JustPaste.it

Nowy Jork 1911.

Przypomnij sobie bracie i siostro jak w starym kraju żegnaliście się z krewnymi, przyjaciółmi i sercu miłymi. Żegnaliście się na daleką podróż.

Przypomnij sobie bracie i siostro jak w starym kraju żegnaliście się z krewnymi, przyjaciółmi i sercu miłymi. Żegnaliście się na daleką podróż.

 

kobgre-stanow_zjednoczonych_small.jpg

Przez wielkie głębokie wody, w nieznane kraje, pomiędzy ludzi nieznanych. Drodzy sercu waszemu po kryjomu łzę ocierali z oka – matka może i głośno zawodziła. Myśleli oni, chcieli przeczuć a nie mogli: co to tam będzie za tymi morzami? Cetno czy licho? I dlatego dłoń, która Was żegnała, była gorąca, a łzy, co płynęły w chwili pożegnania gorzkie były.

Nadzieje Wasze gnały was na wózku, który was odwiózł do stacji kolejowej. Serce wasze dygotało razem z turkotem kół pociągu, który was wiózł do portu morskiego. Płynęły wasze chęci polepszenia sobie bytu po szerokich wodach wraz ze statkiem parowym. Płynęły, nikły w mgle ciągle przed wami jak ta niezmierzona woda. Serce wzbierało radością, to znowu smutne myśli opadały – właśnie jak fale tego zielonego morza. To w górę, to w dół. A wciąż przez nieznane, tajemnicze wody w obce kraje.

Co to będzie, jak to będzie.

***

W Ameryce!

Tak, jak u bram raju stoi anioł z mieczem ognistym, tak u wstępu na brzegi nowego świata stoi policjant z pałką i cała masa komisarzy emigracyjnych. Wstęp 4 dolary zapłaciłeś kupując w Europie bilet okrętowy. Za darmo nikogo tu nie wpuszczą. A mimo że niejeden zapłacił naprzód – jeszcze go nie puszczą. W r. 1910 nie dopuścili do Ameryki 2200 emigrantów.

Gdy doktorzy, policjanci, komisarze uznali, żeś zdrów, mocny do pracy – możesz wyjść na ląd.

Zaczyna się wtedy szukanie pracy.

A trzeba wiedzieć, że w Ameryce w dobrych czasach chodzi bez roboty rokrocznie 2 miliony ludzi chętnych do pracy, ale jej znaleźć nie mogą. Kapitaliści zawsze potrzebują takiej wielkiej rezerwowej armii bezrobotnych. Widząc przed bramą tylu ludzi żebrzących o pracę mogą robić co im się podoba z tymi, którzy stoją przy pracy.

Dlaczego tylu ludzi bez pracy chodzi w kraju tak bogatym?

***

Brak pracy

Czyście widzieli głodnego, który siedzi przy pełnym, suto zastawionym stole? Tak się i tu dzieje. Nie pozwalają mu jeść!

Maszyny, które wytwarzają towary są co dzień doskonalsze, szybsze. Co dzień mniej potrzeba robotników, aby obsługiwać te maszyny. Na miejscu, gdzie wczoraj stało pięciu ludzi, jutro postawią jednego, bo lepszą postawili maszynę. I ten jeden wraz z maszyną robi tyle towaru, ile dawniej pięciu wytworzyło.

Po pewnym czasie wydaje się kapitaliście, że i ten jeden robotnik jest za drogi. Inżynierowie mechanicy, bardzo często i robotnicy, którzy obsługują maszyny, udoskonalili i uprościli maszynę. Nie potrzeba do niej wielkiej siły, wielkiej mądrości – więc oddalili mężczyznę, a postawili kobietę. Kobieta jest tańszą siłą roboczą. Takich kobiet robotnic jest w Ameryce 7 milionów. Kobiety oderwane od rodziny, zaniedbujące swoje dzieci, albo dziewczęta marnują swoje zdrowie po dusznych fabrykach. Po pewnym czasie i kobieta jeszcze jest za droga kapitaliście. Nie zadowala się zyskiem wielkim, że zamiast czterech mężczyzn postawił jednego, zamiast jednego mężczyzny zaprzągł do pracy kobietę. Zysków zawsze mało. Maszynę udoskonaloną zamiast kobiety może obsługiwać dziecko. Trzy miliony dzieci poniżej 12 lat pracuje w fabrykach i podziemiach. Dzieci zamiast uczyć i bawić się, rosnąć i rozwijać się [zostają] zaprzęgnięte do pracy. Rodzice chętnie je oddają, bo płaca ojca rodziny co dzień mniejsza i nie wystarcza na utrzymanie tej rodziny.

