JustPaste.it

BÓG, patron alimenciarzy

O tym, jak Jahwe porzucił syna nieślubnego, nigdy nie dał na niego złamanego grosza i co z tego wynikło?

O tym, jak Jahwe porzucił syna nieślubnego, nigdy nie dał na niego złamanego grosza i co z tego wynikło?

 

A z narodzeniem Jezusa Chrystysa było tak: Gdy matka jego, Maria, została poślubiona Józefowi, okazało się, że, zanim się zeszli, była brzemienna z Ducha Świętego (Mateusz 1.18)

 Jak wiemy, Bóg był ojcem syna swego Jezusa. Spłodził go nieślubnie. Komu to zrobił? Ano pewnej kobiecie niewiadomego pochodzenia, młodej, niedoświadczonej dziewczynie z ludu, raczej ubogiej i skromnej. To na pewno musiał być dla niej szok. Choć musiała się wiele spodziewać po tak potężnym ojcu dziecka, który jak sam o sobie twierdził może WSZYSTKO jednym skinieniem palca.

Jednak, po szczęśliwym poczęciu dzieciątka, ów Wielki Protektor zniknął bez śladu!

Maria została sama z nieślubnym Jezuskiem, co w tamtych czasach było ciężką przewiną dla kobiety….. Ojciec dziecka już nigdy więcej nie zainteresował się losem swego syna jedynego. Nie dał na niego ani grosza. Nigdy nie dał mu prezentu czy to na urodziny czy na Święta. Nie założył mu nawet skromnego funduszu inwestycyjnego, aby miał łatwiejszy start w przyszłość. Umył ręce od wszelkiej odpowiedzialności. Taka postawa ojca stała się inspiracją dla postępowania alimenciarzy, unikających płacenia na swe rodzone dzieci, odchodzących w siną dal.

Chłopak pozbawiony ojca przez swe krótkie życie wiele jednak o nim słyszał i wiele pewnie po nim się spodziewał. I nie godził się na swój skromny los pasierba cieśli! Chciał odziedziczyć majątek po swoim potężnym ojcu, choćby jakąś jego namiastkę, przynajmniej go spotkać. W sercu młodego człowieka, porzuconego przez ojca, pozbawionego ojcowskiej bliskości i wzorca, doszło do takiej fiksacji, że zaczął utożsamiać siebie ze swym nieobecnym ojcem, uznając, że on i ojciec są jednym.
W krótkim czasie ściągnęło to na niego wiele kłopotów. Nigdy bowiem, w żadnych czasach, nie można bezkarnie wszem i wobec oznajmiać, że jest się nie tylko nieślubnym synem wszechpotężnego, powszechnie szanowanego ojca (a już tym bardziej nim samym). Grozi to co najmniej ostracyzmem społecznym!
Tymczasem młody Jezus tak czynił. Porzucił dom, swą prawdziwą rodzinę (Józef jako ojciec przybrany, wychowywał go jak swego syna), związał się z dwunastką innych mężczyzn (psychologiczna forma buntu) i ruszył w świat, by wkrótce skończyć żywot w sposób, o jakim do dziś się uczy nasze dzieci.

A spisana historia ta została przez czterech niezależnych reporterów: Łukasza, Marka, Jana i Mateusza (zbieżność nazwisk przypadkowa, bo każdy nazywał się Święty, z domu Ewangelista, choć na pewno nie bracia).

father-christmas-514213_960_720_small.jpg