JustPaste.it

S,O,S

Demokracja to narzędzie walki z Bogiem. Ten co chce być wielki powinien służyć temu najmniejszemu.Władza zdobyta demokratycznie dzięki kłamstwu i która tylko rządzi jest tyranią

Demokracja to narzędzie walki z Bogiem. Ten co chce być wielki powinien służyć temu najmniejszemu.Władza zdobyta demokratycznie dzięki kłamstwu i która tylko rządzi jest tyranią

 

Mayday, mayday, tracimy posady i alimenty

Wprawdzie „walka o demokrację” w naszym nieszczęśliwym kraju może zakończyć się niemiecką interwencją w Polsce, której żydowska diaspora, swoim zwyczajem, dorobi patetyczną legendę, inkasując przy okazji 65 miliardów dolarów tytułem „roszczeń” – bo chyba Wojskowe Służby Informacyjne, których oficjalnie „nie ma”, obiecały i Niemcom i Żydom jakieś koncesje za „przywrócenie demokracji” w okupowanej Polsce – więc chociaż ta „walka o demokrację” może zakończyć się dla Polski tragicznie, to przecież nie brak w niej niezamierzonego komizmu. Oto na wieść o uchwalonej przez Sejm ustawie o mediach, telewizyjni dygnitarze podali się do dymisji, najwyraźniej w przekonaniu, że taki gest wywoła w opinii publicznej szok, wyprowadzając setki tysięcy ludzi na ulicę. Najwyraźniej posady w państwowych spółkach sprzyjają utracie poczucia rzeczywistości, bo jakże inaczej traktować nadzieje na uliczne rozruchy z powodu utraty synekur i alimentów przez kilku telewizyjnych dygnitarzy? Najwyraźniej każdy z nich zapomniał, że cmentarze są pełne ludzi niezastąpionych, bo każdego z nich można by zastąpić przypadkowym obywatelem wziętym z łapanki i nikt nie zauważyłby różnicy.

Podobnie niezamierzony efekt komiczny wywołują kierownicy pierwszego programu Polskiego Radia, nadając co godzinę hymn państwowy i „Odę do radości”, najwyraźniej uważaną przez nich za hymn Unii Europejskiej. Czy wpadli na to sami, czy też taki pomysł podsunął im nudzący się i z tego powodu pragnący jakiejś rozrywki oficer prowadzący – to nieważne, bo ważniejszy jest oczywiście cel takiej demonstracji. Wpisuje się ona w scenariusz prowokacji, której celem jest doprowadzenie do zewnętrznej interwencji, która doprowadzi do zainstalowania jakiejś formy komisarycznego zarządu w Polsce, do unieważnienia rezultatów ostatnich wyborów, w następstwie czego politycznym hegemonem – oczywiście w granicach wyznaczonych przez Niemcy i żydowską diasporę – na tubylczej politycznej scenie pozostanie soldateska, a konkretnie – RAZWIEDUPR (razwiedywatielnoje uprawlienije, czyli po naszemu – zarząd wywiadu) – jak w drugiej połowie lat 80-tych, kiedy to przygotowywała sławną „transformację ustrojową”.

Ciekawe, jak na taki scenariusz zapatruje się rezydentura CIA w Warszawie – bo chyba jakoś się zapatruje, skoro nasz nieszczęśliwy kraj po zresetowaniu przez prezydenta Obamę swego poprzedniego resetu w stosunkach z Rosją, ponownie przeszedł pod amerykańską kuratelę? Najwyraźniej Amerykanie musieli również RAZWIEDUPR wpisać na listę tak zwanych swoich sukinsynów, co jest o tyle zrozumiałe, że z amerykańskiego punktu widzenia politykowanie w naszym nieszczęśliwym kraju za pośrednictwem starych kiejkutów jest i tańsze – bo za skromny napiwek zrobią wszystko, co im się każe – i łatwiejsze – bo nie trzeba się z nimi wysilać na stwarzanie jakichś pozorów partnerstwa. Skoro zatem w scenariusz prowokacji zostały wpisane sygnały radiowe, to tylko patrzeć, jak Polskie Radio w pierwszym programie obok hymny państwowego i „Ody do radości”, będzie nadało sygnał SOS. Wyobraźmy sobie, jakby to brzmiało: „Mayday, mayday, demokracja w Polsce zagrożona, tracimy posady i alimenty, mayday, mayday”. Jestem pewien, że nie tylko nasłuch radiowy w Unii Europejskiej, ale również w innych miłujących pokój i demokrację państwach, ten dramatyczny komunikat by przechwycił, no a jak już by przechwycił, to przecież nie pozostawiłby go bez odpowiedzi i stosownej reakcji – a o to chyba RAZWIEDUPR-owi chodzi? W takim razie – tylko patrzeć, jak z radiowych nadajników popłyną takie komunikaty.

Narastanie dramatyzmu obserwujemy również wśród politycznych eliciarzy. Oto miłująca pokój i demokrację Platforma Obywatelska postanowiła dać przykład zachowań demokratycznych. W związku z tym pan Tomasz Siemoniak zrezygnował z ubiegania się o wybór na przewodniczącego partii, pozostawiając na placu pana Grzegorza Schetynę, jako jedynego kandydata. Czy tak mu kazał oficer prowadzący, czy też sam to sobie wymyślił – to oczywiście nieważne, bo ważniejsze, że Platforma Obywatelska nawiązała w ten sposób do tradycji Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej – gdzie podczas kolejnych zjazdów też wybierano I sekretarza spośród jednego kandydata. Nie ma przypadków, są tylko znaki – mawiał świętej pamięci ksiądz Bronisław Bozowski – więc i takie nawiązanie przez Platformę Obywatelską akurat teraz do tradycji demokracji socjalistycznej jest nieomylnym znakiem, wskazującym na ubecką inspirację. No a czymże innym jak nie ta samą inspiracją można wytłumaczyć zdumiewające orędzie, jakie do mniej wartościowego narodu tubylczego wygłosił pan Ryszard Petru, prezentując się w nim ponadto w charakterze „lidera opozycji”, chociaż na I Sekretarza Platformy Obywatelskiej właśnie został namaszczony pan Schetino? Najwyraźniej i wśród „naszych sukinsynów” nie ma jeszcze jasności, którego z nich wysunąć na jasnego idola („ach w kogóż nieszczęsny ma wpatrzyć się naród, by szukać jasnego idola w którego umyśle zbawienia tkwi zaród? To jasne, że w Pana Karola!”), kiedy już Niemcy do spółki z Zydami zrobią z naszą demokracją porządek i RAZWIEDUPR będzie musiał wysunąć na fasadę jakiegoś cywila. Miejmy jednak nadzieje, że konsultacje z rezydenturą CIA w Warszawie doprowadzą do kompromisu i kiedy tylko opadnie kurz po ostatecznym rozwiązaniu die polnische Frage, jasny idol zostanie nam objawiony nie w dwóch osobach, tylko w jednej.

Stanisław Michalkiewicz