JustPaste.it

Wspomnienie o Andrzeju Lepperze

Moje wspomnienie o Andrzeju Lepperze

„Tego samego dnia chowano Andrzeja Leppera i pokazywano w telewizji Leszka Balcerowicza. I kiedy tak słuchałem wynurzeń o konieczności dalszych wyrzeczeń ze strony tych, którzy zwykle muszą się wyrzekać, żeby Balcerowicz i Gugała mogli jeszcze więcej konsumować, szlag mnie trafiał, bo wiem, że na trybunie sejmowej nie pojawi się już ten, który jakże słusznie wzywał Balcerowicza do odejścia.

Zaproszenie przez zakochanego we władzy kapitału redaktora Gugałę Balcerowicza do programu akurat w dniu pogrzebu jedynego skutecznego obrońcy ludu wydało mi się bezczelnością i przesadą. Trudno. Odszedł nie ten, co trzeba, ale Gugała mógł uszanować zmarłego i jeszcze jeden dzień zaczekać.

W kraju wielkiego strukturalnego bezrobocia Balcerowicz i cała masa innych cwaniaków spod znaku Lewiatana, BCC, Centrum Adama Smitha, mają tylko jeden pomysł na uzdrowienie finansów publicznych. Stopniowo likwidować finanse publiczne na rzecz finansów prywatnych. Dziurę budżetową można zatkać na dwa sposoby. Albo podniesiemy podatki tym, którzy mają za dużo, albo ograniczymy wydatki socjalne na pomoc tym, którym nie starcza na życie. Dla liberałów życiem ponad stan nie są milionowe pensje bankowców, tylko wypłacanie zasiłków bezrobotnym. Bo podobno im więcej wyszukanych dań znajdzie się na stole bogaczy, tym więcej okruchów skapnie pełzającym pod stołem biedakom. Kawior podobno zaostrza apetyt. A im większy apetyt, tym większa przedsiębiorczość. Im głodniejsi obywatele, tym chętniej podejmą pracę na umowę śmieciową, albo bez umowy za pieniądze, które wprawdzie nie wystarczą na zapłacenie rachunków i utrzymanie rodziny, ale pozwolą przez jakiś czas jeszcze nie przymierać głodem. Liberalne państwo Balcerowicza, tnąc wydatki na pomoc najuboższym, zmusi obywateli by podejmowali niewolniczą pracę za wynagrodzeniem o wiele niższym od płacy minimalnej. W Polsce jest kilkanaście procent pracujących biedaków (working poor) ludzi, którzy mając pracę nie mogą związać końca z końcem. W Stanach jest ich ponad 30 %. I co? I USA pogrążyły się w kryzysie, z którego mogą już nie wyjść. Bo im więcej ludzi biednieje, im są biedniejsi, tym słabsza gospodarka. I w stronę takiej właśnie słabej gospodarki i słabego państwa biednych obywateli pcha nas rzecznik bogaczy i pasożytów, pasożytniczych funduszy emerytalnych, Leszek Balcerowicz.

