I lęk i bezradność wypełzły na bruk
pokaleczyły poukładany rytm miasta
zatrzymując rękę z filiżanką kawy,
nie pozwalając dolecieć muzyce
bo kule były szybsze od dźwięku.
Ci, którzy byli blisko - upadli,
ci, którzy usłyszeli - zamarli
ci, którzy odeszli - zatrzymali się w pół oddechu
przerażony świat nie podjął decyzji nie znając planu.
A oni, którzy stworzyli chaos
krzyknęli - to chaos! On nie boi się śmierci
wtopiony w swój upiorny paradygmat.
Tylko jęk bezradny uczepił się słów
pleniących się w tysiące, szukając po omacku...
I znów przyczyna wyszczerzyła zęby kąsając na odlew,
podsycając strach
i znowu świat podzielony na zbrodnię i karę
otrzymał cios w splot, skutku którego nie przewidział,
i zwinął swój wieczór w kłębek bólu.
...a piętro wyżej ktoś powiedział do dziecka:
śpij malutki, spij, tu jest bezpiecznie i cicho...
@Janusz D.