JustPaste.it

Pycha to drugie imię ducha tego świata

Właśnie takich wartości bronią obecnie Amerykanie. Szkoleń „swoich terrorystów” już zaprzestali, ponieważ śmiał się z nich cały arabski świat i nie tylko.

Właśnie takich wartości bronią obecnie Amerykanie. Szkoleń „swoich terrorystów” już zaprzestali, ponieważ śmiał się z nich cały arabski świat i nie tylko.

 


Amerykanie odrzucają wyciągniętą rosyjską dłoń!

 

Amerykanie przestają być obliczalni w wymiarze dyplomatycznym. Waszyngton prawdopodobnie oszołomiony własną nieskutecznością w obliczu własnego wspierania organizacji terrorystycznych w Syrii, które zarazem zwalcza w Pakistanie i innych częściach świata już chyba nie wie co robi.

Nie da się inaczej wytłumaczyć niemożności przyjęcia rosyjskiej delegacji z panem Dmitrijem Miedwiediewem na czele w Waszyngtonie, ani wysłania jakiejkolwiek innej do Moskwy, chociaż mówił o tym pan prezydent Putin, z panem prezydentem Obamą podczas niedawnego spotkania w siedzibie Organizacji Narodów Zjednoczonych.

Oczywiście panowie nie podjęli decyzji, ale od tego jest dyplomacja, żeby przeprowadzać nie takie spotkania, tymczasem się nie udało. Amerykanie odmówili podjęcia delegacji rządowej z Rosji, to jest coś po prostu bez precedensu. Takiego zdeklasowania się, nie byłaby w stanie przeprowadzić chyba nawet Polska, gdyby nam Rosjanie zaproponowali rozmowy na szczeblu rządowym!

Tymczasem jak widać w chaosie, jaki najwidoczniej panuje w Waszyngtonie wszystko jest możliwe, nawet autodestrukcja. Uwaga, myli się bowiem ten, kto myśli że to gra dyplomatyczna i USA w ten sposób sprowadzają Rosję do parteru. W dyplomacji bowiem panuje zasada wzajemności, jak wy nas tutaj, to my was możemy tam. To Ameryka jest pełna hipokryzji i nakłada np. sankcje na Rosję na dostawy do niej nowoczesnych technologii wiertniczych, ale sama równolegle importuje najnowsze technologie w zakresie napędów rakiet kosmicznych – całe gotowe silniki nośne!

Podobnie tutaj, owszem uzgodniono że nie będą do siebie strzelać w Syrii, ale jak Rosjanie chcieli się spotkać i ustalić coś na temat pokoju w tym kraju, to Amerykanie odmówili, bo przecież nic nie stoi na przeszkodzie, żeby równolegle „ich” faworyci na dole, którym właśnie zrzucają broń i amunicję nie mogli sobie jeszcze trochę postrzelać – może wystrzelają „lepsze” pozycje negocjacyjne?

Nie oszukujmy się właśnie o to tutaj chodzi, Amerykanie podejmując tylko gorsze decyzje w sprawie Syrii tracą swoją mocarstwowość. Przecież taka odmowa to nic innego jak zwykłe prostackie przyzwolenie na dalszą wojnę w Syrii, w trakcie której wszystkie strony będą dalej zabijać wszystkich, tylko dlatego bo Amerykanie są na tyle bezczelni, że nie uznają legalnego rządu w Syrii.

Jak to w ogóle zrozumieć z punktu widzenia prawa międzynarodowego? Czy można bardziej kłamliwie i destrukcyjnie wyrażać intencje niż robią to władze USA w tej chwili? To znana z okresu zimnej wojny polityka doprowadzenia do sytuacji, w której nie będzie już powrotu do stanu wyjściowego. Z ich perspektywy bowiem nie ma znaczenia to ile osób zginie w Syrii i ile ją opuści, liczy się bardziej to, kto ją będzie kontrolował jak wprowadzi się tam pokój.

Na tym tle widać czystość intencji Federacji Rosyjskiej, która cały czas wyciąga w stronę USA dłoń, na rzecz porozumienia i możliwości współpracy. Amerykanie po raz kolejny odrzucają rosyjską dłoń, bo mają inne cele – nie zależy im ani na Syrii, ani na pokoju na Bliskim Wschodzie, ani na Europie zalewanej przez imigrantów, ani na wielokrotnie deklarowanych wartościach. Liczy się tylko i wyłącznie ich interes i popieranych przez nich krwawych kacyków, dla których seks z kilkuletnią dziewczynką jest zgodny z prawem, jak również odcięcie komuś ręki za to, że ofiara odważyła się upomnieć o swoje.

Właśnie takich wartości właśnie bronią obecnie Amerykanie swoimi zrzutami broni. Szkoleń „swoich terrorystów” już zaprzestali, ponieważ śmiał się z nich cały arabski świat i nie tylko.

Gdybyśmy odnieśli obecną sytuację do wręcz idiotycznych i po prostu fikcyjnych prób wprowadzenia w Iraku na siłę demokracji po sądowym mordzie na legalnym prezydencie tego kraju, wśród których pomysłów była nawet propozycja zmiany flagi – to widać całą abstrakcyjną wręcz nieudolność USA wobec świata arabskiego, w którym ich destrukcyjna rola stała się katalizatorem dla eskalacji zagrożeń wynikających dla świata z terroryzmu.

Teraz kiedy jest szansa na zaprowadzenie chociaż w Syrii porządku i doprowadzenie do jakiegoś stanu równowagi ten umęczony kraj i mordowany od lat Naród, to Amerykanie odmawiają, nie są w stanie przyjąć rosyjskiej delegacji wysokiego szczebla. Po prostu kpina z dyplomacji.

Ciekawe, co jeszcze są w stanie? Pan Dmitrij Miedwiediew to człowiek z dużym dystansem do rzeczywistości i bardzo przyjaznym poczuciem humoru. Amerykanie zmarnowali szansę na rozmowy z chyba najbardziej przyjaznym dialogowi z Zachodem politykiem we władzach Federacji Rosyjskiej.

Jednak Amerykanie nie dadzą rady, no cóż zdarza się. Już nie raz tak bywało, że pokój światowy przywódcy rozmieniali na drobne przez swoje fanaberie lub fałszywie demonstrowaną dumę. W tym przypadku mamy do czynienia dokładnie z tym samym mechanizmem – prawdopodobnie Ameryka zmierza w stronę wewnętrznego izolacjonizmu. Inaczej logicznie ich działań nie da się wyjaśnić, już naprawdę nie wiadomo o co tym ludziom chodzi?

Może rzeczywiście byłoby lepiej dla świata, jakby siedzieli u siebie na kontynencie? Może zapytajmy inaczej – ile jeszcze ludzi musi zginąć, żeby Amerykanie chcieli rozmawiać o pokoju?

Krakauer
https://obserwatorpolityczny.pl

Share this: