JustPaste.it

Darwinizm teorią naukową?

Badania naukowe wykonane od czasu, kiedy Darwin opublikował dzieło "O powstawaniu gatunków", rzuciły dużo więcej światła na niesamowite światy biologii i geologii.

Badania naukowe wykonane od czasu, kiedy Darwin opublikował dzieło "O powstawaniu gatunków", rzuciły dużo więcej światła na niesamowite światy biologii i geologii.

 

Darwinizm teorią naukową?

Cechą decydującą o atrakcyjności darwinowskiej teorii ewolucji jest to, że wyjaśnia ona wiele zachodzących w przyrodzie zjawisk. Słynny ewolucjonistyczny genetyk Theodosius Dobzhansky stwierdził: „W biologii wszystko nabiera sensu dopiero w świetle ewolucji”. Byłoby szokujące, gdyby darwinizm wielu rzeczy nie wyjaśniał.

Nauka charakteryzuje się pewnym wielkim walorem: wszystkie teorie naukowe są (lub powinny być) uzależnione od danych empirycznych. Nie warunkują jej święte księgi, systemy filozoficzne ani niczyje przyjęte z góry sądy. Liczy się w w niej to, co można odebrać zmysłem wzroku, słuchu, dotyku, smaku lub powonienia. Jeśli za pomocą teorii można rozsądnie wyjaśnić nowe dane, potwierdza się ją, jeśli zaś nie można — obala. Nawet gdy teoria wyjaśnia wiele rzeczy (jak to jest bez wątpienia w przypadku darwinizmu), to jeżeli nie zgadza się z danymi, zostaje odrzucona.

Jako jednoznacznie wspierające darwinowską teorię ewolucji przedstawia się na ogół dwa obszary w nauce — zapis kopalny oraz genetyczne podobieństwo organizmów. A zatem czy dane z tych dwóch dziedzin wspierają teorię ewolucji, czy też ją podważają?

Zapis kopalny

W książce O powstawaniu gatunków Karol Darwin zauważył w stworzonej przez siebie teorii ewolucji pewien problem. Aby takowa mogła być prawdziwa, zapis geologiczny powinien zawierać wiele skamielin pośrednich między stworzeniami tak odmiennymi jak ludzie i ślimaki. Ale ich nie zawiera. Świadomy trudności badacz zapytał: „Dlaczego więc każda formacja geologiczna, każda warstwa nie jest przepełniona takimi ogniwami pośrednimi? Geologia nie odsłania nam bynajmniej takiego nieprzerwanego szeregu organizmów i to jest może najsilniejszy i najpoważniejszy zarzut, jaki można postawić mojej teorii”. Darwin żywił nadzieję, że w miarę upływu czasu zostaną odkryte skamieliny pośrednie, popierające jego teorię. Niemniej po przeszło 150 latach starannych poszukiwań geolodzy nie znaleźli dużo więcej skamielin pośrednich. Zidentyfikowano co prawda garść potencjalnych brakujących ogniw, jednak darwinizm wymaga pokaźnej liczby takich ogniw, ich nieobecność zaś rodzi poważne pytania co do jego wiarygodności.

Kolejne nie lada wyzwanie dla darwinizmu to zapis kopalny. W głębi kolumny stratygraficznej znajdowanych jest coraz więcej skamieniałości uderzająco przypominających współczesne organizmy. Dobitny przykład stanowi niedawne odkrycie skamieniałości ośmiornicy wyglądającej jak współczesne ośmiornice. Jeden z odkrywców zauważył, że „znaleziska te liczą sobie 95 milionów lat, ale jednej ze skamielin niemalże nie da się odróżnić od dzisiejszych gatunków”.

Według teorii ewolucji prehistoryczne ośmiornice powinny wyglądać prymitywnie i we współczesne ośmiornice przekształcać się na przestrzeni bardzo długiego czasu. Ponieważ ich skamieliny należą do rzadkości, być może prymitywne ośmiornice żyły nawet wcześniej niż 95 milionów lat temu, a ubogi zapis kopalny tłumaczy, dlaczego nie znaleziono dotąd brakujących ogniw ośmiornic. Ale to oznacza też, że czas ewolucji współcześnie wyglądających ośmiornic skrócił się o 95 milionów lat. Ile milionów lat można jeszcze ująć, żeby nie zbrakło czasu?

 

Następna trudność w darwinowskim rozumowaniu: skomplikowane organizmy pojawiają się w kolumnie stratygraficznej jednocześnie, najwyraźniej nie dysponując zbyt dużą ilością czasu na ewolucję. Najbardziej wymowny przykład znajduje się w skałach kambryjskich, tworzących najniższą warstwę geologiczną, w której odkrywane są liczne skamieliny zwierząt. Skały kambryjskie zawierają szczątki wielu dziwnie wyglądających stworzeń. Niektóre przypominają współczesne zwierzęta, inne nie — jednak wszystkie cechuje złożoność budowy. Możemy przypuszczać, że ich układy genetyczne i biochemiczne przypominają te występujące u dzisiejszych zwierząt. Tylko skąd się wzięły?

