JustPaste.it

Kosmiczny outsourcing.

Jeszcze nie tak dawno w mediach najczęstszym widokiem związanym z tematyka eksploracji kosmosu, był prom kosmiczny z wielkim napisem NASA lub rakieta proton z rosyjską flagą. Od czasu do czasu coś zostało wystrzelone z Gujany Francuskiej z logo ESA. Nie można zaprzeczyć, że dotychczasowa wiedza o otaczającym nas wszechświecie, była zdobywana głównie dzięki narodowym agencją kosmicznym jak NASA czy ROSKOSMOS. Wszystko zaczęło się niedługo po zakończeniu II Wojny Światowej. Przybierający na sile zimnowojenny konflikt między dwoma supermocarstwami – USA i Rosją, które w tym czasie już dysponowały bombą atomową, spowodowały dalszy rozwój technologii wojskowych. Wielkim szokiem dla USA, było wystrzelenie w kosmos pierwszego, radzieckiego sztucznego satelity w 1957 roku. Dla amerykańskich decydentów oznaczało to możliwość wynoszenia wysoko w atmosferę głowic jądrowych, które mogą spaść niewykryte w każdym miejscu i czasie na miłujący wolność i demokrację naród. Samoloty nie były już jedynym sposobem przenoszenia bomb na duże odległości. W związku z tymi wydarzeniami, w 1958 roku, amerykanie powołali do życia Narodową Agencję Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (NASA) i w tymże samym roku, wystrzelili pierwszego sztucznego satelitę produkcji amerykańskiej. I tak oto rozpoczął się największy, powojenny wyścig technologiczny. Głównym mózgiem po stronie amerykańskiej, który był filarem całego rozwoju techniki rakietowej, był nie kto inny jak sam Wernher von Braun. Były oficer SS i członek partii nazistowskiej a przede wszystkim konstruktor rakiety V-2. W zamian za jego wiedzę i pomoc oddaną Ameryce po II WŚ, jego grzechy zostały anulowane a on sam z czasem stał się bohaterem narodu amerykańskiego. Po stronie radzieckiej głównym konstruktorem był Siergiej Korolow. Jego żywot nie przebiegał tak bujnie jak niemieckiego inżyniera, jednak to on był głównym konstruktorem napędów rakietowych, które napędzały cały radziecki program kosmiczny. Złotym czasem dla sowietów był okres programu ŁUNA, oraz Mir (stacja orbitalna), natomiast dla amerykanów program APOLLO. Wszystkie te osiągnięcia były napędzane przez potrzebę militarnej i propagandowej przewagi obydwu supermocarstw.

Po rozpadzie Związku Radzieckiego, narodowe agencje kosmiczne straciły na ważności. Ich głównymi celami były zadania typowo naukowe oraz przetrwanie w nowych warunkach polityczno – ekonomicznych. Przez zimnowojenne dziesięciolecia ludzkość dorobiła się tysięcy głowic nuklearnych umieszczonych na czubkach rakiet, które spoczywają do dziś na dnie silosów lub głęboko pod powierzchnią oceanów na okrętach podwodnych. Nad nami nie orbituje już MIR ale ISS wyniesiony staraniami społeczności międzynarodowej. W przepastny kosmos w tym czasie zostało wysłane dziesiątki sond badawczych, nie wspominając o setkach a może tysiącach, które krążą wokół Ziemi, często już jako niebezpieczny złom. Spora część misji naukowych zrealizowanych po roku 1991 była możliwa tylko dzięki międzynarodowej kooperacji. I tak oto dziś, przemysł kosmiczny w coraz większym stopniu musi sobie już radzić z wolnorynkowymi prawami. Jak widać w mediach, radzi sobie coraz śmielej i lepiej. Po stronie amerykańskiej sprzyja temu nowy kryzys, jaki narasta od kilkunastu miesięcy miedzy Rosją a USA (NATO). Dotychczas, po rezygnacji z lotów promami kosmicznymi, amerykanie byli zmuszeni do korzystania z rosyjskich rakiet i płacili za to bardzo słono. Zapewne woleli by, aby ich dolary pozostały w kraju i trafiły do kieszeni amerykańskiego obywatela a ostatecznie w sporej części z powrotem do budżetu państwa. I znów reguła „rynek nie znosi próżni” okazała się trafna.

