JustPaste.it

Boże Narodzenie 2015

Polskiego przekładu Wulgaty dokonał wybitny Polak jezuita Jakub Wujek (trzeba wystrzegać się „twórczych” przekładów z „twórczymi” interpretacjami, szczególnie ekumenicznymi):

Polskiego przekładu Wulgaty dokonał wybitny Polak jezuita Jakub Wujek (trzeba wystrzegać się „twórczych” przekładów z „twórczymi” interpretacjami, szczególnie ekumenicznymi):

 

 

Biblia Wujka

O Starym Testamencie słyszał chyba każdy, jednak z powodu bardzo słabej, kilkudziesięcioletniej katechezy w wykonaniu soborowych duchownych (można powiedzieć modernistycznego ukierunkowania polityki edukacyjnej) mało kto ma właściwe o nim wyobrażenie.

Ze Starym Testamentem wiążą się obecnie trzy problemy – jest on napisany trudnym językiem przez co jest nieznany i niezrozumiały; przeciwnicy Kościoła powołując się na wybrane i wyrwane z kontekstu cytaty próbują strofować Kościół według swego uznania, zarzucając mu odstępstwa; przez część hierarchii soborowej jest wykorzystywany do judeizacji Kościoła.

Powyższe sprawia, że Stary Testament jest często odrzucany, negowany, uważany za źródło problemów. A jest to niewątpliwy błąd.

Księga nosząca miano Pismo św. (używana jest też nazwa Biblia – z greckiego zwój, księga) składa się z szeregu pism, które zostały posegregowane w dwie grupy, pierwsza została określona jako księgi Starego Testamentu druga jako księgi Nowego Testamentu (Testamentum znaczy przymierze). Twórcą Pisma św. jako jednej świętej Księgi jest Kościół katolicki.

Stworzenie przez Kościół księgi Pisma św. w kształcie jaki mamy, polegało na wybraniu spośród wielu pism – napisanych przed narodzeniem Chrystusa i napisanych po Jego zmartwychwstaniu – tych które Kościół na mocy władzy, wiedzy i mądrości danej mu przez Chrystusa uznał za objawione, czyli napisane z inspiracji i pod wpływem Pana Boga. Jest to wspólny mianownik i warunek jaki pisma musiały spełnić, aby znaleźć się w kanonie katolickiego Pisma św.

Autorami wszystkich pism składających się na Nowy Testament są wyłącznie członkowie Kościoła katolickiego, autorami tekstów starotestamentalnych nie jest żaden z członków Kościoła katolickiego, te pisma powstały w długim okresie dziejów przed narodzeniem Chrystusa i założeniem Kościoła. Ale to Kościół katolicki stworzył księgę Pisma św. i ono do niego należy, choć w zakresie starotestamentalnym sam nie napisał niczego.

Skład pism Nowego Testamentu został ustalony w 397 r. na Soborze Konstantynopolitańskim. Zwłoka blisko 400 lat była związana z prześladowaniami chrześcijan, stało się to możliwe dopiero po edykcie cesarza Konstantyna, który zezwolił na praktykowanie chrześcijaństwa w Cesarstwie Rzymskim.

Czyli powołanie do istnienia Pisma św. w pierwszej fazie polegało na wyselekcjonowaniu przez Kościół katolicki konkretnych pism spośród szeregu dostępnych i tylko tych, których treść pochodzi z Bożej inspiracji i objawienia – gdzie autorstwo pism nowotestamentalnych jest wyłącznie pisarzy katolickich, a objawione pisma starotestamentalne nie pochodzą w żadnym stopniu od autorstwa katolickiego, ale zostały adoptowane przez Kościół jako swoje.

W drugiej fazie, Kościół – poprzez decyzję papieża Damazego i osobę św. Hieronima (ur. 347 w Strydonie, zm. 30 września 420 w Betlejem) – przetłumaczył wybrane przez siebie pisma starotestamentalne z hebrajskiego i aramejskiego oraz pisma nowotestamentalne z greki na łacinę. I tak powstała po łacinie jedna spójna księga Pisma św. Kościoła katolickiego, zwana Wulgata.

W trzeciej fazie, Kościół katolicki oznajmił i przekazał ludowi Bożemu Wulgatę (wulgata znaczy pospolity, przystępny, powszechny), jako jedyny, prawidłowy, nienaruszalny, wystarczający i obowiązujący kanon katolickiego Pisma św, co do składu ksiąg i co do treści ksiąg.

Katolicki kanon Pisma św. ostatecznie potwierdził i zatwierdził Sobór Trydencki obejmujący 46 ksiąg Starego testamentu i 27 Nowego testamentu, ten sam sobór, który zatwierdził też na stałe kanon Mszy św. wszechczasów.

Nie mamy żadnego obowiązku lub konieczności brać pod uwagę innych pism, zarówno tych które istniały już w czasach tworzenia Pisma św, czy też tych, które mogą być dopiero „odkryte”. Nie dajmy się zwodzić.

To decyzją Kościoła w skład Pisma św. weszły pisma składające się na Stary Testament i pisma składające się na Nowy Testament. Katolicy popełniają błąd, jeśli Stary Testament odrzucają, czym sprzeciwiają się także postanowieniu Soboru Trydenckiego zwłaszcza, że podobnie jak w przypadku trydenckiego kanonu Mszy św. wszelkie zmiany, dokładanie, umniejszanie, przekręcanie obłożone są wyklęciem. Co nadaje bardzo wysoki status ważności tym sprawom i konieczności ich zachowania w formie nienaruszonej.

Tutaj uwidacznia się absurdalne postępowanie krytykantów-poprawiaczy, gdyż ludzie którzy odeszli od Kościoła, którzy kwestionują jego nauczanie i doktrynę, robią to posługując się księgą, którą stworzył sam Kościół, nie żadne sekty, protestanci czy „uniwersalne siły”.

Ponadto Pismo św. odzwierciedla doktrynę katolicką, która była kryterium wyboru jego ksiąg i pozostaje w zgodzie z nią samą, przy jednoczesnej zgodności pism autorstwa katolickiego Nowego Testamentu i autorstwa przed-katolickiego Starego Testamentu.

Polskiego przekładu Wulgaty dokonał wybitny Polak jezuita Jakub Wujek (trzeba wystrzegać się „twórczych” przekładów z „twórczymi” interpretacjami, szczególnie ekumenicznymi):

Mając powyższe na uwadze, możemy przejść już na inną płaszczyznę. Dwa Testamenty to też dwie epoki, a Pismo św. ukazuje nam istotne dla zbawienia kwestie na kanwie dziejów ludzkości w obu epokach.

Stary Testament zaczyna opis od słów księgi Genesis: „Na początku stworzył Bóg niebo i ziemię”. Po czym koncentrując się na losach narodu wybranego, czyli Izraela ukazuje ekonomię i zasady zbawienia, w jaki sposób Pan Bóg podchodzi do ludzi, jakim On jest, co jest ważne, a co zgubne, pomaga zrozumieć myśl Boga i myśl tę zawiera. I dochodzi w swej relacji do okresu przed narodzeniem Chrystusa.

Następnie wchodzi ze swą relacją Nowy Testament, począwszy od Ewangelii św. Mateusza, zaczynając od rodowodu Pana Jezusa, syna Dawida, syna Abrahama, sięgając z opisem nieznacznie w czasy starotestamentalne.

Wyznacznikiem końca epoki Starego Testamentu i początkiem Nowego jest nie tyle czas, a zdarzenia, które rozdzieliły dwie epoki i dwa Testamenty, które kończą pierwsze przymierze i zaczynają drugie.
Początkiem Nowego Testamentu było krótkie i niepozorne wydarzenie umykające nieco uwadze, a bardzo doniosłe i majestatyczne:

 

Matka Boża była niepokalanie poczęta, znała pisma i wiedziała o proroctwach, była młoda, modliła się i czekała na Zbawiciela, ale w swej pokorze była bardzo zaskoczona, ze to ją Pan Bóg wybrał do bezpośredniego udziału w misji zbawienia.

Na słowa anioła „Bądź pozdrowiona pełna łaski” zmieszała się i zaczęła się bać. Anioł wyjaśnił „Nie bój się Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga, poczniesz i porodzisz Syna, będzie on wielki i będzie nazwany synem Najwyższego”. Zaskoczona pytała: ale kto będzie ojcem dziecka, nie znam takiego męża. Anioł wyjaśnił: „Duch św. zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię”. Na co odpowiedziała: „Niech mi się stanie według słowa twego” (Ewangelia św. Marka).

