JustPaste.it

Globaliści w TRANSie – czyli pranie mózgów w Kanadzie

Jeśli komuś się wydaje, że rewolucja seksualna, aborcja, eutanazja, małżeństwa homoseksualistów, in vitro, seksualizacja dzieci, itd. ukończyły dzieło, to się bardzo grubo myli.

Jeśli komuś się wydaje, że rewolucja seksualna, aborcja, eutanazja, małżeństwa homoseksualistów, in vitro, seksualizacja dzieci, itd. ukończyły dzieło, to się bardzo grubo myli.

 

Globalistyczne trutnie nie ustają w finansowaniu coraz to nowych pseudo-naukowych teorii mających na celu przenicowanie społeczeństw na lewą stronę, a tym samym doprowadzenie do ich totalnej degrengolady i unicestwienia.

Jeśli komuś się wydaje, że rewolucja seksualna, aborcja, eutanazja, małżeństwa homoseksualistów, in vitro, seksualizacja dzieci, itd. ukończyły dzieło, to się bardzo grubo myli.

Parę dni temu rozmawiałam z moim znajomym z USA, który stwierdził, że Kanadyjczycy są królikami doświadczalnymi, na których testowane są wszelkie innowacje socjalne, a wszystko, co przyjmie się w Kanadzie, zostaje wyeksportowane przez granicę do USA. Odparłam, że za to amerykańska policja jest bardziej uzbrojona niż kanadyjska i bardziej agresywna i bezkarna w porównaniu z kanadyjską. Policja jest uzbrojona po zęby i ma niejednokrotnie w małych miasteczkach pojazdy wyglądające jak czołgi na kółkach, komu więc ona służy i czyich interesów chroni?

Mój znajomy poinformował mnie, że policjanci w USA mieli kiedyś naszywki na mundurach z napisem „dla służby i ochrony” (lub odwrotnie), ale już ich nie mają, bo teraz są przygotowywani do wojny z tymi, których powinni ochraniać i którym powinni służyć. Hm, ciekawa jestem, czy kanadyjska policja też się już tych naszywek pozbyła?

Dlaczego Kanadyjczycy są królikami, a może raczej szczurami doświadczalnymi?

Zapewne dlatego, że jest to mała populacja, ok. 35 mln, rozproszona na ogromnym terenie. Najwięcej osób mieszka w kilku najważniejszych miastach na południu. Ludność tych miast to w dużym stopniu imigranci, którzy zazwyczaj są bardzo spolegliwi nowym władzom, a jednocześnie dumni z przynależności do„tolerancyjnego” społeczeństwa, które„wszystkich traktuje na równi” i przyjmuje ich jako równoprawnych obywateli, razem z ich wszelkimi kompleksami niższości, jakiekolwiek by one nie były.

Największe miasto w Kanadzie, Toronto, ma ok 40-50 procent mieszkańców (48, 6 % w roku 2006), którzy są imigrantami, a więc którzy nie urodzili się w Kanadzie.

Często drugie pokolenie, dzięki systemowi oświaty, jest jeszcze bardziej ugodowe, a zatem„nowoczesne” i „postępowe”, tym samym bardziej otwarte na wszelkie ideologie, niż ich rodzice. Znam kilka takich hipsterskich wojujących feministek, ozdobionych kółkami w nosie i tatuażami, aczkolwiek nie myjących zębów, których babki mieszkały w lepiankach i codziennie kilometrami nosiły wodę ze studni, a które w Kanadzie czują się uciśnione i dyskryminowane z niezliczonych powodów, łącznie z normalną ludzką mową i jedynie ultrapoprawna politycznie nowomowa może ich nie urazić, choć też niekoniecznie.

Oczywiście, że tacy ludzie, przystosowujący się do nowej kultury, a raczej jej braku, co do której nie mają żadnego odnośnika w przeszłości, będą podatni na wszelkie manipulacje i jak gąbka będą wchłaniali wszelkie wpływy mediów i szkolnictwa.

Zakończywszy rozmowę, postanowiłam posłuchać audycji Alexa Jonesa, który jest szkalowany przez media głównego nurtu jako koronny twórca teorii konspiracyjnych. Alex Jones ma grono odbiorców na całym świecie, w liczbach, o jakich dzisiaj mogą tyko pomarzyć umierające media głównego ścieku, jak CNN, ABC, czy FOX, nie tylko dlatego, że mówi o wydarzeniach teraźniejszych, przeszłych i przyszłych w sposób elokwentny, niejednokrotnie zabawny, a przede wszystkim prawdziwy, ale przede wszystkim dlatego, że jego, tak zwane „teorie spiskowe”, które głosi od dwudziestu lat, opadają jak liście z jesiennego drzewa, po to, aby wynurzyć się jako kolejna oburzająca rewelacja w głównych mediach, ukazująca nagą prawdę konspiracji przeciwko ludzkości.

