JustPaste.it

Belfer kontrowersyjny, lecz skuteczny

Uczniowie dzielą się na trzy grupy: dzieci Boże, potworki i barbarzyńcy. Potworki trzeba obśmiać, barbarzyńców spacyfikować, a dzieci Boże przytulić - Franciszek Wiśniewski.

Uczniowie dzielą się na trzy grupy: dzieci Boże, potworki i barbarzyńcy. Potworki trzeba obśmiać, barbarzyńców spacyfikować, a dzieci Boże przytulić - Franciszek Wiśniewski.

 

Zdjęcie użytkownika Napisz książkę.Franciszek Wiśniewski (rocznik 195o) z wykształcenia ekonomista. Po latach na stanowiskach kierowniczych, gdzie znakomicie dawał sobie radę w brutalnych środowiskach PRL-u, odkrył u siebie powołanie nauczycielskie. W wieku 40 lat rozpoczął pracę w szkole. Uczył w liceum, technikum, a także w szkole zawodowej.  Franek był kontrowersyjny w metodach wychowawczych, ale wyjątkowo skuteczny. Motto, które ukuł i które zawsze mu przyświecało w pracy zawodowej brzmiało: Uczniowie dzielą się na trzy grupy: dzieci Boże, potworki i barbarzyńcy. Potworki trzeba obśmiać, barbarzyńców spacyfikować, a dzieci Boże przytulić. Tak właśnie postępował. Był lubiany przez kolegów z pracy i uczniów. Trzykrotnie z rąk młodzieży otrzymał nagrodę "Belfer na 6+". Kochał i wyczuwał młodych ludzi jak mało kto. Umiał ich słuchać między wierszami i dokładnie wiedział czego potrzebowali.

Pewnego roku Franek miał w szkole ucznia, który wszystkim nauczycielom rujnował lekcje . Był to jeden z tych co nie mają nic do stracenia, którzy idą w swoim chamstwie na całość, ci którzy w czasie lekcji zakładają nauczycielowi kosz na głowę.

Franek wziął go kiedyś do toalety, złapał za klapy i przemówił do niego w niecenzuralnych słowach: „Andrzej, dlaczego ty ... taki jesteś?!”. W chłopaku nagle jakby coś puściło i łagodnie jak mały chłopiec zaczął mówić: „Matka nigdy mnie nie kochała. Ojciec od małego poniżał mnie przy innych. Rodzeństwo mnie nie akceptowało. Nigdy nie miałem przyjaciół”. Franek zaproponował, aby Andrzej od następnego dnia przychodził do szkoły o godzinę wcześniej i zapowiedział, że on sam też tak zrobi. „Będziemy pili razem herbatę. Postaram się wypełnić dziurę w twojej duszy.” Od tamtego momentu wiele czasu spędzali razem.

Chłopak skończył szkołę. Minęło wiele lat. Franek odszedł z pracy ze względów zdrowotnych. Niedawno otrzymał maila od Andrzeja: „Profesorze! Mieszkam pod Londynem. Myję warzywa. Układa mi się w życiu. Mam pieniądze, samochód i mieszkanie. Mam jedno marzenie. Chciałbym móc kiedyś podstawić pod pana okno czerwone Ferrari, za to, co pan dla mnie zrobił”. Franek czytał tego maila ze łzami w oczach.

Kilka miesięcy temu przeprowadziłem z Frankiem wywiad. Jeżeli znasz nauczyciela, którzy zmaga się z problemami dyscyplinarnymi wśród swoich uczniów, zachęć go albo ją do wysłuchania tej rozmowy. Sam też jej wysłuchaj, bo Franek należy do ginącego gatunku ludzi niezwykłych.

 

Maciej Strzyżewski

 

Video thumb