[Gajowy nieproszony wtrąci się: ostatni cytat to jego zdaniem najpiękniejsze słowa wypowiedziane kiedykolwiek przez człowieka – admin]

Czym przyjęła w pokorze i zaufaniu wolę Pana Boga, uszanowała słowo, poczęła Słowo odwieczne, postąpiła zgodnie z tym co chciał Bóg. Plan Boży i zamysł zaczął być realizowany. To co zniszczyła Ewa w raju, naprawiła Matka Boża. Dziecko się poczęło nastała nowa epoka, czas Nowego Testamentu. Od postawy i zgody Matki Bożej zawisł cały plan. Ona nie zawiodła, od tej chwili stała się pośredniczką łask.

Katolickie cztery tygodnie adwentu to symboliczny czas 4000 lat starotestamentalnego oczekiwania na Zbawiciela, teraz oczekiwanie zmieniło postać już na nowotestamentalne od poczęcia do czasu do narodzin:

 

Po narodzeniu Pana Jezusa wszystko się zmieniło, przemawiał On jak mający władzę, ustanowił co uznał za słuszne i zniósł co zechciał odrzucić. leczył i czynił cuda, panował na wichrem i śmiercią. Był Bogiem i tego nie krył, przemawiał jak ten, który ma władzę. Zaczął budować swój Kościół i dalej realizował plan Ojca, aż do śmierci na krzyżu i swojego zmartwychwstania. Po zmartwychwstaniu Matka Boża dbała o Kościół i kształtowała go od samego początku.

Kościół katolicki choć uznał pisma starotestamentalne za swoje i włączył je w kanon Pisma św, i choć one są natchnione, to on sam nie jest związany ze starotestamentalnym prawem i przymierzem. Kościół jest związany wyłącznie z otrzymanym od Jezusa Chrystusa nowotestamentalnym Depozytem Wiary. Jest to jedyny fundament, którego ma obowiązek się trzymać i tylko on obowiązuje. A jeśli jakieś elementy ze Starego Testamentu (np. 10 przykazań) istnieją w życiu Kościoła, to tylko dlatego, że Jezus Chrystus włączył je do Depozytu Wiary, a ten przekazał Kościołowi. A nie dlatego, że prawo i przymierze Starego Testamentu ma nadal obowiązującą moc albo jest ponad prawem i przymierzem Nowego Testamentu.

To dlatego nie musimy składać ofiar ze zwierząt, możemy jeść kaszankę (ST zabraniał spożywać krwi), mężczyźni nie muszą się obrzezać (co w ST było warunkiem przymierza z Bogiem), kobiety nie muszą się zanurzać wszystkie w jednej rytualnej kadzi, a Kościół świeci niedzielę i nie musi święcić soboty.

Apostoł nawet jasno upomina – kto przyjmie obrzezanie albo powraca do judaizmu ten zrywa z Chrystusem (chodzi tu też o prawo i źródło zbawienia, kiedyś było to wypełnianie prawa, teraz łaska Chrystusa. Kiedyś Mojżesz, dziś już tylko Chrystus Pan. Stąd też dopuszczalne są różnice między praktyką i nauczaniem starotestamentalnym i nowotestamentalnym, a obowiązuje tylko nowe przymierze i nowotestamentalny Depozyt Wiary. Pan Jezus jest panem także prawa i przymierza, a stare przymierze zostało wyparte nowym przymierzem doskonałym.

 

Wartość ksiąg Starego Testamentu opiera się również na tym, że posiada w sobie proroctwa o przyjściu Zbawiciela, zapowiada te przyjście i nań oczekuje. Jest proroczym dla ówczesnych zapisem wydarzeń jakie miały miejsce w czasie Nowego Testamentu. Przygotowuje do niego, przysposabia i do niego prowadzi. Czego symbolem są -urodzeni w Starym Testamencie, ale opisani już w Nowym Testamencie – starzec Symeon i prorokini Anna (oboje bardzo podeszli w latach), którzy pojawili się w świątyni w tym czasie, gdy Matka Boża, jeszcze zgodnie ze starotestamentalnym prawem przybyła do świątyni, aby poświęcić swego syna Jezusa Bogu (Ewangelia Łukasza), co było niejako zwieńczeniem ich życia.

Jest też zdarzenie opisane w Ewangelii, gdy Jezus Chrystus po swym zmartwychwstaniu przyłączył się i szedł z uczniami i „w drodze im pisma wyjaśniał zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków co we wszystkich pismach odnosiło się do Niego”, a serce im pałało, rozpoznali Go dopiero w domu, gdy „wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im” i … zniknął im z oczu”. (Ewangelia św. Łukasza od 24,13). Pism chrześcijańskich wtedy jeszcze nie było, sam Pan Jezus potwierdził wartość ksiąg starotestamentalnych.

