JustPaste.it

jecze Polska n ie zgnęła?

INTERIA360 Profil rydz78 Wiadomości wyloguj » Start Polska Świat Moim zdaniem Ciekawostki Książki On i ona Sport Porady Kultura Galerie Autorzy O nas Pomoc Moje konto Interia360 Moim zdaniem Potęga słowa Potęga słowa Autor: szymon bachir (zredagowany przez: Frenchie, Michał Antosiewicz) Słowa kluczowe: słowo, Bóg, prawda, polska, ojczyzna, Rosja 2015-05-05 13:24:23 Język Bog dał człowiekowi, by prawdy nie mówił. Jaką potęgę mają słowa? Jaką potęgę mają słowa? / fot. pixabay.com Kiedy Słowo ciałem się stało, z grzechem pierworodnym i miłością bliźniego w świat poleciało, siłą boską zadziałało. Kto umiejętnie nim żongluje, nad innymi panuje, jest ich Mesjaszem. Zdrowym chorobę wmawia, łotrów na piedestały stawia, a niewinnych kamienuje. Słowo - najgroźniejsza moc, powstrzymuje i wznieca wojny. Nienawiść przeobraża w miłość... Sztukę zniewalania słowem. Starożytni kapłani już to znali. Umiejętność tę zawłaszczył i udoskonalił Kościół. U nas z tego słynie ministerstwo propagandy o. Rydzyka, Radio Maryja i pozostałe media z wartościami katolickimi. Sprzedają maluczkim gruszki z wierzby i obiecują złote góry, straszą potworną Rosją, a zbrodniarzy rodzimych winnych śmierci tysięcy bezbronnych Polaków hołubią. Słowa obłudne, zakłamane, jakby nieśmiertelne w kolejnych pokoleniach żyją. Szkoły od czasów Mieszka dziatwie permanentnie wpajają, że w obronie Boga i honoru możnych zginąć - to zaszczyt. Kłamstwo powtarzane staje się prawdą. I na niej narodziła się religia smoleńska, ze świątyń wyszła na ulice miast, umysły maluczkich zniewoliła. Jak w hipnozie skandują "mordercy, zdrajcy". Ale to za mało jej liderom. Jak w Iraku, Afganistanie, na Ukrainie zbrojnie chcą krzewić rusofobię. My, idziemy jak w 1612, 1812 roku, szlakiem Marszałka, Polska od morza do morza kościołem ma być - grzmią nawiedzeni fanatyczni nacjonaliści, mohery. Władza zaś tym się maskuje: kolejki do lekarzy, wzrost kosztów utrzymania, bezrobocia. I dlatego tradycyjne kłamstwa górują nad prawdą. Masy kochają ojca Rydzyka i wierzą słowom z Jasnej Góry. Taką prawdę też dzieci wysysają z piersi matek. I uwierzą na swoją zgubę w miłość bliźniego i gruszki na wierzbie. Scyzoryk się otwiera, kiedy rodzime strony kresowe pokazują młodym pejzaże dworków szlacheckich i romantycznych pałaców magnackich. - A gdzie moja chata kurna ze strzechą słomianą, wychodek za stodołą, lniana zawszona koszula, gdzie zniewolony lud tubylczy - pytam siebie? Feliksie Dzierżyński wstań, woła moja dusza. Znam dzieje i podboje wschodnich Słowian z historii, faktów, z opowieści dziadków i ojca legionisty, znam z autopsji przymusowe nawracanie na katolicyzm. Ta niezapomniana, a ukrywana hańba magnaterii i sanacyjnych satrapów woła o światło dzienne! Kto nie był katolikiem, należał do upośledzonej kategorii ludzi. Że korzenie i nazwisko mam tatarskie i urodziłem się w nieodpowiednim miejscu i czasie latami żyłem z przydomkiem kacapa w drugiej ojczyźnie, w PRL. I chociaż polszczyznę poprawiłem na zicher i teraz nosem kręcą na moje nazwisko – Jakieś nie nasze, mruczą. W 1947 roku za to nazwisko i kaleczenia języka skopali rówieśnicy. Prosiłem ojca - Zmień nazwisko. Pod takim nazwiskiem nasi przodkowi Tatarzy, łby krzyżakom ścinali pod Grunwaldem, twój wujek Andrzej, którego nie znasz w walce z bolszewikami zginął nad Angarą, drugi z Syberii uciekł do Andersa, bądź dumny – nazwisko, niepowtarzalne i jedyne w kraju powiedział. Hipokryzja polska jak smród po kalesonach się wlecze. Kto wyliczy kłamców dawnych i obecnych. W sutannach i smokingach złotouści judasze z kłamstwa żyją w luksusie, byczą się w egzotycznych kurortach z kochankami. Wiarołomstwo, cynizm to ich wartości katolickie! Upokarzają naiwnych, a podobnych do siebie bronią; tylko nielicznych pod pręgierzem opinii publicznej ścigają latami i... umarzają ewidentne miliardowe kwoty wyłudzone z naszych podatków. Zaś za niezapłacony czynsz na bruk wyrzucają, za obrazę wartości paragraf dają i medialnie nagłaśniają. Większe ryby pożerają małe, a kruk krukowi oka nie wydziobie - czyli jak za dawnych lat, maluczkim piękne slogany, czeki bez pokrycia, a im banki, w których oszczędności nasze na mafijne cele trwonią bezkarnie, a bezrobotne rodziny biedę klepią, chorzy w kolejce do lekarza, pod drzwiami marzną. Ich to nie wzrusza. Zwarci, gotowi jak onegdaj wiarołomną szabelką wymachują na Wschód, splugawiony mesjanizm na niej połyskuje, Litwini mają go już w czterech literach, swój nacjonalizm wskrzeszają, likwidują język polski. Czasy dyktatora Józefa i głupawe przedmurze katolicyzmu w Niemnie utopili. - To nie Białoruś, w Wilnie kart Polaków nie będzie - powiadają! Oni nie wierzą już zdewaluowanym słowom z ich piosenki o miłości bliźniego. Ja też