JustPaste.it

Europa upada?

Nikt nie może mieć już żadnych wątpliwości.Fakty czy tylko fikcja na zamówienie?

Nikt nie może mieć już żadnych wątpliwości.Fakty czy tylko fikcja na zamówienie?

 

amanda-seyfried_small.jpg

Europa idzie ku upadkowi. Nikt nie może mieć już żadnych wątpliwości. UE jednocześnie dotknęło kilka poważnych problemów, i każdy z nich może potencjalnie okazać się katastrofalny. Spójrzmy na nie jeden po drugim.

UE składająca się z 28 członków nie ma ekonomicznego sensu

Najbardziej oczywistym problemem UE jest to, że ona absolutnie nie ma sensu ekonomicznego. Początkowo, na początku lat 1950, była mała grupa niezbyt różniących się krajów, które zdecydowały się na zintegrowanie swoich gospodarek. Była to tak zwana Wewnętrzna Szóstka, która założyła Wspólnotę Europejską (EC): Belgia, Francja, Niemcy Zachodnie, Włochy, Luksemburg i Holandia.

W 1960 do tej „grupy podstawowej” dołączyło 7 kolejnych krajów, Zewnętrzna Siódemka, które nie chciały dołączyć do EC, a tylko do Europejskiego Stowarzyszenia Wolnego Handlu (EFTA). Były to: Austria, Dania, Norwegia, Portugalia, Szwecja, Szwajcaria i Brytania. Razem kraje te utworzyły coś co luźno można nazwać „większością Europy zachodniej”.

Mimo wszystkich swoich wad, umowy te nie odzwierciedlają rzeczywistości – że uczestniczące w nich kraje nie miały wiele wspólnego, i że ich narody chciały połączyć siły.

Po 1960 historia europejskiej integracji i rozwoju stała się bardzo skomplikowana, i choć rozwijała się zygzakami z regularnymi niepowodzeniami, to na koniec dnia ten proces zakończył rozwój w sposób niekontrolowany, podobnie jak złośliwy guz. Obecnie UE obejmuje 28(!) państw członkowskich, ze wszystkim tym co zwykło się nazywać Europą „środkową” i „wschodnią” – nawet byłe sowieckie republiki bałtyckie są teraz częścią tej nowej unii.

Problem jest taki, że podczas gdy takie rozszerzenie było atrakcyjne dla europejskich elit z powodów ideologicznych, to taka ogromna ekspansja w ogóle nie ma sensu ekonomicznego. Ile mają wspólnego Szwecja, Niemcy, Łotwa, Grecja i Bułgaria? Bardzo mało, oczywiście.

Teraz pojawiają się wyraźne pęknięcia. Grecki kryzys i groźba „Grexit” ma potencjał efektu domina z udziałem reszty tzw. „PIGS” (Portugalia, Italia, Grecja i HiSzpania). Nawet Francja jest zagrożona skutkami tego kryzysu. Europejska waluta – euro – jest „walutą bez misji”: Czy rzekomo ma wspierać gospodarkę niemiecką, czy grecką? Nikt nie wie, przynajmniej oficjalnie.

W rzeczywistości, oczywiście, każdy rozumie, że rządzi Frau Merkel. Szybkie rozwiązania proponowane przez euro-biurokratów tylko kupują czas, ale nie oferują żadnego rozwiązania tego co jest wyraźnie problemem systemowym: całkowicie sztuczny charakter UE z 28 członkami.

Jeśli chodzi o oczywiste rozwiązanie, rezygnacja z szalonego marzenia o UE z 28 członkami, jest tak absolutnie politycznie nie do przyjęcia, że nie będzie nawet przedmiotem dyskusji, mimo że każdy się go boi.

UE jest na skraju upadku społecznego i kulturowego

Niezaprzeczalny fakt jest tak samo prosty jak surowy:

UE nie może przyjąć tak wielu uchodźców
UE nie ma sposobu by ich zatrzymać

Masowy napływ uchodźców stanowi bardzo złożony problem bezpieczeństwa, którym kraje UE nie są w stanie się zająć. Wszystkie kraje UE mają trzy podstawowe instrumenty, które mogą wykorzystać w celu ochrony przed niepokojem, zaburzeniami, przestępczością lub najazdami: służby specjalne / bezpieczeństwa, siły policyjne i wojskowe. Problemem jest to, że żaden z nich nie jest w stanie poradzić sobie z kryzysami uchodźców.

