JustPaste.it

Obywatelski obowiazek

A więc demokrację już mamy, teraz jeszcze jakichś demokratów - Tomas Garrigue Masaryk

53f2ab0c63a6a8063027dece9aef2ca5.jpgautor tsy (Wrocław 2011)

 

Wszedłem do bocznego pomieszczenia zgodnie z kierunkiem krzywej strzałki narysowanej flamastrem na przedartym kartoniku z dopiskiem: KOMISJA WYBORCZA.

Za zsuniętymi stołami bez zielonego sukna, siedziały trzy osoby: znudzona jaskrawo umalowana kobieta około 50-ki, młoda dziewczyna o pustym spojrzeniu i, nie wiem dlaczego, zdenerwowany stary członek Komisji. Zauważyłem, jego niespokojne spłoszone oczy.

Na moje dzień dobry schylił się,  jakby spodziewał się ciosu.

Długo oglądał z obu stron mój osobisty dowód, dając tym pewnie do zrozumienia, że czujności nigdy nie dosyć. Było to o tyle dziwne, że znaliśmy się z widzenia.

Po zidentyfikowaniu mojej osoby, odnalazł mnie na liście, przyłożył do niej poszczerbioną linijkę ze szparką i z uczuciem ulgi wskazał miejsce na podpis (do „góry nogami”).

Otrzymałem białą kartkę.

Dobrze, że nie czerwoną - przemknęło mi przez myśl.

Zza zasłonki w kącie wysunął się chudy, speszony młodzian, wrzucił swój głos do urny i z miną żałobnika opuścił ciemnawy lokal.

Teraz cała komisja śledziła z uwagą mnie i żonę. Pewnie zgodnie z wytycznymi patrzą nam na ręce – szepnąłem mojej ładniejszej połowie.

Postawiliśmy na kandydata krzyżyk i wrzuciliśmy go do urny. Poparliśmy jak zawsze tego, który obiecał, że zrobi wszystko i zatroszczy się o nasze lepsze jutro.

Przypomniałem sobie tylko, że od wielu, wielu lat żaden z nich, krzycząc z wypiekami na twarzy - zwyciężymy!!! nie dodał nigdy - czy za naszego życia.

Żona cicho powiedziała - chodźmy już stąd.

Wychodząc zauważyłem, jak jaskrawo umalowana, otworzyła drugie półsenne a teraz czujne oko, młoda zamieniła pustkę twarzy w służbową zalotność a stary członek komisji w zdawkowym uśmiechu wyszczerzył żółte zęby.

Teraz wydali się lekko rozbawieni.

Dziękujemy- mruknąłem na pożegnanie, nie bardzo wiedząc za co.

Na dworze rozpadał się zimny kapuśniaczek. Naprzeciwko zobaczyłem idącego fałszywego sąsiada

- Już po głosowanku? zagadnął pieszczotliwie.

Pytanie było o tyle dziwne, że nie wychodziliśmy przecież z cukierni.

- Już po.

- A ja dopiero! - jęknął z usprawiedliwieniem i zanurzył się w ciemnej salce.

Obejrzałem się za nim.

Kątem oka dostrzegłem że wiatr przekrzywił kartonik z napisem Komisja Wyborcza. Tym razem strzałka skierowana była w ku ziemi.

Nie wiem dlaczego poczułem chłód na plecach a usta wyszeptały - Apage Satanas!!!

Kapuśniaczek zgęstniał. Nie mając parasola wracaliśmy zziębnięci i mokrzy.

Wydało mi się, że coś się za nami wlecze. Raz jeszcze się obejrzałem...

Człapał za nami smutny i skulony...obywatelski obowiązek.

- Co myślisz? - zapytałem żonę.

- Nic. Chodź kupimy sobie flaszkę wina – zaproponowała cicho.

@Janusz D.