Co byście powiedzieli o gospodarzu, który zaprzęga do wozu jednorocznego źrebca? A że jest szaleńcem taki gospodarz.

A tu w oświeconym kraju, gdzie co dwa bloki to kościół, mordują rokrocznie 3 000 000 niewinnych dzieci. Ani Herod nie był tak krwiożerczym jak kapitaliści amerykańscy. A wszystko dlatego, aby coraz większe ciągnąć zyski, aby powiększać kapitały i żyć z cudzej pracy.

I dlatego tak trudno znaleźć pracę, a jak się ją znajdzie, to taka niepewna.

Tak się cieszyliśmy z tego, że jesteśmy w kraju mlekiem i miodem płynącym. A teraz na wstępie do niego niejeden musiał zadłużyć się, albo być na łasce krewnych, znajomych nim pracę znalazł.

Niechby zachorował i szpitala nie mógł opłacić, niechby zrozpaczony ukradł bochenek chleba – odeślą go do Europy, jeśli tu jest krócej niż trzy lata. Bo w tym kraju największą zbrodnią jest być biednym, a kraść można najmniej setki tysięcy. Wtedy nie potrzeba się obawiać kryminału.

***

Utrzymanie robotnika

Wielkie szczęście, gdy robotnik znalazł pracę. Jeszcze większe, gdy ją przez dłuższy czas utrzymać może. Czy wszystkie życzenia wtedy spełnione?

W starym kraju przywykliśmy do bardzo małych potrzeb. W żywności, odzieniu i mieszkaniu, zadowoliliśmy się czym bądź. W Ameryce robotnik ma większe wymagania. I słusznie. Człowiek cywilizowany, nie dziki, powinien mieć jak najwięcej potrzeb. Zarazem powinien mieć możność zaspokoić te potrzeby, a nie uszczuplać sobie. Mówią nam, prawda, kaznodzieje, żeby nie starać się o dobra doczesne, lecz o królestwo niebieskie. Sami oni nie wierzą w to, co mówią, bo żyją sobie wygodnie, niejedni w zbytkach nawet.

Robotnik w Ameryce – tak obliczono – na dzisiejsze czasy, aby wyżyć z małą rodziną, bez zbytku potrzebuje 650 dolarów rocznie. Jeżeli rodzina składa się już z 6 lub 7 osób, suma ta nie wystarcza na utrzymanie. Tymczasem obliczenia pokazały, że robotnik zarabia 470 dol., czyli o 180 mniej niż mu potrzeba. Tkacze i przędzalnicy zarabiają po 300. Kobiety w różnych zawodach 272, a wyrobnicy nawet mniej.

Z tego powstaje nędza. Może niejeden z was jej nie widział. Lecz po wielkich miastach są stowarzyszenia dobroczynne, które straszne opowiadają rzeczy. Ile tysięcy ludzi nie ma wcale mieszkania; ilu jest chorych i leczyć się nie może; ilu z zimna i niewygody nabywa chorób; ilu źle odzianych. I to nie próżniacy, lecz ludzie, którzy chcą pracować i pracują, lecz za pracę swoją otrzymują marne wynagrodzenie.

Rodzina robotnicza powinna mieć mieszkanie z 4 izb złożone. Czy wszyscy je mają, czy są w stanie opłacić? Ilu ludzi śpi po kilku na jednym łożu, ile z tego chorób, nieprzyjemności, zepsucia?

Z powodu małych płac, pożywienie nasze nie jest takie, jak być powinno, ani go tyle nie spożywamy, ile potrzeba do wynagrodzenia ubytku naszych sił. Z tego znów pochodzi wycieńczenie, choroby, słabe potomstwo itd. Obok tego spożywamy wiele zatrutych pokarmów. Trusty zaprawiają mięso, wędliny, ryby, konserwy mięsne i jarzyny rozmaitymi środkami, aby żywność ta nie psuła się przy długim leżeniu na składzie.