Służby specjalne / bezpieczeństwa są w beznadziejnej mniejszości w zajmowaniu się kryzysem uchodźców. Poza tym, ich normalny cel (przestępcy, szpiedzy, terroryści) jest bardzo mały w typowej fali uchodźców. Uchodźcami są w większości rodziny, często poszerzone, i choć czasem są w nich gangi, to nie zawsze tak jest.

Problemem jest to, że, jeśli, powiedzmy, 10% Kosowarów stanowią handlarze narkotyków, to daje złą opinię wszystkim uchodźcom z Kosowa i uchodźcy sami będą traktowani jak przestępcy. Wreszcie służby specjalne / bezpieczeństwa bardzo polegają na informatorach, a zagraniczne gangi są trudne do infiltracji. Często też mówią trudnymi językami, które znają tylko nieliczni specjaliści języków lokalnych. W rezultacie, w większości służby bezpieczeństwa UE nie wiedzą jak radzić sobie z tym problemem bezpieczeństwa, choćby ze względu na brak personelu i środków do śledzenia tak wielu ludzi.

W przeciwieństwie do tego, gliniarze mają pewnego rodzaju przewagę: są dosłownie wszędzie, i zazwyczaj mają dobre wyczucie „służby na ulicy”. Ale ich uprawnienia są bardzo ograniczone i muszą uzyskać nakaz sądowy by wykonywać większość swojej pracy. Gliniarze też najczęściej mają do czynienia z miejscowymi przestępcami, podczas gdy większość uchodźców nie są ani miejscowymi, ani przestępcami. Smutna rzeczywistość jest taka, że w kryzysie uchodźców w większości policjanci przeksztacają się w oddziały anty-zamieszkowe – to prawie nie rozwiązuje niczego.

Co do sił zbrojnych, wszystko co mogą zrobić to próbować pomóc tym blisko granicy. W niektórych przypadkach mogą asystować policji w razie niepokojów społecznych, i to wszystko.

A zatem poszczególne państwa UE nie mają ani środków do zablokowania swoich granic, deportowania większości uchodźców, ani do ich kontrolowania. Oczywiście, zawsze znajdą się politycy, którzy będą składać obietnice o tym jaki mają zamiar wysłać tych wszystkich uchodźców z powrotem do domu, ale to jest tylko proste i jawne kłamstwo. Zdecydowana większość tych uchodźców ucieka od wojny, głodu i nędzy, i nie ma sposobu by ktoś zamierzał odesłać ich z powrotem do ich kraju.

Ale trzymanie ich jest również niemożliwe, co najmniej w pewnym sensie kulturowym. Dla całej dobrze myślącej propagandy o integracji wszystkich ras, wyznań i kultur, rzeczywistość jest taka, że UE nie ma absolutnie nic do zaoferowania tym uchodźcom, by zachęcić ich do integracji. Pomimo wszystkich swoich grzechów i problemów, przynajmniej Ameryka oferuje „amerykańskie marzenie”, które, choć może być fałszywe, to wciąż inspiruje ludzi na całym świecie, zwłaszcza niewyrafinowanych i słabo wykształconych. Nie tylko to, ale społeczeństwo amerykańskie ma niewiele kultury.

Zadaj sobie pytanie, jaka jest „amerykańska kultura”? Jeśli już, to naprawdę jest „tyglem”, a nie „wymieszaną sałatką”, co oznacza, że wszystko co wchodzi do tygla traci swoją pierwotną tożsamość, zaś ta mieszanka nie produkuje prawdziwej rdzennej kultury, przynajmniej nie w europejskim znaczeniu tego słowa.

Europa jest, albo powinienem powiedzieć, kiedyś była, zupełnie inna od Ameryki. Kiedyś występowały prawdziwe, głębokie różnice kulturowe między poszczególnymi regionami i prowincjami w każdym europejskim kraju. Baskijczyk z całą pewnością nie jest Katalończykiem, a Marsylijczyk nie jest Bretonem itd. Jeśli chodzi o różnice między Niemcem i Grekiem – są ogromne.

