JustPaste.it

Zabił i zjadł. W obronie zwierząt

04d35d5ad98ef9ac8c1e05410aee8775.jpg

 

 

 

 

Asger Juhl, prezenter duńskiej stacji radiowej Radio24syv podczas niedzielnej audycji zabił królika. Zdarzenie stało się wydarzeniem. Napisały o tym portale The New York Times, The Guardian, BBC, The Huffington Post czy nasz TVN24.
ADVERTISEMENT

Do studia była zaproszona Linse Kessler, nazywana w wielu relacjach aktywistką na rzecz praw zwierząt. Nie znam jej, ale Google nie dał żadnych wyników, gdy jej nazwisko skojarzyłam ze słowem „vegan” (próbowałam też „vegetarian”).

Audycja miała dotyczyć dobrostanu zwierząt hodowanych w Danii na mięso i inne produkty. Gospodarzowi, Asgerowi Juhlowi, od początku programu towarzyszył młody królik nazwany przez niego Alanem. W trakcie programu, kiedy okazało się jasne, że mężczyzna chce zabić Alana, Linse Kessler miała zacząć gonić dziennikarza po studiu, by uniemożliwić mu skrzywdzenie zwierzęcia. Juhl parokrotnie uderzył królika przygotowaną wcześniej pompką do roweru. Zwierzę umarło w studiu. Dziennikarz poinformował słuchaczy, że zamierza je obedrzeć ze skóry, ugotować i zjeść.

W mediach społecznościowych zawrzało. Słuchacze sugerowali bojkot stacji. Na twitterze nazwano sprawę „Alangate”. Wielu ludzi oburzonych czynem dziennikarza zażądało pociągnięcia go do odpowiedzialności karnej. Szereg wegetarian i wegan zwracało uwagę, że jeśli ktoś nie może znieść zabicia Alana, powinien przestać jeść zwierzęta w ogóle. Znany komik Ricky Gervais, który często wypowiada się na temat zwierząt, napisał na Twitterze "Właśnie pobiłem na śmierć pompką do roweru duńskiego didżeja, żeby pokazać jak okropną rzeczą jest morderstwo".

Radio24syv stanęło w obronie dziennikarza. Na Facebooku opublikowało specjalne oświadczenie. Audycja miała sprowokować ludzi do dyskusji o hipokryzji, jaką się posługujemy oceniając okrucieństwo wobec zwierząt. Twierdzono, że zabicie królika, który bywa zwierzęciem domowym jak i zjadanym, szczególnie gdy zostało dokonane publicznie, wzbudziło mocny sprzeciw. Równocześnie jednak w Danii setki tysięcy zwierząt są zabijane codziennie, by zapełnić półki sklepowe mięsem. Duńczycy nie wahają się kupować taniego mięsa, które z pewnością oznacza złe warunki na fermach i powoduje dużo cierpienia zwierzętom (radio nie wspomniało o produkcji mleka i jajek, również związanych z krzywdą zwierząt).

Stacja dodała, że nie była to "pusta prowokacja", bo prezenterzy zjedli zabite przez siebie zwierzę. Juhl miał konsultować się z opiekunem węży z ogrodu zoologicznego, który codziennie zabija króliki, by karmić swoich podopiecznych.

W całej burzy medialnej jeden fakt jest niezaprzeczalny: Alan nie żyje. Nie był maskotką ani rekwizytem teatralnym. Nie był rzeczą, lecz żywym, czującym zwierzęciem. Juhl zrobił krzywdę zwierzęciu, żeby opowiedzieć o, hm, no właśnie o czym? O krzywdzie zwierząt? Jest przeciwny ich zabijaniu? Nie, przecież zabił Alana. Na tweeta Garvaisa odpowiedział „Nie sądzę by zabicie i zjedzenie zwierzęcia było równie złe co zabicie człowieka" Pisząc to pokazał jak mało znaczy dla niego życie zwierzęcia. I że w ogóle nie zrozumiał jak absurdalnie się zachował.

Czy Juhl jest przeciwny jedzeniu zwierząt? Nie, przecież obdarł Alana ze skóry, ugotował go i zjadł. Podobno chciał mówić o hipokryzji ludzi, którzy nie mogli znieść śmierci królika, a jedzą zwierzęta, które cierpiały w hodowlach. Z jakiej pozycji krytykuje takich ludzi? Czy czuje się wolny od hipokryzji, bo życie królika ma tak samo gdzieś jak życie świni? Przypomina w tym trochę celebrytę kulinarnego Macieja Nowaka, który chwalił się kiedyś, że smakował psie mięso. Kosmopolita co się zowie.

Zapytam jeszcze inaczej: czy waleczny i wrażliwy Juhl, który tak poświęcił się dla sprawy zwierząt ryzykując ból ciętych uwag, i który z takim oddaniem zabił, oskórował, poćwiartował, ugotował i - aby nie była to pusta prowokacja - zjadł sympatycznego Alana, by nieść ciemnemu ludowi kaganek oświaty, nie wie, że jedzenie mięsa, nabiału i jajek jest dla człowieka całkowicie zbędne?! Zwykły zjadacz kiełbasy pewnie tego nie wie, ale on, światły dziennikarz, mieszkający w Europie, z dostępem do internetu i pozytywnego stanowiska Academy of Nutrition and Dietetics na temat diety wegańskiej?[1] Jak mogło mu to umknąć?

Wracając do hipokryzji zwykłych obywateli i obywatelek, którzy oburzyli się tym zdarzeniem, kochają psy i koty i jedzą świnie, krowy i kurczaki. Powiem tak: dobrze, że się oburzyli. Znaczy to przecież, że nie są obojętni. Jednak siedzi w nich empatia. Faktycznie często milcząca, ale jest w nich obecna. Życzę im, by przyjrzeli się bliżej swojemu oburzeniu i pozwolili sobie spojrzeć równie empatycznym okiem na świnię Esther, czy kurę Fatimę. A potem to już samo pójdzie. Zobaczą jak dobrze jest empatię spuścić ze smyczy. W takim świecie lepiej jest żyć.

Katarzyna Biernacka

Przypisy

1. Academy of Nutrition and Dietetics (AND) wcześniej zwana American Dietetic Association jest największą na świecie organizacją skupiającą dietetyków. Co parę lat aktualizuje swoje stanowisko na temat diet wegetariańskich (wykluczających mięso ssaków, ptaków, ryb i innych zwierząt). Dieta wegańska (100% roślinna) jest w grupie diet ocenianych przez AND. Dietetycy AND akceptują dietę wegańską jako odpowiednią na każdym etapie życia. Stanowisko z 2009 roku na polski przetłumaczyło Stowarzyszenie Empatia.

 

Źródło: Katarzyna Biernacka