Trują ludzi zwłaszcza biednych i nie każda wojna przynosi z sobą tyle kalectw i śmierci, ile ofiar jest z żywności złej, cukierków i innych przysmaków. Kompanie nie żywią ludzi, lecz pilnują swoich zysków. Te zyski są tym większe im gorszą rzecz, ale zaprawianą sprzedać mogą.

***

Mała płaca

Robotnik nie może utrzymać swej rodziny w dobrobycie, bo mało zarabia i niestale zarabia.

Wyrachowali ludzie, że robotnik jeżeli wyrobi za sto dolarów towaru, albo włoży swej pracy do roli, budynku, kolei to dostaje z tych stu tylko siedemnaście. A prawie wszyscy z was myślą, że przy wypłacie dostaliście wszystko, na co się umawialiście, że otrzymujecie całą waszą wartość trudu, potu, uwagi, zniszczonego zdrowia i sił, które już nigdy nie wrócą.

Prawda, otrzymujecie to, na co się umówiliście, lecz nie to, co wam się słusznie należy. Z każdej setki kapitalista zatrzymuje dla siebie 83, a daje wam 17 dolarów. Przyzna każdy, że to jest niesłusznie. A jednak są ludzie, którzy powiadają, że dobrze tak jest i zmieniać tego nie potrzeba.

Nauczyciele, księża wszystkich obrządków, gazety kapitalistyczne nam głoszą, że to jest sprawiedliwie i prawnie. Zgodziłeś się za taką cenę pracować, to i dostajesz wedle ugody.

Może to być prawnie, ale nie jest słusznie.

Dlaczego robotnik, który wytworzył całe bogactwa na ziemi ma dostać malutką część z tych bogactw (17 proc.), a kapitalista, który nie pracuje, często za niego i myślą inni, dostaje wielką część (83 proc.) z tych bogactw.

Robotnik zmuszony jest pracować za to, co mu kapitalista da. O ugodzie nie ma mowy, chociaż na pozór tak się wydaje.

Kapitalista ma budynki, maszyny, surowy materiał, który ma być przerobiony. Robotnik posiada tylko swoją siłę roboczą. Robotnik zaledwie kilka dni może nie pracować, inaczej z głodu zginie. Nie mówimy tu o miłosierdziu, które głodnego ratuje. Mówimy tak, jak robotnik stoi wobec kapitalisty. I w takim wypadku mówi kapitalista: pracuj za to, co ci daję albo umieraj z głodu nie pracując.

Są wypadki, że robotnicy strajkiem – czasami, nie zawsze – zmuszają kapitalistę do tego, że im płacę podwyższa. Lecz cały ogół robotników, klasa robocza, znajduje się zawsze na dole, a kapitaliści silni, brutalni, dyktujący prawa – są na górze.

***

Sztuczne zaniżanie płacy roboczej

Przed 15 laty można było kupić tyle rzeczy potrzebnych do życia (żywności, odzienia, mieszkanie) za 60 centów, ile dzisiaj za dolara. To znaczy, żeby zapłata była sprawiedliwa, to zamiast dzisiejszego dolara powinienem zarobić 1,66 dolara, bo tyle kapitaliści kazali mi więcej płacić za rzeczy do życia potrzebne. Tymczasem płace podniosły się na dolarze 20 centów, nie 66, jak by po równi z cenami żywności być powinno.

Kapitaliści podrożyli cenę środków żywności – wyżej powiesili torbę z chlebem – ale nie dopłacili mi o tyle, o ile podwyższyli – nie przystawili drabinki do torby z chlebem.

Zyski z tej różnicy pomiędzy ceną pracy roboczej a środkami utrzymania siły roboczej zostają w kieszeni kapitalistów. Płaca moja w dolarach nie kupi tego, co dawniej kupić mogła. Klasa robocza staje się uboższą.

Jemy gorsze rzeczy, ubranie kupujemy lichsze, mieszkamy co dzień gorzej.

O tyle, o ile klasa robocza biednieje, o tyle kapitaliści się bogacą.

W dzisiejszym porządku zawsze, gdy ktoś traci, to drugi zyskuje. Każdy mój zysk musi być ze stratą bliźniego.

