JustPaste.it

O ja samotna - nieszczęsna

O ja samotna - nieszczęsna

Jestem sama, ale nie samotna. Mam  miłe życie, ciekawą pracę, dobrych przyjaciół, mnóstwo znajomych, zawsze kochającą rodzinę. Ale nie mam tego, co wciąż stanowi o "jakości" kobiety - mężczyzny u mego boku. Zabawne, gdy rozmawiam z koleżankami, takimi jak ja.... przepraszam "lepszymi", bo nie samotnymi (dla nich określenie "sama" nie istnieje, na pewno nie w kontekście związku, a raczej jego braku)... Bo, przecież one Kogoś mają...one nie spędzają samotnych wieczorów i nie chodzą same do kina...  a ja tak... "nieszczęsna" zatapiam się w lekturę ulubionych książek, albo oglądam romantyczne komedie, nie przejmując się, że właśnie w tej chwili są rozgrywki piłkarskie, siatkarskie, czy inne, a które wypada oglądać z Nim, bo przecież On tego chce... i nie przejmując się swoimi gustami, które mogą Jemu nie odpowiadać ("znowu oglądasz powtórkę "Magdy M"???!!!). One słuchają wymówek, wyrzutów, mają swoje kłótnie i niesnaski... a  ja "nieszczęsna" tego nie doświadczam... nie myślę o tym co wieczór przed snem po nieudanej próbie dogadania się z Nim... Ja zasypiam snem spokojnych.... Żałują mnie i bardzo mi współczują, bo przecież ja jestem taka "biedna" i taka samotna... I wciąż od nich "inna", bo nie w związku... i nie ma znaczenia, że ten związek nie ma przyszłości, nie przynosi radości, nie cieszy, męczy udawaniem i ciągłym naginaniem rzeczywistości do marzeń i ideałów... O ja "nieszczęsna"... nie żyję w niedopasowaniu do wydawałoby się idealnie pasującego partnera ...i nie wiem, jak smakuje codziennie dawkowana w bolesnych ilościach pigułka porażki... Najważniejsze "Jego mieć", reszta nie ma znaczenia..... A ja "nieszczęsna" żyję w swoim świecie, gdzie zamiast "mieć" w mojej rzeczywistości jest "być". Nie obok siebie, nie przed sobą ani za sobą, ale po prostu razem... Chyba jednak wolę całkowicie być sobą i taką pozostać, a kiedyś się tą "sobą" z Kimś podzielić, niż po prostu "mieć". To zabawne, gdy słyszę głośno wypowiadane słowa "tak bym chciała być na twoim miejscu, być taka niezależna i  taaaka szczęśliwa, bo przecież nie masz tego wszystkiego co ja, szarej codzienności i kłótni każdego dnia"... słyszę te słowa, ale jeszcze wyraźniej słyszę głosik w ich głowach krzyczący im do uszka "DOBRZE, ŻE TO NIE  TY JESTEŚ SAMOTNA!!! ". A ja jestem właśnie "TĄ", samotną i jakże nieszczęśliwą. W ich oczach jestem "gorsza", bo samotna (choć ja nadal twierdzę, że tylko sama) i uosabiam wszystko to przed czym one uciekają i przed czym bronią się każdego dnia, tkwiąc bardzo często w bezsensownych i smutnych związkach. I owszem jestem sama (bo przecież nie samotna)... Może i nie mam kłótni, niedopasowania i udawania, starania się na siłę, by poukładać niepasujące elementy związkowej układanki dwojga ludzi... owszem nie mam tego wszystkiego, ale za to śpię spokojnie. Owszem dziś jeszcze sama, dziś jeszcze wtulona jedynie w poduszkę... ale jutro kto wie... może będę miała coś więcej... zrozumienie, akceptację, wolność wyboru, spokój, jedność, szept na dobranoc i kawę na śniadanie... bez gniewu, złości i żalu... ale tak po prostu. I wtedy będę jedną z nich? Nie, nie będę... bo mimo wszystko będę sobą, bo sobą pozwoli mi się być. O ja "nieszczęsna" :)