Aby teoria ewolucji była prawdziwa, organizmy te musiałyby pochodzić od stworzeń żyjących przed nimi. Sęk w tym, że skamieniałości z ery prekambryjskiej napotyka się rzadko, te zaś, które się odkrywa, nie przypominają przodków większości skamielin kambryjskich. A więc wygląda na to, że te odmienne organizmy w skałach kambryjskich rozwinęły się z niczego!

Chociaż teoria ewolucji wyjaśnia pewne świadectwa zawarte w zapisie kopalnym, pozostałe dane się z nią gryzą.

Genetyka

Podobna sytuacja występuje w genomice — dziedzinie zajmującej się analizą informacji genetycznej zawartej w DNA.

Wiele organizmów dysponuje 20-25 tys. różnych genów, za pomocą których mogą budować same siebie. Geny można porównać do towarów dostępnych w składzie budowlanym. Wyobraźcie sobie, ile rzeczy można by wykonać przy użyciu cegieł, drewna, przewodów instalacji elektrycznej, gwoździ i tym podobnych materiałów. Ktoś mógłby skonstruować z nich szpital, ktoś inny centrum handlowe, jeszcze inna osoba dom jednorodzinny. W każdym przypadku wykorzystano by na ogół te same materiały. Nie ma potrzeby, aby farba w centrum handlowym różniła się od tej w szpitalu czy domu mieszkalnym.

Ta sama zasada wydaje się dotyczyć genów, co tłumaczy, dlaczego większość organizmów cechuje niesamowita liczba wspólnych genów. Wprawdzie niektóre geny są typowe dla pewnych organizmów, ale przeważnie geny u różnych stworzeń w ogromnym stopniu się pokrywają. Na przykład geny występujące u ludzi można również znaleźć u tak odmiennych organizmów jak ryby, ptaki czy żaby. Spora część ludzkich genów występuje też w kukurydzy i ryżu!

Zgodnie z darwinowskim modelem organizmy mają wspólne geny dlatego, że odziedziczyły je po wspólnym przodku. A zatem ludzie mogli mieć wspólnego przodka z szympansem, żyjącego kilka milionów lat temu, a z kolei ludzie i szympansy wspólnego przodka z jeżowcami, żyjącego miliard lat temu.

Trudność w darwinizmie polega na tym, że jeśli ludzie i jeżówce mają takie same geny przejęte po wspólnym przodku, który żył miliard lat temu, geny te musiały istnieć miliard lat temu, co z kolei oznacza, że musiały ewoluować jeszcze wcześniej. Znowu pojawia się wspomniany wyżej problem ze skamieniałościami ośmiornic, tyle że tym razem trzeba odjąć miliard lat. Ile lat trzeba ująć, aby hipoteza o ewolucji ogromnej liczby wspólnych dla organizmów genów w końcu legła w gruzach? No i jak organizmy przetrwały, nim rozwinęły się niezbędne geny?

 

Spójrzmy na konkretny przykład. Osobliwa ryba zwana chimerą albo przerazą pływa ponad półtora kilometra pod powierzchnią oceanu. Te dziwne ryby bardzo się od ludzi różnią, niemniej zdaniem darwinistów łączy nas wspólny przodek. Niedawno genom przerazy zsekwencjonowano, dzięki czemu ku zdumieniu wszystkich odkryto, że widzenie barw przebiega u niej na tej samej zasadzie co u człowieka. Zgodnie z logiką darwinowską wspólny przodek człowieka i chimery też musiał rozróżniać kolory, a zatem nasze widzenie barw musiało się rozwinąć kilkaset milionów lat przed tym, jak drogi człowieka i przerazy się rozeszły, nie zaś w ciągu tych lat. I znów — odkrycie to skraca czas ewolucji widzenia barw przez człowieka i chimerę.

Czasem identyczne geny odkrywa się u organizmów tak odmiennych, że nie da się tego zjawiska uzasadnić wspólnym przodkiem. Darwiniści próbują to zestroić na dwa sposoby. Pierwszy z nich to tzw. ewolucja konwergentna, polegająca na tym, że ta sama rzecz ewoluowała oddzielnie u różnych grup organizmów.

Inne wyjaśnienie określa się mianem poziomego transferu genów, polegającego na przechodzeniu genów z jednego organizmu do drugiego. Oznacza to, że takie same zjawiska darwinizm raz wyjaśnia wspólnym przodkiem, a innym znowu razem jego brakiem.