W starym kraju rządy cesarskie ciemiężyły nas podatkami. Uciekliśmy przed nimi i dostaliśmy się pod łapę kompanii, które nam nakładają podatki i nikogo się nie pytają.

Uciekliśmy przed carskim wojskiem, przed biczem oficerów, niewolą koszarową. Tutaj całe lata słuchać musimy gwizdka fabrycznego, wymyślania bossów i dobrze jeżeli można się postarzeć z rękami, zdrowymi piersiami i całym zdrowiem. Ale to się rzadko zdarza.

Po co ludzie pracują?

Indianin, którego fałszywie nazywają dzikim, łowi, poluje, tka na prostym warsztacie po to, aby zaspokoić swoje codzienne potrzeby. Bez mała tak samo pracuje chłop w odległych zakątkach kraju gdzieniegdzie.

Praca w tak zwanych cywilizowanych społeczeństwach, uprzemysłowionych, powinna być skierowana ku temu samemu celowi, tylko w wyższym, szlachetniejszym stopniu. Podział tej pracy, wykonywanie jej przez najzdolniejszych w swym dziele, pomocnicze maszyny, co dzień więcej zaprzęgane do roboty siły natury – powinny ułatwiać pracę, powinny co dzień więcej dostarczać nam potrzeb do życia, dostarczać rozkoszy ciała i umysłu.

Tymczasem dzieje się inaczej. Praca stała się w ustroju kapitalistycznym przekleństwem. Możni, zasobni obkładają pracą biednych. Biedni pracują nie dlatego, aby zaspokoić swoje i swych rodzin potrzeby, lecz po to, aby zysków przysporzyć kapitalistom. Kapitaliści zabierają wielką część pracy robotników jak bartnik zabiera miód pszczołom, zostawia im tylko tyle, aby z głodu nie pomarły i mogły znowu miód zbierać.

Cały wytwór bogactw dzisiaj odbywa się po to, aby nim spekulować można było. Szczęście i dobrobyt klasy roboczej ani na chwilę nie postoi w myśli kapitalistów. Zwłaszcza w Ameryce, dokąd co dzień i co dzień przybywa moc nowych, świeżych, młodych sił roboczych. Dlatego kapitaliści tak mało troszczą się o nowe pokolenie, o utrzymanie go w zdrowiu. Oni wiedzą, że gdyby robotnicy ginęli jak muchy przy pracy, to na zawołanie całe okręty ludzkiego towaru przywiozą z Europy. Są gałęzie przemysłu, gdzie amerykański robotnik prawie już nie pracuje. Są to niebezpieczne zawody i ciężkie, tudzież mało płatne. Tam obcy pracują poniewierani, źle płatni, kaleczeni i zabijani.

Praca dzisiejsza przemysłowa jest jeszcze pod innym względem przekleństwem. Oto jest ona najemna. Kapitaliści kupują siłę roboczą robotnika, jak by kupowali siłę konia lub dawniej niewolnika. Osoba robotnika, jego dusza, serce nic go nie obchodzą. On kupił ręce i te ręce muszą kapitaliście zysków dostarczać. Robotnik stał się dodatkiem do maszyny. Tylko za maszynę musiał kapitalista zapłacić i szanuje ją – a za osobę robotnika nic nie zapłacił. Robotnik zostanie kaleką, to się go wyrzuca; zginie w kopalni, to innych jest dosyć.

Takie warunki degradują człowieka do rzędu narzędzia, rzeczy. W fabryce wobec kapitalisty człowieczeństwo robotnika znikło.

Na usprawiedliwienie takiego stanu rzeczy kupują sobie kapitaliści inne narzędzia: gazety, księży, nauczycieli, którzy głoszą i uczą, że tak jak jest – dobrze jest.

Dlatego, że robotnik nie posiada narzędzi pracy i musi szukać kapitalisty, który ma maszyny, fabryki, kopalnie, dlatego robotnik ciałem i duszą zależny jest od kapitalisty. Kapitalista jest panem robotnika, jest jego władcą. Wszystko co mówią w Ameryce o wolności obywatela, o szacunku dla pracy ludzkiej, jest kłamstwem. Kapitalista, możnowładca rządzi i pogardza robotnikiem jak żaden dziedzic nie postępował z chłopem pańszczyźnianym.