Warto przeczytać ten fragment Ewangelii i zwrócić uwagę na styl działania Boga Jezusa Chrystusa – podszedł w ukryciu, spytał – o czym tak rozprawiacie widząc ich smutnych, oni zaczęli narzekać i ubolewać w bólu, na co Jezus Chrystus zmartwychwstały: „O głupi, a leniwego serca do wierzenia temu wszystkiemu, co powiedzieli prorocy”, po czym im wyjaśnił tak, że im serce pałało i kolorów dostali, potem ich posilił, otworzył oczy i zniknął. Oni jeszcze w tej samej godzinie wybrali się i wrócili do Jerozolimy, tam zastali jedenastu i innych z nimi.

To należy do ewangelicznego stylu i ewangelicznego języka.

Obok tego Stary Testament jest opisem zawarcia przymierza narodu wybranego, czyli Izraela z Panem Bogiem, ale jest też opisem historii złamania tego przymierza i zdrady.

Już Stary Testament zapowiedział zerwanie Starego przymierza, pokazuje przyczyny zerwania i zapowiada nowe przymierze w miejsce starego. Ci co nawołują do powrotu niech dobrze poznają, co Stary Testament uczy, chyba, że mają w intencji tylko ponowną zdradę. Opis historii Izraela w Starym Testamencie nie kończy się na zawarciu przymierza z Panem Bogiem i wybraństwa, ale na zdradzie Izraela i jego upadku, co w apoteozie narodu wybranego jest pomijane. Pan Bóg robił wyrzut Izraelowi: Nawet osioł rozpoznaje swojego pana, a Izrael nie, choć znalazłem go jak był nagi i słaby, obmyłem go, odziałem i nakarmiłem, a on zdradza mnie z kim popadnie. Stary Testament uczy jak nie popełniać błędów Izraela.

Uczy też, że Pan Bóg ze swej strony zawartego przymierza z Izraelem dotrzymał, oprócz tego Syn Boży Jezus Chrystus sam wypełnił za ludzi warunki starego przymierza i sam stał się barankiem, którego niewinna krew i cierpienie przebłagała Boży majestat i sprawiedliwość. Wziął na siebie wszystkie grzechy i choroby. Stał się nieskończenie cenną ofiarą dla zniszczenia nieskończenie wielkiej obrazy Boga. Pan Jezus wypełnił to, co powiedział: nawet jota (najmniejsza literka w hebrajskim alfabecie) nie zmieni się zanim wszystko zostanie spełnione, wypełnił starotestamentalne prawo, proroctwo i ofiarę. Nawet czas śmierci (3 godz. dnia) była zgodna z godziną składania ofiary w świątyni jerozolimskiej przez kapłana.

Z chwilą śmierci Jezusa Chrystusa zasłona ołtarza okrywająca miejsce święte została rozerwana i stare przymierze przeszło definitywnie do historii.

Stary Testament zawiera w sobie mądrość, myśl i słowa samego Pana Boga. Dlatego Matka Kościół daje go swoim wiernym, aby mogli czerpać z niego to wszystko, co nie uległo dezaktualizacji.

Obraz Kościoła i styl działania Kościoła oraz charakter chrześcijaństwa i jego werwa jest odmienny od tego jaki utrwala od 50 lat soborowie, czego musimy się pozbywać na rzecz tego jak jest naprawdę i odzyskiwać siły, niezbędne do zbawienia, ale również i dla doczesnych zwycięstw. Matka Boża jako jedyna z ludzi nie straciła wiary po ukrzyżowaniu w słowa Pana Boga, a swego Syna, że on zmartwychwstanie po swej śmierci, choć musiała bardzo mocno walczyć, aby tej wiary nie utracić.

Po zmartwychwstaniu wielu mężczyzn, ale i wspaniałych kobiet zostało zamęczonych torturami (o czym powinni pamiętać wszyscy ulegający wrogom Kościoła) i mężnie walczyło, aby nie zdradzić wiary w Chrystusa i Kościoła. Było ich tysiące. Oto niektórzy z nich:

 

Nie byłoby ich tylu, gdyby Jezus Chrystus był utopią, a nie Bogiem. A że jest Bogiem, więc ma prawo i moc do tego, aby ustalić jaka jest pozycja Starego Testamentu oraz co obowiązuje Kościół katolicki, a co nie. Święci i męczennicy byli wierni Kościołowi nowego przymierza, a nie Izraelowi starego przymierza. Na zasadzie tej samej wierności kiedyś władza świecka i duchowna broniły razem chrześcijaństwa, za co soborowie skłonne jest teraz płaszczyć się i przepraszać.