W dniu, kiedy Andrzej Lepper rozpoczynał swą pierwszą kadencję jako poseł, mój mandat poselski właśnie wygasał. Zadzwoniłem więc do Andrzeja by mi pomógł zablokować eksmisję samotnej matki z małą córeczką na bruk. Nie tylko pomógł, ale zrobił to z właściwym sobie wdziękiem. Oto co powiedział komornikowi: „Szacunku trochę dla posłów Rzeczpospolitej Polskiej! Idź pan stąd i nie denerwuj ludzi. Idźże stąd człowieku, ty naprawdę wstydu nie masz, takim zawodem się zajmować, ludzi usuwać na bruk, łobuzie jeden!” W maju 2004 r. Lepper wyznał: „Polityk taki jak ja musi dbać o dwie dziedziny: więziennictwo i szpitalnictwo. Prędzej czy później trafi w jedno z tych miejsc.”
Teraz, kiedy mamy już prawo głosować liberałowie, ci miłośnicy wolności, zrobią wszystko, żebyśmy nie mieli wiedzy potrzebnej, aby ze swego prawa obywatel mógł zrobić rozsądny użytek. Póki jesteśmy ślepi i głusi możemy do woli korzystać z naszych demokratycznych praw. Biada jednak temu, kto ujawni prawdę. Ba, temu, kto prawdę wygłosi publicznie. I co mu zarzucą? Korzystanie z prawa do wolności słowa, do informowania opinii publicznej? Nic podobnego. Ktoś taki zostanie natychmiast pojmany i oskarżony o jakieś ohydne, pospolite przestępstwo. Np. o gwałt. Czyż nie tak jest z Assangem? I podobnie było z Lepperem. Lepper śmiał powiedzieć z mównicy sejmowej, że władza kradnie. Wszyscy to wiedzą, ale jemu się dostało. Dostało mu się, bo nie umiał tego udowodnić. Kiedy sąd oczyścił go z zarzutów w tzw. seks aferze, przeczytałem tytuł w gazecie: „Lepper na razie wolny”. Kiedy Samoobrona próbowała wrócić do tego co jej przyniosło największe sukcesy, do blokad, prokurator zadzwonił do Leppera i ostrzegł, że jeżeli pojawi się na jakiejś blokadzie to każe go zamknąć, ale nie za blokady, tylko w sprawie Anety Krawczyk. Gdy rozmawiał z mediami pozwalano mu mówić tylko o tym czy się nie boi, że za swe „straszne zbrodnie” trafi w końcu do więzienia.

Lepper był winny tego, że w sposób nieskrępowany, swobodny i bezczelny mówił to, co myśli, nazywał rzeczy po imieniu. Lepper miał jednak na sumieniu jeszcze większe przestępstwo. Udowodnił, że skromni, zwykli ludzie dotychczas niewidzialni dla politycznej elity, mają prawo głosu i mogą aspirować do współdecydowania o losach państwa. Tego było za wiele. Trzeba było chamstwo zagnać z powrotem do gnoju. W tej jednej sprawie elity były zgodne. Czuma ze swym zakłamanym raportem z komisji naciskowej szedł ręka w rękę z Ziobrą, który intrygę gruntową uknuł używając służb specjalnych do zwalczania koalicjanta. W zwalczaniu Andrzeja Leppera Tuskowi było dziwnie blisko do paranoika Kaczyńskiego, który z satysfakcją oświadczył, że z chwilą, gdy uczynił Leppera wicepremierem, wysłał za nim szpicli.
Zanim jednak rozpętała się kampania oczerniania i gnojenia, do dobrego tonu na salonach i w mediach należało wyśmiewanie „kmiota”. Lepper dla młodzieży z dużych miast to był synonim obciachu. Opaleni tenisiści i żeglarze z wyższych sfer odwiedzający co drugi dzień fryzjera i manicurzystkę byli „cool”, ale obciachowa była Leppera „solarka” i „zaczeska”. Oni chcieli Leppera takiego jak na pierwszych blokadach, w waciaku. Lepper w garniturze ich śmieszył i obrażał. Co wolno wojewodzie …itd. Kampania ta, w której ochoczo prześcigali się dziennikarze wszystkich niemal mediów do złudzenia przypominała niesmaczne, inteligenckie kpiny z robotniczego pochodzenia i sposobu wyrażania się Lecha Wałęsy. Różnica jednak polega na tym, że Wałęsa jest głuptasem, a Lepper jak sam o sobie mówił: urodził się inteligentny. Ta wrodzona inteligencja i duża zdolność uczenia się sprawiły, że był trudnym rozmówcą i zapędzał największych tuzów w kozi róg. Przez kilka ostatnich lat nie miał już jednak takiej możliwości. Mógł się tylko bronić.

Los Andrzeja Leppera ma być przestrogą dla wszystkich, którzy chcieliby spróbować walki z niesprawiedliwym systemem, który sprawia, że 30% polskich dzieci nie dojada. Mamy się bać podnieść rękę na przywileje sytych i możnych, jeżeli nie chcemy skończyć tak jak Lepper. Podobno samobójstwo to dla katolików grzech śmiertelny. Nie wiem. Nie znam się na teologii. Ale jeżeli jest dobry Bóg w niebie, to przyjmie Andrzeja Leppera z otwartymi ramionami!”

 

Autor: Piotr Ikonowicz