***

Godność osobista robotnika

Rządy zaborcze w starym kraju z pomocą szkoły, złej – jeśli ją dały w ogóle – przez służbę wojskową i całą zgraję urzędników i księży upadlały nasz naród. Chłopa polskiego i robotnika głową gięły do ziemi, na kark mu coraz ciaśniejsze wkładały obroże.

Do tego kraju przybyliśmy źle przygotowani. Mało umiejący czytać i pisać. Z psią pokorą nieraz. Znosimy obelgi bez odwetu człowieczego. Oszuści w sutannach albo nas do nieba ciągną, albo spychają do piekła – a my po ziemi nie umiemy chodzić. Uczą nas, że gdy będziemy pokorni i modlić się będziemy, tośmy już wszystko zrobili. Ci nauczyciele wysuszyli nam mózg i znieprawili nasz charakter ludzki. Nie myślimy, mało czujemy, jesteśmy narzędziem kapitalisty, popychadłem księdza, albo politykiera polskiego. Mało oświeceni, zahukani, zagrożeni piekłem straciliśmy godność osobistą. A to największa przeszkoda, abyśmy się mogli wydobyć z tej niewoli, w jaką nas kapitaliści i przez nich wynajęci nauczyciele zakuli.

Nauczyli nas wierzyć – nie myśleć. Jeżeli już myślimy to nie swoim rozumem, lecz takim, jaki nam urobili źli i fałszywi nauczyciele. Nie chcemy słuchać [tego], co nam ze wszystkich stron mówią, ale [tego] co nam kładą w prawe ucho różne powagi. Za mało po prostu jesteśmy ludźmi.

A kto chce przestać być zwierzęciem roboczym, kto się chce wydobyć z tych nieludzkich stosunków, kto chce dźwignąć całą klasę roboczą – musi sam naprzód stać się człowiekiem. To znaczy oświecić się, myśleć, zastanawiać, porównywać i wydać sąd.

Tylko socjaliści chcą, aby robotnicy byli rozumni, nosili głowę do góry, potrafili się bronić i napaść, jeżeli potrzeba.

Duszpasterz gdy strzyże i goli owieczki; kapitalista gdy wykrawa po kawałku mięso z tych owieczek, chcą mieć lud ciemny i pokorny. Lecz baranie cnoty nie są cnotami ludzi wolnych, klasy roboczej, która dobija się lepszej przyszłości.

Wady dzisiejszego ustroju

Praca najemna na kapitalistę, nie na dobro robotnika poniża człowieka. Może on być dopiero wtedy wolnym, gdy na siebie pracować będzie.

Praca niedopłacona dzisiaj sprowadza złe żywienie, odzienie, mieszkanie. Z tego powodu ludzie z klasy roboczej krócej żyją, niż kapitaliści. Długi dzień roboczy odrywa ich od rodziny, nie pozwala na godziwą rozrywkę, nie pozwala na kształcenie umysłu i serca. Ani teatr, ani towarzystwo, książka czy zbiory dzieł sztuki nie są dla przepracowanego robotnika. Staje się on dlatego półczłowiekiem i rozkosze duchowe zastępować musi przyjemnościami zwierzęcymi.

Praca niedopłacona robotnikom służy do wzbogacenia się nadmiernego małej garści kapitalistów. Cztery tysiące rodzin w Ameryce pasożytuje na milionach rodzin robotniczych. W ten sposób stwarza się klasa uprzywilejowanych próżniaków opływających w dostatki, gdy miliony innych żyją w nędzy poniżeniu i ciemnocie.

To stanowisko uprzywilejowanych bogaczy stwarza nierówność obywatelską. Tego nie są w stanie usunąć choćby jak piękne przepisy o wolności obywatelskiej i o równych prawach obywateli. Gdzie są biedni i bogaci, tam nie ma równych.

Stosunki takie zagrażają nie tylko klasie roboczej zwyrodnieniem na ciele i duchu, ale muszą sprowadzić zaprzepaszczenie całej rasy ludzkiej.

Pomiędzy tymi co pracują i nic nie mają a tymi, którzy bez pracy wszystko zabierają innym, pracującym – wytwarza się nienawiść, wieczna wojna głodnego z sytym. Wytwarza się walka klas.