Wojsko Polskie na rozkaz Polskiego Króla przez wieki jeździło od jednej granicy do drugiej by bronić Polski i chrześcijaństwa:I to wszystko, te walki obronne i sprawiedliwe bitwy, które wiążą się z zadawaniem śmierci, nie są sprzeczne z doktryną katolicką.

Wspomniany święty Bernard z Clairvaux „wstąpił do jedynego istniejącego wówczas zgromadzenia cystersów w wieku dwudziestu dwóch lat i choć sam mawiał, aby w życiu duchowym szukać samego Boga, a nie widocznych od razu owoców, to od pierwszych dni swojej duchownej drogi począł zbierać plon zadziwiający i straszliwy dla osób przywiązanych do ziemskich dóbr. Pociągnął bowiem za sobą ojca (matka już wtedy nie żyła), pięciu braci i trzydziestu innych mężczyzn. Kobiety ukrywały swoich synów, dziewczęta drżały o przyszłych mężów, gdy pojawił się gdzieś Bernard z kazaniem, porywając z miejsca na drogę doskonałości zakonnej. Zdarzyło się kiedyś, że złoczyńcę skazanego na śmierć wyrwał z rąk kata i zaprowadził prosto do klasztornej celi. Zgromadzenie cystersów posiadające w momencie wstąpienia Bernarda jeden klasztor w Citeaux, jeszcze za życia Doktora Miodopłynnego (jak go nazywali) rozrosło się do stu sześćdziesięciu domów zakonnych”.

I ten mąż Boży, który „Doradzał książętom, królom, biskupom i papieżom, godził zwaśnionych władców, porywał zastępy rycerstwa do walki z niewiernymi, zapalał niezliczone dusze do praktykowania cnót i wstępowania w ślady Zbawiciela. Sam jeden stanął na czele wielkiego ruchu odnowy w Kościele Powszechnym, przejmując pałeczkę od wsławionego w poprzednim wieku konwentu benedyktynów w Cluny.

Interwencja świętego Bernarda przyczyniła się do zatwierdzenia reguły zasłużonego w tamtym okresie zakonu rycerskiego templariuszy, której autorstwo jest mu przypisywane. Rycerstwo chrześcijańskie wychwala on w traktacie De laude novae militiae, gdzie uzasadnia prawo do zbrojnej obrony Wiary, ludu chrześcijańskiego i miejsc świętych przed świętokradczym panowaniem islamu”.

Uczył:

„Rycerze Chrystusa (…) mogą bez trwogi walczyć orężem w obronie Pana, nie lękając się grzechu, gdy zabiją wroga, ani potępienia, jeśli sami polegną. Czy dotknie ich śmierć, czy zadadzą ją innym, zawsze będzie to śmierć w imię Chrystusa; nie ma ona w sobie nic występnego, jest bardzo chwalebna. W jednym wypadku służy Chrystusowi; w drugim pozwala dotrzeć do samego Chrystusa, ten bowiem pozwala pomścić go zabijając wrogów i sam z tym większą ochotą niesie rycerzowi otuchę. (…) A jednak nie należy zabijać pogan, o ile można znaleźć inny sposób na to, by nie prześladowali i nie uciskali wiernych” – i dodaje w odniesieniu do muzułmanów okupujących Jeruzalem: „Ale obecnie lepiej jest ich zabijać, niż dopuścić, by zagrożenie grzechem, stojące nad głowami sprawiedliwych, popychało sprawiedliwych do niesprawiedliwości”.

Papież błogosławiony Eugeniusz III w roku 1146 polecił opatowi z Clairvaux zagrzewanie europejskiego rycerstwa do zbrojnej wyprawy dla oswobodzenia Ziemi Świętej.

Papież Aleksander III policzył go między świętych w roku 1174, zaś Pius VIII nadał mu w roku 1830 zaszczytny tytuł Doktora Kościoła. Sługa Boży Pius XII upamiętnił świętego Bernarda encykliką z roku 1953 zaczynającą się od słów Doctor Mellifluus (Doktor Miodopłynny).