To tłumaczy aż nadto albo też nie tłumaczy niczego. W każdym razie i bez wnikania w detale obydwu wyjaśnień widać, że wydają się one tym bardziej prawdopodobne, im mniej się wie o funkcjonowaniu genów i tym, jak powinna przebiegać ewolucja.

 

Kolejne trudności stwarza poziomy transfer genów — koncepcja przeskakiwania genów pomiędzy bardzo różnymi organizmami — zgodnie z którym geny tak się pośród organizmów przetasowują, że nie ma już klarownego związku pomiędzy przodkami a potomkami. Ma tak się dziać w przypadku bakterii oraz pewnych innych, bardziej złożonych organizmów, u których odmienne geny wskazują na odmienne powiązania między przodkami a potomkami. W rezultacie tradycyjny pogląd o darwinowskim drzewie genealogicznym organizmów żywych zostaje porzucony na rzecz idei poplątanych genealogicznych chaszczy.

Jeśli zjawiska tłumaczy się wspólnymi przodkami i poziomym transferem genów oraz jeśli w darwinizmie snuje się hipotezy o genealogicznym drzewie albo chaszczach, to człowiek zachodzi w głowę, co tak na dobrą sprawę owa teoria wyjaśnia. Zestraja ona rzeczy takie same i odmienne, sprawiając, że darwinizmu nie da się podważyć pod względem danych. Jest tak elastyczna, że jej zwolennicy pakują do niej wszystkie dane. Ale nie spełnia już kryteriów naukowości, bo nie jest od danych uzależniona.

I chociaż współczesne dane naukowe rutynowo wrzuca się do worka z etykietą „darwinizm”, to zdumiewające mechanizmy odkrywane w cząsteczkach i skomplikowane organizmy zachowane w zapisie kopalnym wydają się przeczyć teorii ewolucji, choćby się nawet stosowało do nich logikę darwinowską. A kiedy dodatkowo darwiniści rozciągają teorię ewolucji z przemiany jednego organizmu w drugi, by wyjaśnić pochodzenia życia, wydają się przypisywać materii magiczne właściwości, których takowa nie ma. Pod pewnymi względami darwinizm przypomina nie tyle naukę, co animalistyczne religie, dopatrujące się nadprzyrodzonej mocy w skałach, fetyszach i innych przedmiotach.

Inteligentny projekt

Oczywiście inne teorie o początkach, np. Inteligentny Projekt, narażone są na tę samą krytykę. Przeszłość nigdy nie jest tak jednoznaczna jak teraźniejszość, której zresztą niekiedy też daleko od przejrzystości. Dopóki naukowcy nie będą potrafili wybrać się do przeszłości w wehikule czasu gwoli przekonania się, co tak naprawdę się wtedy wydarzyło, nasze zapatrywania na jej temat nigdy nie będą wolne od uprzedzeń. A może nawet i po takiej podróży nie potrafilibyśmy się uprzedzeń wyzbyć.

Teoria mówiąca, że organizmy stworzył Bóg, nosi oczywiście znamiona teorii religijnej. I podobnie jak darwinizm, kreacjonizm również wymaga specjalnego zestrojenia pewnych danych. Jeśli dobroć Boga ma być pogodzona z Jego stwórczą mocą, to „niecne” układy biologiczne, które wyglądają na efekt projektu, np. gruczoły jadowe i zęby jadowe żmii, wymagają wyjaśnienia w kontekście grzesznego świata. Ale to już wchodzi w zakres teologii, a wszak przyroda pełna jest „eleganckich” układów biologicznych, które w każdych innych okolicznościach byłyby interpretowane jako zaprojektowane — bez względu na to, czy przynoszą „zacne” czy też „niecne” efekty.

 

Badania naukowe wykonane na przestrzeni 150 lat od czasu, kiedy Darwin opublikował dzieło O powstawaniu gatunków, rzuciły dużo więcej światła na niesamowite światy biologii i geologii. Dla tych, którzy chcą rozważać dane empiryczne nieskrępowani darwinizmem, biblijne stwierdzenie, że przyrodę stworzył Bóg, wydaje się sensowne, wiele zaś hipotez rodzących się na gruncie darwinizmu pozostaje problematycznych i ma charakter nie tyle naukowy, co metafizyczny.

d07c94cc8b106527911f4294a9ac7c01.jpg

 

[Przedruk z „Signs of the Times” 11/2009. Tłum. Paweł Jarosław Kamiński dla adwentysci.waw.pl].  http://znakiczasu.pl/inne/292-darwinizm-teoria-naukowa-zc-01-2014

 

Źródło: Troothy Standteh

 

Kontakt ze mną: Poprzez: Facebooka   

lub e-maila: zbyszek.gieron@gmail.com