Z tej jednej wielkiej krzywdy i niesprawiedliwości – wyzyskiwania biednych i nieporadnych przez bogatych władców, wynikają przeróżne inne zbrodnie. Chciwość, zabór, wojny domowe i międzynarodowe.

Cała ludzkość mimo większej ilości książek, gazet, telegrafów, kolei, statków wodnych i powietrznych, mimo co dzień doskonalszych maszyn, staje się marniejszą na zdrowiu. Obok bardzo wykształconych garści ludzi stoją całe tłumy ciemnych i poniżonych, tak jak obok pałaców bogaczy znajdują się nory mieszkalne.

Rodzinę robotnika pochłonęła fabryka, jego córki i żony kupuje rozpustny bogacz lub obłudny i zbrodniczy ksiądz.

Wybudowano wielką ilość kościołów, szkół, fabryk, ale o wiele więcej pobudowano kryminałów, szpitali, domów obłąkanych. Chcą w nich pochować nędzę ludu roboczego, albo zbrodniarzy wytworzonych przez dzisiejszy ustrój.

***

Jaka rada?

Mówią jedni: módl się i pracuj. Bądź pokorny. Całuj rękę, która ci skórę ściąga. Bądź wdzięczny temu, który cię ogłupia.

Mówią drudzy: ucz się i organizuj. Przygotowuj się do obrony praw swoich człowieczych. Nikogo się nie bój, tylko swego rozumu i sumienia. Pokorę i lizanie łap zostaw dla psów; gruszki na wierzbie po śmierci oddaj głupcom – niech się bawią powiastkami.

Radzą socjaliści:

Przywłaszczyli sobie kapitaliści z niedopłaconej pracy robotnika wszystkie te dobra, jakie dziś posiadają. Słuszna i godziwa rzecz, aby rabusiowi odebrać to, co zrabował, albo po rabusiu odziedziczył. Nie trza mu pozwolić grzeszyć nadal i zaprzepaszczać duszy.

Własność prywatna powinna być zniesiona. Wszystkie dobra powinny się stać własnością wszystkich.

Praca najemna powinna być usunięta. Zastąpić ją powinna praca zrzeszona. We wspólnych fabrykach, kopalniach, kolejach, roli, z pomocą wspólnie posiadanych maszyn, wspólny wytwór dóbr, na wspólny pożytek.
Praca nie dla zysków kapitalistów lecz dla dobra i na zaspokojenie potrzeb tych, co pracują.

Opieka z [mocy] prawa i sprawiedliwości, nie zaś z łaski dla tych co okaleczyli [się] przy pracy lub postarzeli się i niezdolni dłużej pracować. Zakaz pracy kobiet i dzieci. Praca mężczyzn dla wszystkich dostarczy środków utrzymania.

To są główne żądania, do których klasa robocza we wszystkich krajach i narodach zdąża. Są jeszcze drobne żądania, które w każdym kraju są rozmaite. Uwaga nasza powinna być skierowana na ostateczny cel naszych żądań.

***

Jak osiągnąć zadania nasze

Robotnicy we wszystkich krajach łączą się w związki polityczne i zawodowe. Następnie ze wszystkich krajów łączą się razem, aby wytworzyć siłę przeciw kapitalistom wszystkich krajów – znowu połączonych.

Klasa robocza, aby urządzić społeczeństwo ludzkie na zasadach rozumu i sprawiedliwości, tworzy socjalistyczną partię polityczną.

Zadaniem tej partii jest odebrać kapitalistom władzę z rąk i oddać ją robotnikom. Kapitaliści wszystkich partii – w tym kraju republikanie i demokraci – różnymi sztuczkami zdołali wydrzeć z rąk ludu roboczego władzę stanowienia praw, władzę nakładania podatków, władzę sędziowską, na szkodę robotników.

Robotnicy w Stanach Zjednoczonych powinni się starać otrzymać papiery obywatelskie i w Partii Socjalistycznej popierać przy wyborach kandydatów na urzędy tylko socjalistów.

Robotnicy nie powinni dać się łapać na słówka politykierom polskim, którzy każą wybierać wrogów robotniczych, czy to z partii republikańskiej, czy z demokratycznej.

Organizacja socjalistyczna polska składa się z oddziałów Związku Socjalistów Polskich. Siedziba tego związku jest New York, N. Y., 229 E. 6-th str.

