cień w oknach.

5. Są na naszym osiedlu ekolodzy, jest architekt krajobrazu, są chętni, którzy by zagospodarowali nie tylko kawałek trawnika pod domem, ale nawet te ogrodzone żywopłotem marnujące się tereny w środku osiedla tam, gdzie kiedyś były róże. Dać im się realizować społecznie, będzie taniej. Poradzić się ich, naprawdę warto dopuścić chętnych do współdecydowania, wszyscy na tym skorzystamy.

Dlaczego drzewa są ważne?

1. Bo zanieczyszczenie powietrza w naszym mieście jest bardzo duże, są dni że prawie takie jak w Tokio.

2. Bo w powietrzu krążą mikrocząstki asfaltu, opon i betonu, to wszystko bez drzew i ich liści wpada nam w okna i w płuca. Drzewa są naturalnym filtrem. Co robią te cząstki? Powodują raka i inne choroby cywilizacyjne.

3. Drzewa produkują tlen.

4. Obniżają nam temperaturę powietrza w lecie, co zwłaszcza dla chorych jest bezcenne. Kiedy mieszkałam w innej części miasta, sprawdziłam – tu zawsze było o dwa stopnie mniej niż u mnie. Miałam okna na południowy zachód na IX piętrze. Wierzcie mi – nie da się żyć ze słońcem w oknach. To jest makabra, zwłaszcza dla starszych osób. Temperatura jest tak wysoka, że sercowcy i nie tylko padają. Dochodzi dodatkowy wydatek na klimatyzację.

5. No i estetyka. Widok za oknem na zieleń jest o niebo korzystniejszy niż widok na okna sąsiadów albo na mur budynku.

6. Zdrowie psychiczne bardzo zyskuje – udowodniono ponad wszelką wątpliwość, kolor i zapach liści działa wyjątkowo odprężająco i kojąco, czego nie docenia ktoś kto spędził kawał życia na wsi poza miastem, ale mieszczuchy dobrze o tym wiedzą.

Nasze osiedle mogłoby być perełką w mieście. Ma potencjał. Dziennikarze by przyjeżdżali i artykuły z fotoreportażami tworzyli. Teraz przyjadą, ale po to, żeby zobaczyć jak u nas się niszczy zieleń. Jako dziennikarce hobbystce aż mi się klawiatura pali pod łapkami, żeby wystukać z detalami wszystkie zaobserwowane zjawiska. Bareja moim guru.

Źródła – współpracowałam z Polskim Towarzystwem Dendrologicznym w trakcie pisania pisma do prezesa, kiedy mi pokaleczono drzewa na podwórku, słuchałam wykładów prof. Luniaka – wybitnego polskiego specjalisty od miejskiej zieleni, przeczytałam sporo artykułów na ten temat i jestem raczkującym ornitologiem amatorem uczestniczącym w działaniach stowarzyszeń ornitologicznych.
Jestem członkiem Dzielnicowej Komisji Dialogu Społecznego i sporo zajmujemy się zielenią.