JustPaste.it

Zabawy z Konstytucją – cz. 5 i ostatnia.

czyli Poloneza czas…

czyli Poloneza czas…

 

bd4e773589a29345bef2d18d8ea06efc.jpg

Trzeba przy tym pamiętać, że im później zaczniemy tym krócej będziemy tańczyć, a kto wie – może wcale nie zatańczymy.

Przegląd naszych konstytucji zakończę od przypomnienia perełki Konstytucji stalinowskiej z 1952 r., która nie znalazła się we wcześniejszych

– można powiedzieć, dlatego, że były one „burżuazyjne”, albo „masońskie” i dlatego jej w nich nie było – natomiast dziwi straszliwie, dlaczego,

dlaczego nie ma jej w tej obecnej, obowiązującej, w jak twierdzą niektórzy – demokratycznej i wolnej Polsce?

Perełka

świeci blaskiem

jakiego próżno szukać w obowiązującej ustawie zasadniczej, a oto i ona:

Art. 2 ust. 2 Przedstawiciele ludu w Sejmie Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej i w radach narodowych są odpowiedzialni przed swoimi wyborcami

i mogą być przez nich odwoływani.

W obecnej Konstytucji brzmi to tak:

Art. 104 ust.1. Posłowie są przedstawicielami Narodu. Nie wiążą ich instrukcje wyborców.

Prosto, jasno i po żołniersku:

– Zrozumiano?

– Wykonać!

Trzeba czegoś więcej na otrzeźwienie czy potrzebne jeszcze sole albo amoniak?

Demokratycznie można wybrać swoich przedstawicieli, ale demokratycznie ich odwołać, bo nie realizują oczekiwań wyborców – już nie.

Wygląda na to, że większą demo… krację reprezentuje papier toaletowy, bo faktycznie trafia do każdej…

Już nie chodzi o to czy wtedy ktokolwiek skorzystał z tego zapisu, istotne, że teraz – nie mamy takiej konstytucyjnej możliwości.

A co mamy? Resztki ze stołu.

Na przykład:

możliwość tworzenia prywatnych szkół, finansowanych z naszych portmonetek i portfeli, by najmłodsze pokolenie nauczać zgodnie z naszymi

wartościami. Od szkół podstawowych począwszy.

Ale uwaga – z naszych prywatnych, tych po opodatkowaniu, resztek pieniędzy i wtedy będzie nam na tym bardziej zależało.

No przecież… nikt na to nie przeznaczy państwowych czy społecznych pieniędzy byśmy mogli robić to co naprawdę chcemy… jeszcze nie zwariowali.

Do przedszkoli wciąż nie ma obowiązku posyłania dzieci, a wielki brat unijny zobowiązał – tylko państwo – do osiągnięcia w roku 2010 wskaźnika 90%

w objęciu dzieci, od 3 roku życia do czasu rozpoczęcia nauki szkolnej – opieką przedszkolną.

Przedszkola prywatne przecież już funkcjonują, z tej właśnie przyczyny, bo państwo to biedak.

To właśnie można wykorzystać, tyle że my jako społeczność nawet nie potrafimy myśleć w takiej kategorii obrony.

Naprawdę zostaliśmy sami – państwo nie jest po naszej stronie.

Zresztą nie ma się czemu dziwić: państwo jest w roli batalionu, którego dowódca wykonuje rozkazy dowódcy pułku siedzącego w Brukseli, a ten wykonuje rozkazy jakiegoś dowódcy brygady. Przestaliśmy być samodzielną jednostką operacyjną /wg nomenklatury wojskowej taktyczną/, choć mieliśmy taką szansę.

Wartości przekazywane z pokolenia na pokolenie, bez ich zmiany i modyfikacji, pozwalają na przetrwanie dowolnego gatunku, by użyć określenia biologicznego. Chyba cokolwiek – cokolwiek, a nie ktokolwiek /użyte po to, by to zaakcentować/, o „ilorazie” powyżej 80 czuje to podświadomie.

Naród Polski w 1997 r. został konstytucyjnie przerobiony na Naród.

W najbliższej możliwej nowelizacji ustawy zasadniczej możemy stać się na przykład – narodem, i to z małej litery pisanym lub tylko – narodowością /językiem statystyki i tabel/. I w tym określeniu stracimy resztki dumy, którą powinniśmy mieć jak każdy graniczący z nami Naród.

Sparaliżowani majestatem ustawy ulepionej w „wolnej Polsce” nie dostrzegamy iż w wyrafinowany sposób odebrano nam tożsamość.