1953 r. – Kościół przypomniał nam św. Bernarda 800 lat od jego śmierci (zm. 20 sierpnia 1153). W Polsce wspomnienie liturgiczne św. Bernarda z Clairvaux przypada na 20 sierpnia.

http://janusz.neon24.pl/post/125091,odnowiciel-europy-sw-bernard-z-clairvaux

Św. Augustyn w De „Civitate Dei” podkreśla, że wojna jako środek ostateczny prowadzić musi do pokoju, który jest dobrem najwyższym, ściśle związanym z naturą człowieka. Nikt bowiem – jak pisze – nie dąży do wojny poprzez pokój, lecz prowadzi wojnę dla osiągnięcia pokoju.

Św. Tomasz uszczegółowił problem wojny w ramach filozofii pokoju, dopuszczając tzw. wojnę sprawiedliwą, nazywaną słuszną, jako taką, której jedynym uzasadnieniem jest nadzieja sprawiedliwego pokoju. To jest zbudowana na gruncie chrześcijańskich wartości moralnych uniwersalna koncepcja, która stała się jednym z ważniejszych filarów cywilizacji łacińskiej.

Oni wszyscy dopuszczali zabicie człowieka w pewnych warunkach i okolicznościach jako dopuszczalne i mieszczące się w katolickiej doktrynie.

Tutaj jest dostępny katechizm Kościoła katolickiego:
http://www.teologia.pl/m_k/kkk1p02.htm

A tutaj katechizm wydany pod auspicjami Jana Pawła II pokazujący dokonane zmiany:
http://www.katechizm.opoka.org.pl/rkkkIII-2-2.htm

Nawet soborowie nie zmieniło podstawowej nauki:

„Miłość samego siebie pozostaje podstawową zasadą moralności. Jest zatem uprawnione domaganie się przestrzegania własnego prawa do życia. Kto broni swojego życia, nie jest winny zabójstwa, nawet jeśli jest zmuszony zadać swemu napastnikowi śmiertelny cios.

Dozwolona jest natomiast samoobrona, w której ktoś w sposób umiarkowany odpiera przemoc… Nie jest natomiast konieczne do zbawienia, by ktoś celem uniknięcia śmierci napastnika zaniechał czynności potrzebnej do należnej samoobrony, gdyż człowiek powinien bardziej troszczyć się o własne życie, niż o życie cudze.”

oraz

„Uprawniona obrona może być nie tylko prawem, ale poważnym obowiązkiem tego, kto jest odpowiedzialny za życie drugiej osoby”

Istnieje wiele osób, które po przeczytaniu Starego Testamentu są zaskoczone brutalnością tam zawartą i gwałtownością oraz zadawaniem śmierci. Pytają wręcz, czy Bóg Nowego i Starego Testamentu to ten sam Bóg.

Stary Testament oprócz aspektu teologicznego pokazuje też charakterystykę tamtej epoki dziejów, jeśli były w niej morderstwa i zło, to są one ukazane. Zerwanie starego przymierza miało swoje przyczyny, a zachowanie Izraela, czy innych ludów starotestamentalnych nie zmienia istoty Boga. Tak, Bóg Starego Testamentu i Nowego to jest ten sam Bóg. Jednak należy zauważyć, że przejawy złego postępowania i zachowania opisane w Starym Testamencie to tylko margines, a Jezusa Chrystusa nie zamordował Bóg, lecz faryzeusze i uczeni w piśmie z pomocą tłuszczy Izraela, co też było przejawem skrajnej nienawiści i przemocy niespotykanej w Starym Testamencie.

Przy ocenie Starego Testamentu i dla nabrania właściwej relacji do niego istotnym jest według jakich kryteriów go oceniamy. Jeśli będą nimi spreparowane normy soborowe i piskliwe odczucia pacyfizmu, a nie poprawne wyobrażenia odnośnie Kościoła, jego doktryny i potrzeb oraz prawdziwy obraz Boga, jaki On jest, czym się kieruje i co usprawiedliwia, to będziemy zagubieni.

Posłużmy się przykładem:

Jest w Starym Testamencie fragment:

Jeśli jest człowiek, który jest prorokiem, i jeśli ten prorok wypowie proroctwo i te proroctwo się spełni, i jeśli ten prorok którego proroctwo się wypełniło powie ci choć pójdziemy i będziemy składać ofiarę innym bogom i oddawać im cześć, to ukamienujesz i zgładzisz tego człowieka z powierzchni ziemi i nie będziesz miał litości.

Taki tekst może szokować, ale chłodna ocena mówi coś innego. Pismo św. sprawuje rolę dydaktyczną. Pan Bóg jest miłością i jej źródłem, jest litościwy i łagodny, dobry, wyrozumiały i cierpliwy, ale też sprawiedliwy i bezwzględnie nienawidzi zła.

