Nie umiem nadawać tytułów, więc ten i wszystkie inne będą beznadziejne, przepraszam. Wiersz dedykowany mojej dziewczynie, z którą miałem wiele wzlotów i upadków.
Chciałbym zobaczyć Ciebie szczęśliwą
Spokojnie idącą w promieniach słońca
Nagą, roześmianą i nigdy wstydliwą
Bo magia tej chwili subtelnie kojąca
Chciałbym dostrzegać tyle samo dobra
Co Twoje oczy iskrami sypiące
Skąpane rosą cenniejszą od srebra
I to spojrzenie o wolności śniące
Chciałbym usłyszeć jeszcze raz jeden
Twój głos co lekko całował me uszy
On odkrył dla mnie mój własny eden
Bo jesteś wodą w pragnieniach suszy
Chciałbym doświadczyć dotyku kaszmiru
Którym niewątpliwie smakuje twa skóra
I zarzekam się na skarby Kairu
Że przeciw marzeniom los nic nie wskóra
Chciałbym zanurzyć ręce w twych piersiach
Będących niezbitym dowodem symbiozy
Między ideałem skromnego szczęścia
A szczerym pięknem ujmującej pozy
Nie chciałbym żebyś do mnie wracała
Ale żebyś zrobiła to raz na zawsze
Żebyś tylko była i dalej mnie kochała
Bo tego co czuję już nigdy nie stłamszę
Opinie mile widziane, wszystkie ;)