Trzeba znowu wykorzystać dostojność tańca Polonezem zwanego i uczyć…

Uczyć tego co w piękny sposób dzieliło i łączyło kobietę i mężczyznę – jak w tym tańcu właśnie. Jest w nim wzajemny szacunek, jest jedność

tańczących i wspólnota tańczących. Jest wspólne przejście przez tunel i triumfalne wyjście na słońce w pozycji wyprostowanej.

Tego trzeba uczyć.

Dumy z przynależności do Narodu Polskiego, tak jak czuje się dumnym Niemiec z przynależności do Narodu Niemieckiego, ten który ma wciąż

ojca i matkę czyli Vaterland i Heimat. Nam sierotom została tylko Matka Ojczyzna, niewielu może pochwalić się Ojcowizną – takie czasy.

Jakości trzeba uczyć – jakości człowieka, takiej jaką kreowała kiedyś, obecnie ginąca na naszych oczach cywilizacja łacińska.

Ochrony dobrego imienia. Tego można się uczyć od Żydów – tak jak bronią „nieskalanego imienia” Narodu Żydowskiego.

Wytrwałości – o co dzisiaj, najtrudniej.

Zatem – w tany ruszyć, jak to pięknie przedstawił Adam Mickiewicz w „Panu Tadeuszu”:

Poloneza czas zacząć – Podkomorzy rusza

I z lekka zarzuciwszy wyloty kontusza,

I wąsa podkręcając, podał rękę Zosi

I skłoniwszy się grzecznie, w pierwszą parę prosi.

Brzmią zewsząd okrzyki:

„Ach to może ostatni! patrzcie młodzi,

Może ostatni, co tak poloneza wodzi!”

Zauważ Polaku, obywatelu Rzeczpospolitej Polski – Narodem Polskim zostałeś jedynie w Preambule. W tej Konstytucji już cię nie ma.

Zwróć uwagę na ewolucję:

w Preambule do Konstytucji z 1921 r. zapisano

W imię Boga Wszechmogącego! My, Naród Polski, dziękując Opatrzności za wyzwolenie nas z półtorawiekowej niewoli…

a w Preambule obecnej Konstytucji już tracimy zdefiniowaną odrębność

my, Naród Polski – wszyscy obywatele Rzeczypospolitej

i to, podobnie – po prawie półwiekowej zależności /jak chcą niektórzy – niewoli/ moskiewskiej, z której się ponoć w 1989 r. wyzwoliliśmy… a struktura ludnościowa jest o wiele bardziej korzystna niż ta z 1921 r. – przestaliśmy być tylko Narodem Polskim.

Zaczynamy być precyzyjnie definiowani w skatalogowanej Europie bez granic… wszyscy obywatele Rzeczypospolitej

Ani się spostrzeżesz, gdy w następnej Konstytucji – jeśli takowa zdąży jeszcze zaistnieć – zamiast tego sformułowania znajdzie się takie

my, mieszkańcy Polski – wszyscy obywatele naszej Europy

Zaczynasz być Europejczykiem, jak mieszkaniec Ameryki Indianinem, bo odkrywcom się pomyliło… i dość szybko Siouxowie, Delawarowie, Komancze i inni, którzy chcieli pozostać tym czym byli, trafili jako margines do rezerwatów.

Odkrywcom Ameryki się pomyliło.

Odkrywcy Europy – robią to celowo i z premedytacją.

Zmieniają ci historię, paskudzą język i przestawiają psyche.

Po kontynencie ganiają za robotą, bo raczej nie turystycznie.

Zabierają, kontrolują, segregują i sprawdzają.

Robią z ciebie nowego człowieka.

Dzień po dniu.

Widzisz to?

Gdy zacznie palić się twój dom

Co ratować?

Gdy rwące wody odrywają cię od brzegu

Czym się połączyć?

Wtedy jest już za późno…

Nie uciekaj. Sam decyduj jakie będzie jutro.

No, chyba, że to wszystko ci wisi…

W takim razie To Wszystko powyżej, i wcześniej, nie było do ciebie, sorry.

No właśnie – „sorry”, użyłem celowo, a nóż widelec nie rozumiesz różnicy w rodzimym zwrocie – „przykro mi, szkoda”.

A to dwa różne odcienie emocji…

http://nowyekran.info/zabawy-z-konstytucja-cz-5-i-ostatnia/

 

Autor: Jasieńko

Licencja: Domena publiczna