JustPaste.it

Wyrok aspirujący do precedensu

Bęgowski jest wirtualną kobietą, sąd jest wirtualną sprawiedliwością, Terlikowski jest wirtualnym patriotą …

Bęgowski jest wirtualną kobietą, sąd jest wirtualną sprawiedliwością, Terlikowski jest wirtualnym patriotą …

 

Sąd zakazuje debaty o płci Grodzkiej. Bo czuje się urażona wspominaniem kim była

Anna Grodzka – dawniej Krzysztof Bęgowski – uzyskała sądowy zakaz wypowiadania się o jej płci ze strony publicysty Tomasza Terlikowskiego. Wyrok Sądu Apelacyjnego otwiera drogę do dalszych pozwów ze strony środowiska LGBT. – Płeć to rzeczywistość, której nie da się zmienić wyrokiem sądu – mówił po wyroku publicysta Tomasz Terlikowski.

Sąd Apelacyjny w Warszawie oddalił apelację publicysty wobec ubiegłorocznego wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie zakazującego publicyście odnoszenia się w rodzaju męskim i nijakim wobec Grodzkiej. Zakaz obejmował też komentowanie życia intymnego poseł. Od tego wyroku odwołały się obie strony sporu.

Tomasz Terlikowski wnosił w apelacji o odrzucenie w całości powództwa poseł urażonej jego publikacjami.

Sąd w wyroku zakazał jednak publicyście używania sformułowań kwestionujących, że jest kobietą w uznaniu, że to narusza jej godność. – Wyrok nie ogranicza debaty publicznej. Wynika z niego zakaz konkretnych wypowiedzi naruszających godność Anny Grodzkiej – mówił ogłaszając wyrok sędzia Jacek Sadomski. [Chyba Sodomski… – admin]

Sąd nie odniósł się do podniesionego w apelacji argumentu, że nawet dokumenty prawne odnoszą się do płci Anny Grodzkiej w sposób niejednoznaczny. Chodzi o jej akt urodzenia, w którym dokonano korekty płci na żeńską oraz o akt urodzenia jej syna. Tam figuruje jako Krzysztof Bęgowski – ojciec.

W uzasadnieniu prawomocnego rozstrzygnięcia sąd powoływał się na orzecznictwo polskich sądów a jako istotny punkt odniesienia dla swojego rozstrzygnięcia wskazał orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

Reprezentujący Tomasza Terlikowskiego mecenas Łukasz Jończyk podkreśla, że wyrok knebluje usta krytykom lobby LGBT. – Wywołuje niedosyt. Porównałbym to do umycia rąk przez sąd, dystansowania się od rozwiązania problemu, czy dalej środowiska LGBT będą w stanie skutecznie blokować debatę na tematy światopoglądowe – mówił.

http://m.niezalezna.pl/