JustPaste.it

Chmielowy romantyzm

Miał wiele imion, ja pieszczotliwie mówiłem na niego " To co zawsze razy cztery".Pamiętam nasz pierwszy raz, zielone światło żabki złapało mnie za rękę i zaprosiło na salony, wszedłem, poprawiłem kubraczek, rozprostowałem ręce, nogi nie czekając na sygnał powędrowały w stronę chłodniejszej części sklepu, jest taka gra, w której osobie szukającej mówimy "cieplej" gdy jest bliżej skarbu, ja kierowałem się w prawdziwy lód. Oto ona, pomyślałem, moje nemezis, byłem tak zauroczony że sam nie wiem czy to za moją zasługą rozwarły się drzwi lodówki czy sam bóg dopomógł, nieistotne. Metalowa ręka poczuła magnes meksyku czyli naszego starego dobrego kompana smaku Desperado. Nagle z kieszeni usłyszałem ten sam skurwysyński głos portfela, nigdy nie mieliśmy do siebie szacunku, można by rzec że byłem w stosunku do niego niepoprawnym romantykiem

- Spójrz na tego dżentelmena, spójrz na ten czarny smoking, na ten złoty kapelusz, on będzie dla nas dobry, będzie delikatny, czuje to ! - szaleńczo krzyczał portfel.
Nie mając większego wyboru posłuchałem, pasował idealnie do mojej ręki, do portfela i przeżartych kubków smakowych. Smakował jak życie, gorzki ale czasem zaleciało miodem
Chapeau bas mój drogi