Żadne zło w żadnej postaci nie przeciśnie się przez bramę zbawienia. Gdy Pismo św. ukazuje czyn i powiązaną z nim karę, to po ciężarze kary uwidacznia ciężar winy i ogrom zła jaką czyn niesie, ukazuje zasady postępowania wobec zło czyniących oraz pokazuje w całej krasie, jakie będzie wyglądał sąd ostateczny. Nie jest tak, jak uczy soborowie, że Pan Bóg jest miłością i miłosierdziem, wszyscy są dziećmi Bożymi i wszyscy mogą robić co chcą, bo ostatecznie zbawi się kto chce.

Jest tak, że ten kto nie przyjmie wiary katolickiej w całości i bez skazy (jak uczy św Anatazy), kto umrze w grzechu ciężkim przywiązany do jakiejkolwiek formy zła, ten trafi bez miłosierdzia, odwołania i litości na wieki do piekła, odłączony od wszystkiego co od Pana Boga pochodzi i jest z Nim związane.

Czytając Stary Testament i mając wyobrażenie jakie zasady obowiązują, wtedy starotestamentalne teksty przestają szokować. To raczej normy soborowe szokują, gdy promują beztroskę w obliczu spraw ważnych i konsekwencjach budzących grozę. Pismo św. uczy „Straszną jest rzeczą wpaść w ręce Boga żywego”. Posłuszeństwo jest ważne, owszem, ale są wyjątki, nie zabijaj obowiązuje, ale nie bezwzględnie. A czym jest śmierć ziemska w porównaniu z wtrąceniem na wieki do piekła? A przecież Ewangelia mówi: Nie bójcie się tych co zabijają ciało, bójcie się tego, który może was z duszą i ciałem wtrącić do piekła. To Pan Bóg ustala reguły, my możemy je tylko przyjąć i one są bezwzględnie słuszne i dobre, nawet jak nam wydaje się inaczej.

Jeśli np. jakiś muzułmanin wszedłby do autobusu i w imię swoich wierzeń chciałby doprowadzić do eksplozji materiałów wybuchowych którymi się owinął, to w obronie siebie i zebranych w autobusie nie tylko mamy prawo rozwalić mu na strzępy ten jego głupi łeb zanim uruchomi ładunek, ale mamy taki obowiązek. I zasada ta jest zgodna z nauczaniem Starego i Nowego Testamentu. A czymś sprzecznym byłoby, gdybyśmy dopuścili do śmierci osób chroniąc życie napastnika.

Popełnimy błąd, gdy odejdziemy od optyki Pana Boga nawet kierowani „dobrymi intencjami”.

Na koniec, są tacy co twierdzą, że wiara pochodzi od żydów lub zbawienie pochodzi od żydów, sugerując, że powinna nastąpić restauracja poglądów i postaw.

Izrael jest narodem wybranym i był jako jedyny stroną w przymierzu z Bogiem. Ale pomimo swego wybraństwa sprzeniewierzył się Panu Bogu i przymierzu. Te stare przymierze zostało wyparte przez nowe, a stary „naród wybrany”, zastąpiony nowym „narodem wybranym”. Zastąpienie przymierzy jest przypieczętowane śmiercią Pana Jezusa na krzyżu i Jego zmartwychwstaniem.

Izrael może ponownie nosić miano narodu wybranego, jeśli dołączy do Kościoła katolickiego, starotestamentalne wybranie nie ma znaczenia. Może on być tylko „ponownie wszczepiony w krzew winny jako jego naturalna winorośl”.

Jednocześnie nie posiada (żydzi/Izrael) żadnych pierwiastków, które mogłyby służyć jako kanwa wiary i zbawienia. Po prostu nie ma już do czego wracać, przymierza z Panem Bogiem nie zawiera się z samym sobą. Nie ma nawet świątyni w Jerozolimie, która była symbolem przymierza, został jedynie mur płaczu (jest to część świątyni, były próby odbudowania świątyni jerozolimskiej, ale pożary, trzęsienia ziemi lub inne zjawiska te wysiłki unicestwiły).

Tu uwidacznia nam się rdzeń problemu, ponieważ po ukrzyżowaniu Chrystusa Pana i sławetnym „Ecce homo – na krzyż z nim, krew Jego na nas i na dzieci nasze”, faryzeusze i uczeni w piśmie, a za nimi większość Izraela skręciła w stronę żydowskich wyjaśnień Tory (Tora to Pięcioksiąg Mojżesza, który jest włączony do katolickiego kanonu Pisma Św.), czyli Miszny i Gemary, które razem tworzą Talmud. Nie należy utożsamiać Starego testamentu z Talmudem.