Alex Jones przeglądał aktualne tytuły bieżących artykułów i zatrzymał się na tytule z Kanady, mówiąc, że oto teraz, po wprowadzeniu uniwersalnego i obowiązkowego ubezpieczenia, „Obamacare”, o składkach średnio trzykrotnie wyższych niż poprzednio, nie dość, że musi płacić za czyjeś aborcje, którym jest przeciwny, na dodatek będzie musiał finansować komuś amputację na życzenie.

Następnie przeszedł do relacji reportażu, który oglądał przed laty. Reportaż pokazywał parę homoseksualistów, którzy mieszkali w Meksyku, bo procedury, których dokonywali były zabronione w Stanach Zjednoczonych. Jeden z partnerów miał amputowane obie ręce i obie nogi, leżał w łóżku w pieluchach, a drugi się nim opiekował i zaspakajał wszelkie jego i własne potrzeby. Najpierw obcięto jdno ramię, ale to nie wystarczało, potem drugą kończynę, znowu było mało, potem następne, mniejsza z tym, w jakiej kolejności. Efekt był taki, że jeden z partnerów stał się tak zwanym „nugget”, co znaczy „okruch”, bryłka”, „grudka”, a podejrzewam, nazwa ta pochodzi od nazwy „chicken nugget”, czyli małych panierowanych kawałków mielonego kurczaka, popularnego dania często serwowanego dzieciom.

Otóż gazeta podawała, że istnieją ludzie, którzy mają niezwykle silne pragnienie amputacji, czy innego okaleczenia własnego ciała i niektórzy tego dokonują, przykład omawiany powyżej. Alex powiedział „idźcie i sprawdźcie sami, żebyście nie mówili, że kłamię, główna gazeta kanadyjska o tym pisze”.

Zbulwersowana, zatrzymałam Alexa w połowie zdania i okazuje się, że rzeczywiście: National Post wrzeszczy tytułem, mało tego, neologizm też jest już gotowy:

„Stać się niepełnosprawnym z wyboru, nie z przypadku: osoby „transabled”czują się jak oszuści w swoich w pełni funkcjonujących ciałach” (było transgender i transsexual, teraz jest nowe: transable; „able” to„mogący”, w tym wypadku (pełno)„sprawny”).

Artykuł traktuje między innymi o Jednorękim Jasonie, który po odrąbaniu sobie ręki, marzy o tym, aby sobie jeszcze coś odrąbać.

Na zdjęciu ukazana jest w pełni sprawna kobieta siedząca w wózku inwalidzkim i udająca kalekę.

Okazuje się, że badacze – „naukowcy” w Kanadzie „starają się zrozumieć” co „transabled” myślą i czują. Między innymi, „wykładowca na Uniwersytecie w Nowym Brunszwiku przeprowadził wywiad z 37 osobami na całym świecie”, które czują potrzebę stania się niepełnosprawnym – beznogim, bezrękim, niewidomym, sparaliżowanym, albo „bezczłonkowym”, czyli pozbycia się własnego penisa.

Większość to mężczyźni, połowa z nich mieszka w Szwajcarii i Niemczech, kilkoro w Kanadzie.

Na dodatek, artykuł stwierdza, że podczas gdy społeczeństwo stopniowo zaczyna akceptować osoby transgender i transsexual, te 37 osób też się domaga rozpoznania i akceptacji!

37 – słownie: trzydzieści siedem przypadków na całym świecie, ale największa gazeta kanadyjska poświęca temu problemowi artykuł. Ponadto, ktoś przeznaczył pieniądze na podróże i wywiady tego wykładowcy, a także na konferencję, między innymi na ten temat, ktoś zafundował wideo, na którym niejaki Clive Baldwin robi Kanadyjczykom wodę z mózgu.


Pochodzenie tego bezczelnego „naukowca” jest wypisane na jego facjacie.

Kiedy czytałam ten artykuł, zrobiło mi się niedobrze, natomiast kiedy zaczęłam oglądać film dołączony do artykułu, zalała mnie krew.

Baldwin stwierdził, że społeczeństwo powinno przestać uważać tych ludzi za przypadki patologiczne, krótko mówiąc za nienormalnych.