Skutek obecnego kryzysu uchodźców jest taki, że wszystkie kultury europejskie są teraz bezpośrednio zagrożone w swojej tożsamości i stylu życia. Za to często obwinia się islam, ale rzeczywistość jest taka, że afrykańscy chrześcijanie nie integrują się lepiej. Ani chrześcijańscy Cyganie, tak przy okazji. W rezultacie starcia zdarzają się dosłownie wszędzie – w sklepach, na ulicach, w szkołach, itp. Nie ma ani jednego kraju w Europie, gdzie te starcia nie zagrażają porządkowi społecznemu. Te codzienne starcia wywołują zbrodnie, represje, przemoc i gettoizację zarówno imigrantów jak i mieszkańców, którzy opuszczają swoje tradycyjne przedmieścia i przenoszą się na tereny mniej nasycone imigrantami.

[Uwaga: amerykańskim czytelnikom którzy mogą myśleć „i co? w Ameryce też mamy getta” – powiem, że to co Francuzi nazywają „zones de non-droit” (strefy bezprawia) są dużo gorsze niż to co widać w Ameryce. Pamiętajmy, że żaden kraj UE nie ma ogromnych, zmilitaryzowanych sił policyjnych, które teraz są w każdym głównym amerykańskim mieście. Nie ma też odpowiednika amerykańskiej Gwardii Narodowej. W najlepszym przypadku są siły przeciw-zamieszkowe, jak francuska CRS, ale one niewiele mogą zrobić.]

Poziom nacisków znoszony przez wielu, jeśli nie większość Europejczyków, wynikający bezpośrednio z tego kryzysu imigracji, jest trudny do opisania dla kogoś kto go nie widział. A ponieważ wyrażanie takich frustracji rządzący uznawali za „rasistowskie” lub „ksenofobiczne” (przynajmniej do niedawna – to stopniowo zmienia się teraz), ta głęboka niechęć jest najczęściej ukrywana, ale jest jednak wyczuwalna. Imigranci zdecydowanie ją odczuwają. Codziennie.

I znowu, dlatego pojęcie amerykańskiego stylu „tygla” w Europie nie istnieje: jedyne co Europa ma do zaoferowania tym wszystkim setkom tysięcy uchodźców jest cicha wrogość podsycana przez strach, oburzenie, obrzydzenie i bezradność. Nawet ci miejscowi, którzy kiedyś sami byli uchodźcami w przeszłości (np. imigranci z Afryki północnej) są teraz zdegustowani i bardzo wrogo nastawieni do napływającej nowej fali uchodźców. I, oczywiście, ani jeden przybywający do Europy uchodźca nie wierzy w żadne „europejskie marzenie”.

I w końcu nie mniej ważne, ci uchodźcy sa ogromnym ciężarem dla lokalnych ekonomii i służb cywilnych, które nigdy nie były zorganizowane po to by zajmować się takim napływem potrzebujących „klientów”.

Prognozy na najbliższą przyszłość są jasne: więcej tego samego, tylko gorzej, być może dużo gorzej.

UE jest tylko amerykańską kolonią niezdolną do obrony własnych interesów

UE rządzona jest przez klasę ludzi którzy całkowicie sprzedali się Ameryce. Najlepszymi przykładami tego smutnego stanu rzeczy jest libijskie fiasko, kiedy Ameryka i Francja całkowicie zniszczyły najlepiej rozwinięty kraj w Afryce, tylko po to żeby mieć teraz setki tysięcy uchodźców przekraczających M. Śródziemne i szukających schronienia w UE przed wojną. Ten rezultat byłby dużo łatwiejszy do przewidzenia, a jeszcze kraje europejskie nie zrobiły nic by temu zapobiec.

W rzeczywistości, wszystkie te wojny Obamy (Libia, Syria, Afganistan, Irak, Jemen, Somalia, Pakistan) spowodowały ogromne ruchy uchodźców. Dodajmy dotego chaos w Egipcie i Mali i ubóstwo w całej Afryce i mamy masowy eksodus, którego nie powstrzyma żadne kopanie rowów, ani atakowanie uchodźców gazem łzawiącym.

