JustPaste.it

Inteligentne maski spawalnicze

Łączenie lub cięcie metalu to procesy tyleż pożyteczne, co niebezpieczne. By temu zaradzić, należało zidentyfikować i wyeliminować zagrożenia. Tak pojawiły się maski spawalnicze.

Łączenie lub cięcie metalu to procesy tyleż pożyteczne, co niebezpieczne. By temu zaradzić, należało zidentyfikować i wyeliminować zagrożenia. Tak pojawiły się maski spawalnicze.

 

2090-1_small.jpg

Już u początków spawalnictwa

w XIX wieku doskonale rozumiano potrzebę ochrony pracownika, choć nie do końca znane były zdrowotne skutki wszystkich szkodliwych czynników. Z czasem jasne stało się, że groźny jest nie tylko prąd, ekstremalnie wysoka temperatura, czynniki fizyczne, jak odpryski metalu, chemiczne, jak toksyczne gazy, ale także fotochemiczne, czyli światło. Emitowane w tak niewyobrażalnych ilościach może stać się przyczyną tzw. olśnienia, które powoduje bolesne dolegliwości, w slangu branżowym nazywane „okiem łukowym”.

Trywialne zapalenie spojówek

to najłagodniejsze, co może spotkać spawacza, znacznie poważniejsze jest uszkodzenie siatkówki czy rogówki oka, to może doprowadzić do zaćmy i w konsekwencji do czasowej lub permanentnej utraty widzenia. By zapobiec poparzeniom skóry twarzy, szyi oraz rąk spawacza, a także naświetleniu oczu stosowano różne środki ochrony. Były to rękawice, kołnierze okulary i maski spawalnicze, mające postać trzymanej w jednej ręce tarczy wyposażonej w małą szybkę z czarnego, grubego szkła.

Jednakże

podczas spawania metodami wymagającymi trzymania w jednej ręce palnika, a w drugiej elektrody stanowiącej jednocześnie spoiwo, trzeba było użyć swego rodzaju gogli, co sprawiało, że operator rozpoczynał spawanie, nie widząc nic, a gdy musiał skontrolować jakość spawu czy cięcia, musiał odkładać narzędzia i nierzadko robił to także na ślepo. Pierwsze maski spawalnicze noszone na głowie, aby stanowiły solidną ochronę, wykonane były z bardzo masywnego materiału, a co za tym idzie, miały duży ciężar. W związku z tym chroniły co prawda oczy, ale prowadziły do nadwerężenia karku przez długie godziny pracy w nieanatomicznej pozycji z brodą przygiętą do klatki piersiowej.

Projektanci, inżynierowie i konstruktorzy

zasiedli do desek kreślarskich, przeprowadzili liczne obserwacje, testy laboratoryjne oraz „frontowe” w spawalniczym ogniu walk, aby zaproponować najnowszej generacji maskę ochronną, która ma postać hełmu. Jest to niezwykle skomplikowane, naszpikowane elektroniką urządzenie, które laikowi może się wydać futurystycznym sprzętem rodem z filmów science fiction, a nie elementem wyposażenia BHP.

Maski spawalnicze

używane współcześnie dają możliwość normalnego widzenia, lecz automatycznie w ułamku sekundy zaciemniają się lub znowu rozjaśniają w miarę zmiany natężenia światła. Dzieje się tak dlatego, że wyposażone są w czujniki rozpoznające moment zajarzenia łuku elektrycznego, identyfikując ponadto, czy jest to światło użytkownika, czy pochodzące ze stanowiska obok i samoczynnie dostosowują stopień przyciemnienia wizjera tak, aby był optymalny. Ciężar masek także uległ zmianie, gdyż do ich produkcji stosuje się nylon, którego włókna są bardzo wytrzymałe, a przy tym niezwykle lekkie. Niektóre z przyłbic mają możliwość podłączenia butli z tlenem, jeśli spawanie odbywa się w warunkach uniemożliwiających oddychanie. Koszt najbardziej nowoczesnych masek spawalniczych liczy się już w tysiącach złotych, ale w przeciwieństwie do nowych oczu, można je kupić.

Zdjęcie: Model Sub Zero ze strony http://emaks.pl/spawanie/maski-spawalnicze/automatyczna-maska-spawalnicza-sub-zero.html