JustPaste.it

Dedykacja dla PO

władze były tak wystraszone, że można je było operować bez znieczulenia

8d500eb57c52c06e2d1247d61bd33ed3.jpg

Wilczek: władze były tak wystraszone, że można je było operować bez znieczulenia


26 lat temu Sejm IX kadencji wydał najlepszy akt prawny w całej historii Polski.

Ustawa z dnia 23 grudnia 1988 r. o działalności gospodarczej – zwana powszechnie ustawą Wilczka – zliberalizowała życie  gospodarcze i wyzwoliła ogromny potencjał milionów Polaków. Ludziom chciało się chcieć.


Było to w czasach kiedy stacjonowała u nas Armia Czerwona, generałowie Jaruzelski, Kiszczak i inni tępi mundurowi jeździli  z "niezapowiedzianymi gospodarczymi wizytami", gospodarka zjeżdżała coraz szybciej z pochylni, a inflacja sięgała szczytów Mount Everestu.

Dziś współcześni przedsiębiorcy mogą jedynie o tym pomarzyć.

5 stron, 54 artykuły, 11 koncesji

Ustawa z dnia 23 grudnia 1988 r. o działalności gospodarczej - to oficjalna nazwa ustawy Wilczka - mieści się na  zaledwie pięciu stronach maszynopisu i zawiera 54 artykuły, z czego tylko 25 dotyczy regulacji działalności gospodarczej,  a reszta to przepisy przejściowe i zmieniające inne ustawy.

Wilczek potrzebował jednego miesiąca i jednego prawnika. Można? Jak się chce to można panie i panowie z PO.

Polskie współczesne prawo podatkowe mieści się na ponad 1400 stronach. Do tego dochodzą setki rozporządzeń i interpretacji. Napisane jest językiem, którego nikt, łącznie z "tfurcami" nie jest w stanie zrozumieć. To nie wszystko. Aby było zabawniej reguluje się je i nieustannie zmienia.

"Nadprodukcja aktów prawnych (inflacja legislacyjna) [występuje] jako skutek podejścia „zawsze regulować”. Pomimo iż liczba  ustaw przyjmowanych rocznie w Polsce od 2001 do 2007 r. zmniejszała się, to w 2008 r. nastąpiło zintensyfikowanie działalności legislacyjnej. Powstaje pytanie czy liczba aktów prawnych odzwierciedla liczbę problemów społeczno-gospodarczych zidentyfikowanych przez rząd i czy w każdym przypadku zidentyfikowany problem należało rozwiązywać przez przyjęcie aktu  prawnego".

To opinia Ministerstwa Gospodarki z 2009 roku. Rządzący wydają setki tysięcy złotych na ekspertyzy tylko po to, by brnąć w  dalsze urzędnicze absurdy.

Np. w 2010 roku analiza 129 ustaw wykazała 148 różnych form reglamentacji działalności gospodarczej w postaci koncesji,  licencji, wpisów do rejestrów, zezwoleń i pozwoleń. Łączny roczny koszt tych regulacji dla przedsiębiorców i obywateli  został oszacowany na 133 mln zł, a korzyści dla budżetu – ok. 8 mln zł.

Podstawową przyczyną niskiej jakości polskiego prawa to niskie kompetencje oraz kultura prawna posłów

Kim był twórca ustawy?

Mieczysław Karol Wilczek urodził się 25 stycznia 1932 r. w Komorowicach Bielskich, był chemikiem, prawnikiem, przedsiębiorcą, wynalazcą i autorem patentów z dziedziny chemii.

W czasie II wojny światowej jako dziecko pracował jako parobek na niemieckiej farmie krów. Samodzielnie nauczył się czytać  i pisać. Po 1945 roku ukończył w ciągu jednego roku szkołę podstawową. Następnie kształcił się w gimnazjum i w technikum  chemicznym. Ukończył kierunek chemii na Wydziale Chemicznym Politechnice Śląskiej w Gliwicach w 1957. Podczas studiów  politechnicznych jako wyróżniający się student otrzymał na II roku asystenturę i został, mimo braku dyplomu, pracownikiem  naukowym uczelni w latach 1954-1961. Potem studiował ekonomię w Wyższym Studium Ekonomiki Przemysłu i prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz na Uniwersytecie  Warszawskim.

Paradował w białych garniturach i głosił swoją maksymę, że firmę powinno prowadzić się w myśl zasady „co nie jest zakazane,  jest dozwolone”.

Ministrem przemysłu był krótko w latach 1988–1989 w rządzie Mieczysława Rakowskiego. Zrobił więcej niż kilku innych przez lata.

Ustawa zakończyła swe życie dość szybko. Wszystkie kolejne rządu majstrowały i psuły wszystko co się dało. Z jej idei nic już  nie pozostało, a Polakom przestało się chcieć.

Zmarł 30 kwietnia 2014 w Warszawie popełniając samobójstwo skacząc z okna. Ciało zostało znalezione przed jednym z bloków  na warszawskiej Saskiej Kępie.

Nie pytał Polaków, czy chcą się wysilać dla siebie i kraju. Po prostu to wiedział.

Dziś władza zadaje idiotyczne pytanie :

- czy jesteś za wprowadzeniem zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść  podatnika."

Władza musi wydać 100 milionów złotych, bo nie wie. Ręce opadają.

Minister finansów ma sztab urzędasów, biuro prawne i pracuje nad nowym prawem pół roku. Miało być kilka lat, ale widocznie poczuli, że mogą im odrąbać dupy od żłobu, więc przyśpieszyli. Co wypichcą i ile tomów to zajmie?

Zamiast opisu  osobowości Wilczka - kilka jego cytatów:

"Chodziło o to, by wyrwać decyzje z rąk urzędników, którzy z wielu powodów czasem ukatrupiali rozpoczęcie działalności. Na podstawie tej ustawy w pierwszym roku—1989—powstało 3,5 mln przedsiębiorstw, a w następnym kolejny milion.  To było coś nieprawdopodobnego. Nawet ja byłem zaskoczony."

"Miałem awanturę z prezesem Państwowej Komisji Cen, dotyczącą artykułów tak zwanej lekkiej chemii. Zacząłem mówić, że nie  można tolerować takiej polityki, że słoik dobrego kremu kosztuje tyle co dwa jajka. Wtedy prezes komisji cen zaprotestował,  mówiąc, że kremy powinny mieć tak niską cenę, aby każda łódzka prządka mogła sobie nim dupę smarować. Wtedy powiedziałem mu, że jeżeli chce produkować kremy do dupy, to nie ze mną. Następnego dnia złożyłem dymisję."

"(...) proszę pamiętać, że wówczas nikt, nawet „Solidarność”, wcale nie chciał wprowadzenia kapitalizmu. Oni wszyscy chcieli socjalizmu z ludzką twarzą. Jak ja im mówiłem, że taki socjalizm musi zawsze mieć gołą „dupę”, to się wszyscy uśmiechali  niedowierzająco."

"Zdecydowałem się wejść do rządu, ale chciałem mieć wolną rękę. Rakowski zapewnił, że będzie moim parasolem ochronnym.  Mimo to, trzy razy stawałem przed biurem politycznym. Grzmiałem wtedy, broniąc swoich tez i niejednokrotnie powołując się  na Miltona Friedmana. Pamiętam, że Jaruzelski dłońmi zatykał uszy."