A jeśli to nie wystarczy, UE zobowiązała się do czegoś, co można nazwać tylko samobójstwem politycznym i gospodarczym, pozwalając Ukrainie wybuchnąć w istotną wojnę domową z udziałem 45 milionów ludzi, całkowicie zniszczoną gospodarkę i bona fide nazistowski reżim u władzy. Ten wynik był łatwy do przewidzenia. Ale wszyscy euro-biurokraci zrobili to by nałożyć autodestrukcyjne sankcje gospodarcze na Rosję, co zakończyło się zapewnieniem dokładnie tego rodzaju warunków niezbędnych rosyjskiej gospodarce, by w końcu ją zdywersyfikować i zacząć produkować lokalnie zamiast importować wszystko z zagranicy.

Warto tu przypomnieć, że po II wonie światowej Europa zasadniczo była terytorium okupowanym. Sowieci mieli środkowo-wschodnią część, a Ameryka/Brytania zachodnią. Wszystkich nas wytresowano byśmy uważali, że narody żyjące pod „opresją” tego co amerykańska propaganda nazywała „Paktem Warszawskim” (w rzeczywistości nazwanym „Organizacją Paktu Warszawskiego”) były mniej wolne niż te które żyły pod „protekcją” Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego (NATO).

Nieważne że termin „Północnoatlantycki” wymyślono celowo by związać zachodnią Europę z USA, główną sprawą tutaj jest to, że choć na wiele sposobów narodom na zachodzie faktycznie dano więcej wolności niż tym na wschodzie, to okupowana przez Amerykę / Brytanię część Europy nigdy nie odzyskała prawdziwej suwerenności.

I dokładnie tak samo jak sowieci starannie pielęgnowali lokalną kompradorską elitę w każdym kraju Europy wschodniej, tak samo robiła Ameryka w krajach zachodnich. Duża różnica pokazała się dopiero pod koniec lat 1980 / na początku 1990, kiedy zawalił się cały system kierowany przez sowietów, podczas gdy kierowany przez Amerykę wzmocnił się w wyniku rozpadu sowietów. Jeśli już, to od 1991 żelazny uchwyt Ameryki nad UE stał się silniejszy niż kiedykolwiek.

Smutna rzeczywistość jest prosta: UE jest amerykańską kolonią rządzoną przez amerykańskie marionetki niezdolne do obrony podstawowych i oczywistych interesów Europy.

UE przeżywa głęboki kryzys polityczny

Do końca lat 1980 istniała mniej lub bardziej „prawdziwa” opozycja – „lewicowe” partie w Europie. W rzeczywistości, we Włoszech i Francji komuniści prawie doszli do władzy. Ale jak tylko upadł system sowiecki, wszystkie europejskie partie opozycyjne albo zniknęły, albo zostały szybko dokooptowane w system. I podobnie jak w USA, byli trockiści niemal z dnia na dzień stali się neokonserwatystami. W rezultacie, Europa straciła małą opozycję jaką miała wobec Imperium Anglo-Syjonistycznego i stała się terytorium „politycznie spacyfikowanym”.

To co Francuzi nazywają „la pensée unique” lub „jedną myślą”, teraz zatriumfowało, przynajmniej jeśli ocenia się przez media korporacyjne. Polityka zmieniła się w pokaz pozorów, gdzie różni aktorzy udają, że zajmują się realnymi problemami, gdy w rzeczywistości wszystko o czym mówią to wymyślone, sztucznie stworzone „problemy”, które potem „rozwiązują” („małżeństwa” homoseksualne są tego doskonałym przykładem). Jedyną formą znaczącej polityki pozostawionej w UE jest separatyzm (szkocki, baskijski, kataloński, itd.), ale do tej pory nie udało się znaleźć żadnej alternatywy.

W tym nowym odważnym świecie udawanej polityki, nikt nie odpowiada za realne problemy, których nigdy nie rozwiązuje się od razu, a tylko wpycha pod dywan aż do następnych wyborów, i to nieuchronnie tylko wszystko pogarsza. Jeśli chodzi o anglo-syjonistycznych władców UE, ich nie obchodzi co się dzieje, chyba że to bezpośrednio dotyka ich własnych interesów.

Można powiedzieć, że Titanic tonie, a orkiestra wciąż gra, i byłoby to blisko prawdy. Wszyscy nienawidzą kapitana i załogę, ale nikt nie wie kto by ich zastąpił.

By The SakerŹródło: http://www.informationclearinghouse.info/article42742.htmTłum. Ola Gordon.

dd27bcdf744cb12c4f70bd4ea0c0699a.jpg

 

Autor: LM

Licencja: Domena publiczna