„Społeczeństwo powinno”.

Kim u diabła jest ten, najprawdopodobniej z pejsami zaczesanymi za uszy, Baldwin, który siedząc na swoim tłustym tyłku ma czelność pouczać społeczeństwo o tym, co powinno robić, jak powinno czuć i co powinno myśleć!?

Bardzo przepraszam, ale ja jestem częścią tego społeczeństwa i z całą świadomością twierdzę, że jeśli ktololwik ma problem z zaakceptowaniem własnego ciała, cierpi na chorobę psychiczną.

Pośród ludzi są dwie płcie, każda z nich ma po 2 chromosomy płciowe, a jeśli ktoś urodzi się z trzema, to jest to patologia, a nie norma, jeśli ktoś nie czuje się kobietą, pomimo biologii, albo mężczyzną, pomimo odpowiedniego garnituru chromosomowego, to jest to patologia, nie norma, jeśli ktoś jest pełnosprawny, a chce być kaleką, to jest to również patologia i nikt nie ma prawa nikomu narzucać normalizowania tej patologii. Koniec, kropka. Tym ludziom należy pomóc, należy ich leczyć, a nie fałszywie litując się nad ich stanem, pozwalać się im samookaleczać na koszt podatnika.

Baldwin pouczał także, że nie należy ich uważać za odstających od normy, bo to są „autentyczni ludzie, autentycznie cierpiący i z autentycznymi silnymi pragnieniami.” Tłumaczę z pamięci, bo nie jestem w stanie słuchać powtórnie jego kretyńskiego, pseudo-naukowego, bezczelnego bełkotu.

Jestem przekonana, że każdy równie autentyczny Napoleon zamknięty w domu dla psychicznie chorych, również czuje autentyczny ból z powodu przegranej pod Waterloo i czuje autentyczne, niesłychanie silne pragnienie, aby stać się uwielbianym cesarzem Francuzów, a nie zesłańcem na małej wyspie.

Tak właśnie wygląda inżynieria społeczna w Kanadzie w praktyce.

Jak wspominałam, podczas czytania artykułu zrobiło mi się niedobrze, bo oczyma wyobraźni ujrzałam małe i starsze dzieci w kolejce po amputację. Nie jest to żaden karkołomny skok myślowy, ponieważ widzieliśmy już takie tendencje w przeszłości i widzimy je na co dzień, gdy problem wałkowany w mediach 24 godziny na dobę przez 365 dni, w ciągu kilku lat staje się zjawiskiem coraz bardziej rozpowszechnionym.

Dla przykładu, w każdym zdrowym społeczeństwie jest 2-4% homoseksualistów; w dzisiejszych społeczeństwach liczba ta jest szacowana na ok. 10%. 40 czy 50 lat temu pierwsza Twiggy była chuda jak patyk, teraz dziewczynki chorują na bulimię i anoreksję; często już dziewięcioletnie, czasami młodsze. [Te 10% to bzdura, pedałów nie ma aż tyle – admin]

Dawno temu, pewna, doświadczona wieloletnim stażem pracy, dyrektorka przedszkola, powiedziała: „dzieci są jak plastelina; z dziećmi można zrobić wszystko”, czym mnie lekko przeraziła, bo jakże wielkie pole do działania dla ludzi, którzy o tym wiedzą i mają złe intencje?

Istnieją przypadki rodziców z mózgami wypranymi przez propagandę, a także szkół i opiekunów, którzy wmawiają chłopcom, którzy lubią się bawić lalkami, albo dziewczynkom, które lubią bawić się z chłopcami, że prawdopodobnie powinny zmienić płeć; dzieje się to zanim dzieci te osiągają dojrzałość płciową, przed okresem pokwitania. Jakaś szkoła w USA wymusiła, że chłopiec, również przed okresem pokwitania, który czuje się dziewczynką, może korzystać z toalety dla dziewcząt.

Jeśli dziecku wmawiano od maleńkości, że coś z nim jest nie tak, jak skłonne będzie ono poddać się zabiegowi zmany płci?

Młodzież przed i po okresie pokwitania bardzo często jest zdezorientowana, nie ma pewności, czy jest homoseksualistą/lesbijką. W wieku, kiedy większość osób z pokolenia ich rodziców i dziadków nie wiedziała, że homoseksualizm w ogóle istnieje.