SpaceX

Falcon-9

Zapewne wielu z Was ostatnimi czasy słyszało o firmie SpaceX należącej do Elona MUSK’a. To prywatne przedsięwzięcie na niespotykana dotychczas skalę, mające na celu miedzy innymi stworzenie systemu rakiet wielokrotnego użytku do wynoszenia ludzi i towarów w kosmos oraz w dalszej przyszłości, umożliwienie osadnictwa na innych planetach. Coraz częściej słychać o nim w mass-mediach, zwłaszcza gdy kolejna misja kończy się niepowodzeniem, bo jak wiadomo – dobra wiadomość to zła wiadomość. Ostatnia misja (w momencie pisania tego artykułu) miała miejsce 28 czerwca 2015 roku. Rakieta Falcon-9 wraz z modułem towarowym Dragon, niedługo po starcie eksplodowała. Miała dostarczyć sprzęt badawczy, wodzę i żywność na Międzynarodową Stacje Kosmiczną. Tym razem się nie udało. Amerykanie ponownie musieli się zwrócić o „pomoc” do Rosjan, których poprzednia misja tego samego typu też się nie powiodła. No właśnie – Rosjanie. NASA podpisała z firmą SpaceX kontrakt na dwanaście lotów towarowych na ISS o wartości 1,6 mld $ w celu uniezależnienia się od rosyjskich rakiet albowiem nie tak dawno amerykańskie promy kosmiczne zostały dożywotnio uziemione. Co wyróżnia tą firmę spośród innych? Ich rakieta nośna Falcon-9, została zaprojektowana jako moduł wielokrotnego użytku w celu oszczędzenia sił i środków oraz ograniczenia kosmicznego złomu na orbicie i w oceanach. Jak dotychczas wszystkie dotychczasowe próby odzyskania modułu nośnego zakończyły się fiaskiem (nie licząc testowych) ale było naprawdę blisko. Niedawno firma dostała certyfikat, upoważniający ją do wynoszenia satelitów szpiegowskich dla potrzeb wojska. Osobiście widzę świetlana przyszłość przed Musk’iem.

 

Virgin Galactic

Sir Richard Branson

Firma założona w 2004 roku przez Sir Richard Branson‚a, właściciela między innymi linii lotniczej Virgin Atlantic. To człowiek legenda, wielokrotnie bił rekordy, między innymi w lotach balonem. Wizja jaka stała za całym przedsięwzięciem, to chęć komercyjnego udostępnienia lotów suborbitalnych każdemu człowiekowi. Maja to być typowo rozrywkowe loty na granicę kosmosu, która umownie znajduje się na wysokości 100 kilometrów. Loty takie nie wymagają długich i żmudnych szkoleń, wiec każdy z odpowiednią ilością gotówki mógłby sobie na taki pozwolić w niedzielne popołudnie. Firma dysponuje autorskimi statkami drugiej generacji Space Ship Two oraz White Knight Two (nośnik SST). Niestety jak każde ambitne i niebezpieczne przedsięwzięcie, tak i loty w kosmos niosą ze sobą ogromne niebezpieczeństwo, tym bardziej w czasie testowania nowych rozwiązań. W październiku 2014 miał miejsce wypadek w którym zginął jeden z dwóch pilotów lecących statkiem. Zdarzenie to opóźniło nieco cały program, jednak zdecydowanie nie zagroziło jego istnieniu. Czekamy na pierwszy start wraz z turystami!

Blue Origin

New Shepard system.