Bóg Starego i Nowego Testamentu i bóg Talmudu, to dwie różne osoby – pierwszy to rzeczywisty Bóg, wszechwładny pan wszystkiego, drugi to udający Boga. Talmud odszedł daleko od Starego Testamentu, a z Nowym Testamentem nie posiada żadnych punktów stycznych i wykazuje totalną niezdolność do spotkania z nim.

Ci co nawołują – zwłaszcza duchowni soborowi – do bliżej niesprecyzowanego powrotu, do jakiegoś powrotu do korzeni, którzy judeizują Kościół katolicki, dążą w ten sposób do utopi godzącej w Kościół Walczący, bowiem powrót do starego przymierza jest nierealny, a przyjęcie zasad i kierownictwa Talmudu byłoby zaprzeczeniem Kościoła i maskowaniem przed wiernymi dostępu do jego potęgi oraz odcięciem od tego źródła łask. Matka Boża czyniła inaczej, do dziś prowadzi do swego Syna.

Kościół tradycyjny, autentycznie katolicki, posiada wszystko i nie potrzebuje mrzonek powrotu do starotestamentalnego przymierza, ani też nie potrzebuje Talmudu. Trudność jaka istnieje (też dla Tradycjonalistów) to raczej adaptacja i absorpcja wciąż odkrywanego bogactwa i łask Kościoła katolickiego, będącego owocem Nowego przymierza, doskonałego. Jest w nim pełnia sacrum i misterium.

Zatem trzeba wygrywać na polach bitew, ale też codziennie nad własnym grzechem, słabością, błędem i niewiedzą, bo tylko wtedy zwycięstwo będzie trwałe. Trzeba nie tylko wiedzieć, co Chrystus Pan dla nas zrobił i co nam zostawił, ale też wiedzieć jak mamy postąpić i jak odpowiedzieć na Jego dary oraz gdzie leży słuszna droga, by nią podążać.

Czas założyć zbroję, która chroni i zdobi i wziąć do ręki miecz.
By wygrać, teraz i na wieki, bo religia katolicka to religia walki o niekończące się szczęście:

 

Prawdziwa Msza Św. autentycznego Kościoła Katolickiego sprawowana nieprzerwanie od 2000 lat, ważna teraz i do końca czasów. W jej trakcie odbywa się nadprzyrodzona, bezkrwawa ofiara i męka Jezusa Chrystusa, który od chwili konsekracji przebywa realnie na ołtarzu ukryty pod postaciami chleba i wina. Jest to z nakazu Chrystusa czynione na Jego pamiątkę, czyli żadna kolacja, bębny, znaki pokoju, dobra atmosfera, gitary czy budowanie poczucia wspólnoty, nie wspominając o tańcach.

 Opis postaci Pana Jezusa, jaki pozostawił Publiusz Lentulus, rzymski setnik cesarza Imperium Rzymskiego Tyberiusza Cezara,

”W tym czasie w Judei mieszka człowiek o szczególnych zaletach. Jego imię to Jezus Chrystus, którego poganie uważają za proroka a jego wyznawcy kochają i uwielbiają go jako potomka Nieśmiertelnego Boga. On wskrzesza zmarłych z grobu i leczy wszystkie choroby słowem lub dotykiem.
On jest wysokim i dobrze zbudowanym mężczyzną o czcigodnym i miłym obliczu; jego włosy koloru dojrzałego kasztana pofalowane są do ramion. Wysokie, duże, imponujące czoło, jego policzki bez zmarszczek czy innej skazy, pięknie rumiane. Jego nos i usta ukształtowane z wyśmienitą symetrią. Jego broda jest gęsta, koloru pasującego do włosów, długości poniżej podbródka. Jego oczy jasno-niebieskie, wyraźne i spokojne. Wzrok niewinny, dostojny, męski i dojrzały. Proporcje ciała perfekcyjne i urzekające. Jego ręce i dłonie najbardziej wspaniałe do oglądania.
Gani dostojnie, doradza łagodnie, jego przemowy lub czyny są wymowne i poważne. Nikt nie widział go śmiejącego lecz jego maniery są niezwykle uprzejme, ale ronił łzy w obecności ludzi. Jest powściągliwy, skromny, i mądry. Człowiek z niezwykłym pięknem i boską doskonałością, przewyższający wszystkich w każdym aspekcie.”

Autor: Listwa