Mało tego, można zaobserwować bardzo silne tendencje obniżania wieku, w którym dziecko może decydować na temat własnego ciała, wbrew woli, a często bez wiedzy rodziców. Przykłady – aborcja, środki antykoncepcyjne, przyzwolenie na stosunek płciowy (podczas gdy pedofile są przedstawiani jako „kochający dzieci”, kochający „inaczej”).

Możliwość decydowania o własnym ciele… a więc także o tym, czy ma być pełnosprawne. Wyobraźcie sobie dziecko albo wnuka przychodzące pewnego dnia ze szkoły bez ręki albo bez nogi…

Z takimi myślami włączyłam z powrotem Alexa. Dowiedziałam się, że młodzież akademicka, a więc w większości w wieku od 17-19 lat do 24 lat, ogląda „nugget porn”, czyli filmy pornograficzne z osobami z amputowanymi kończynami. Niektórzy czują niesmak, inni wręcz przeciwnie. Są to osoby w wieku, w którym nadal są bardzo podatne na sugestie. Są to także rodzice przyszłych dzieci. Wnioski nasuwają się same.

Alex potwierdził moje czarne myśli mówiąc, „gwarantuję, za 10, może za 5 lat” dzieci będą chciały amputacji, a jeśli rodzice się nie zgodzą, to brygada opieki społecznej odbierze dziecko rodzicom. Rodziców pewnie zasądzi o znęcanie się nad dzieckiem, albo, jeszcze lepiej, za negowanie jego potrzeb. W tym wypadku, „autentycznej potrzeby amputacji”, o której bredzi Baldwin. Zapewne też, troskliwa opieka społeczna zaspokoi tę potrzebę dziecka.

Kanada, jak zwykle w awangardzie, pierwsze jaskółki już wyfrunęły.

Powtarzam: „Strzeżcie się jaskółek”:
> http://lotna.neon24.pl/post/110740,strzezcie-sie-jaskolek
> https://www.youtube.com/watch?v=msZdC2PDfhE
> http://news.nationalpost.com/news/canada/becoming-disabled-by-choice-not-chance-transabled-people-feel-like-impostors-in-their-fully-working-bodies

http://lotna.neon24.pl/

Kuchnia gdzie się pichci głupie idee

Polacy,http://wiadomosci.onet.pl/swiat/polacy-ktorzy-obradowali-w-tajemniczej-grupie-bilderberga/fgvxs5 którzy obradowali w "tajemniczej" Grupie Bilderberga

Światowe media informują o kolejnym spotkaniu Grupy Bilderberg, której uczestnicy spotykają się za zamkniętymi drzwiami, aby, jak sami twierdzą, dyskutować o najważniejszych sprawach świata, czyli tzw. "megatrendach". Tegoroczne spotkanie ma miejsce w austriackiej miejscowości Telfs-Buchen koło Innsbrucka. Polskę w tym roku będzie reprezentować Anne Applebaum, prywatnie żona Radosława Sikorskiego.

Istnienie całkowicie zamkniętych dla mediów spotkań wpływowych osobistości stanowi, jak pisze AFP, pożywkę dla zwolenników teorii spiskowych. Krytycy podnoszą zaś, że Grupa Bilderberg to koteria propagatorów nieskrępowanego neoliberalizmu i globalizacji.

 

 

William Shannon, były redaktor naczelny "New York Timesa" i ambasador USA w Irlandii w czasie prezydentury Jimmy'ego Cartera, powiedział, że nadrzędnym celem Klubu Bilderberg jest dążenie do wieku postnacjonalistycznego, w którym nie ma podziału na kraje, a regiony Ziemi kierują się uniwersalnymi wartościami. Pomóc ma w tym jedna globalna gospodarka, jeden mianowany, a nie wybieralny rząd światowy i jedna religia.

 

Tegoroczne rozmowy grupy mają dotyczyć według "The Irish Times": sztucznej inteligencji, cyberbezpieczeństwa i technologii informatycznych, zagrożenia bronią chemiczną, bieżących spraw gospodarczych, strategii europejskiej, globalizacji, Grecji, Iranu, Bliskiego Wschodu, NATO, Rosji, terroryzmu, Wielkiej Brytanii oraz USA i amerykańskich wyborów.

 

To oni pociągają za sznurki ogólnoświatowej polityki. Mówią o nim "rząd cieni", który na swych corocznych spotkaniach w całkowitej tajemnicy snuje niecne plany. Bez udziału mediów. Oto Klub Bilderberg zrzeszający notabli tego świata. Od 20 lat w tych spotkaniach grupy biorą udział polscy politycy i ekonomiści i biznesmeni.