Ta działająca w cieniu medialnego zgiełku firma założona przez Jeff Bezos’a (Amazon.com) stawia sobie bardzo ambitne cele. Podobnie jak Virgin Galactic, stawia na suborbitalną turystykę, która ma być etapem przejściowym przed lotami w kosmos. Podobnie jak SpaceX, opracowuje system wielokrotnego użytku o nazwie New Shepard. Moduł napędowy ma być zdolny do samodzielnego wylądowania i ponownego użycia. We wrześniu 2014 roku, firma podpisała porozumienie z United Launch Alliance na opracowanie i dostarczenie nowych silników odrzutowych. ULA to spółka stworzona na potrzeby rządu USA. Ma  za zadanie wynosić ładunki na orbitę ziemską oraz opracować nową rakietę odpowiadająca współczesnym wymogom.

Bigelow Aerospace

Projekt orbitalnej stacji modułowej.

To kolejna firma założona przez krezusa finansowego z wielką fantazją czyli Robert Bigelow. Jak na prawdziwego właściciela sieci hoteli Budget Suites of America przystało, chcąc wybić się ponad konkurencję, najlepiej zrobić to dosłownie i wystrzelić hotel w kosmos. Zapewne jeszcze sporo czasu przyjdzie nam na to poczekać, niemniej jednak zaawansowane prace są w toku już od dawna. BA współpracuje z NASA rozwijając zarzucony przez nią projekt TransHab. To ciekawa alternatywa dla obecnych modułów z których składa się ISS. W skrócie pomysł opiera się na „nadmuchiwanych” modułach które mogą służyć jako pomieszczenia dla ludzi lub różnego rodzaju przejściowe śluzy itp. Transport z Ziemi na orbitę byłby ułatwiony, albowiem moduły takie na czas transportu, będą złożone niczym balon, tym samym zajmując znacznie mniej miejsca. Po wyniesieniu w kosmos zostaną napompowane wielokrotnie zwiększając swoja objętość. Wyniesienie klasycznych modułów o takich powierzchniach w obecnej chwili jest niemożliwe. Obecnie planowana jest misja (w kooperacji z SpaceX) mająca na celu wyniesienie prototypowego modułu, oraz jego zakotwiczenie na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej na okres dwóch lat w celu przeprowadzenia testów. BA współpracuje również z Boeing przy rozwoju CST-100 (Crew Space Transportation). Jest to załogowy moduł mający na celu dostarczenie astronautów na ISS a w późniejszym czasie turystów do kosmicznego hotelu Bigelow. Współpraca odbywa się w ramach Commercial Crew Development pod przewodnictwem NASA. W swoich dalekosiężnych planach BA chce zbudować komercyjna stacje księżycową.

Nieudana próba odzyskania modułu nośnego Falcon firmy SpaceX.

Jak widać, chętnych na kosmiczne podboje nie brakuje. Wymieniłem tylko cztery firmy spośród wielu które mają już w swoim dorobku rakiety czy moduły załogowe.. Stoją za nimi wizjonerzy z ogromnymi pieniędzmi, którzy są wstanie zaryzykować naprawę dużo tylko po to, by spełnić swoje marzenia. Rozwijający się prywatny sektor kosmicznej gospodarki jest jeszcze niewielki ale daje ogromne możliwości i jeszcze większe pieniądze. Jest wielu ludzi, dla których wydanie kilkuset tysięcy dolarów za kilkunastominutowy lot na wysokość 100 km i możliwość zobaczenia błękitnej planety z niecodziennej perspektywy, jest dylematem jaki my mamy płacąc za kebab z baraniną na promocji. Mocno kibicuję takim przedsięwzięciom, albowiem są szansą na przyśpieszenie w dziedzinie eksploracji kosmosu. Często słyszę głosy, że prywatna inicjatywa biznesowa stawia na zysk z pominięciem bezpieczeństwa i błędami spowodowanymi pośpiechem konstruktorów. Chciałbym zauważyć, że to nie przetarg na obsługę magazynów Biedronki z pracownikami z agencji pracy pracujących na umowach śmieciowych. W tej branży liczy się precyzja i niezawodność. Jeśli ktoś tego nie rozumie to nie ma czego szukać w tej branży. Za sukces jest się sowicie wynagradzanym, natomiast porażka choć wliczona w ryzyko, powoduje tylko  spadek do niższej ligi z której jest ciężko awansować.

Więcej na cosmicbulletin.wordpress.com