Gdzie tylko kilku dobrze myślących robotników się znajdzie, najmniej pięciu, powinni porozumieć się z sekretarzem Zw. Soc. Pol. i zakładać oddziały socjalistyczne.

Tylko taka organizacja zapewni nam i naszym rodzinom lepszą przyszłość. Stworzy nam warunki, w których nie będą jedni pracowali, a drudzy karku nam naginali; jedni nie będą umierali z przesytu, a drudzy z braku.

Organizacja Socjalistów Polskich ma za zadanie skupić robotników polskich, po to, aby kształcili się po pierwsze. Organizacja wymaga, aby robotnik czytał pisma i książki wszystkich kierunków. Powinien czytać pisma klerykalne, patriotyczne, socjalistyczne. Z porównania myśli w tych pismach zawartych wyrobi sobie pogląd własny, będzie człowiekiem, a nie papugą powtarzającą za księdzem.

Księża zabraniają czytać pism socjalistycznych, ba, nawet zbliżać się do socjalistów. Dowodzi to, że nie są pewni swoich parafian. Swoimi niby naukami i przykładami nie potrafią utwierdzić owieczek swoich w tym, co im do głowy wbić chcieli. Dowodzi dalej, że nauka socjalistyczna, jeśli się jej słucha, musi porwać robotnika. Jest przekonywającą. Jest prawdziwą.

Organizacja u nas znaczy po drugie: skupienie sił do walki, bo życie całe jest walką.

***

Uwagi:

Księża katoliccy, pastorzy protestanccy i rabini żydowscy do spółki z kapitalistami najbardziej zwalczają socjalistów.

Dlaczego?

Księża razem z kapitalistami grają w jedne karty. Ksiądz wyciąga od parafian pieniądze, kupuje za to udziały w fabrykach, kolejach ulicznych i innych kompaniach. W kościele i na plebanii jest duszpasterzem. Poza tym jest takim samym zdziercą bankierem, akcjonariuszem kompanii jak Smith, Icek Silberstein albo inni. Ksiądz napadając na socjalistów, broni swej kieszeni. Jeżeli jeszcze uwikłał parafię w długi kościelne, które 10 pokoleń będzie spłacało, a dług będzie ciągle taki sam; jeżeli kościół ten sprzedał ajryszowi, czyli oszukał parafię – to naturalna rzecz, iż boi się bicza socjalistycznego. I jeżeli bicza ugryźć nie może, to szczeka. Szczeka zwykle nieprawdę.

Księża popełniają rozmaite zbrodnie i do kryminału nie idą.
Jeżdżą na kolejach za połowę ceny. Wszędzie mają łaski u kapitalistów. To wszystko za szczekanie na socjalistów. Ale psie głosy nie idą w niebiosy.

Robotnicy, gdy zmądrzeją, przekonają się, kto prawdę mówi: czy księża i biskupi, czy socjaliści.

Socjaliści nie zwalczają religii.

Szanujmy wolność każdego, a więc i jego wolność wyznawania religii, jaką chce. Ale socjaliści nie zmuszają także nikogo do wyznawania takiej lub innej religii. I dlatego księża nam za złe mają, że im nie napędzamy owieczek pod nożyce plebańskie.

Jesteśmy zwolennikami nauki. Uważamy, iż rozum wykształcony powinien być w życiu kierownikiem naszym, moralistą, powinien nam dostarczać rady, pomocy i pociechy.

Jeżeli ktoś nie jest zdolny wznieść się rozumem swoim tak wysoko, aby on mu dał wszystko, czego życie wymaga – wtedy niech szuka w religii tego, na co go rozumem nie stać.

Religii nikomu odebrać nie można. Ludzie sami się jej wyzbywają. Dzieci nim się nauczą chodzić – wpierw raczkują na czworakach.

Ale myśmy nie dzieci. Przestańmy co rychlej raczkować po księżej podłodze.

***

Jak przeczytasz, daj drugiemu ciekawemu do czytania.

J. K.
____________________
Powyższy tekst to cała broszura, Drukiem „Robotnika Polskiego”, Nowy Jork 1911. Od tamtej pory nie była wznawiana, ze zbiorów Remigiusza Okraski, poprawiono pisownię według obecnych reguł

 

Autor: J.K.

Licencja: Domena publiczna