JustPaste.it

Żydokomuna mobilizuje ostatnie odwody

Obowiązki Stalina w naszym nieszczęśliwym kraju pełni najwybitniejsza postać żydokomuny, pan redaktor Adam Michnik.

No, no! Tego się nie spodziewałem, przede wszystkim dlatego, że myślałem, iż sławny pisarz Jacek Bocheński jest już starym nieboszczykiem. Tymczasem – nic podobnego! Sławny pisarz Jacek Bocheński nie tylko nie jest żadnym nieboszczykiem, ale pełnym wigoru, a być może również planów na przyszłość szermierzem świętej sprawy, której kontury za każdym razem wyznacza mądrość etapu. Z jednej strony jest mi nawet z tego powodu bardzo miło, bo po ukończeniu drugiej klasy szkoły podstawowej, „za postępy w nauce i piękne czytanie” dostałem w nagrodę książkę autorstwa Jacka Bocheńskiego pod tytułem „Zgodnie z prawem”, zawierającą opowiadania sławiące kolektywizację i ubowców.

W opowiadaniu sławiącym kolektywizację występował niejaki Węgrzecki, którego do kołchozu przekonał pewien piłkarz („po linii sportowej, instruktor z powiatu, piłkarz”), czarnym charakterem, oczywiście umiejętnie się maskującym, był niejaki Karolak, natomiast bohaterem pozytywnym – traktorzysta Żuk i miejscowy chłop, niejaki Jabłoński, co to nie tylko wywoził na pole ponadnormatywne furmanki obornika, ale w dodatku podczas transportowania nawozu śpiewał aktualne kuplety: „trumanowski pachołek z krzyżem...” - o Piusie XII. Z kolei w opowiadaniu gloryfikującym UB pozytywnym bohaterem był funkcjonariusz Piechna (?), któremu kuku zrobił herszt działającego w Ciechanowskiem („resort z Ciechanowa, bezpieczeństwo!”) oddziału Mikołaja.

Nie można Jackowi Bocheńskiemu odmówić talentu; może i małego, ale zawsze – o czym może zaświadczyć fragment, który cytuję z pamięci (minęło od tamtej pory 60 lat, więc może cytat nie jest dokładny). Chodzi o scenę w której niejaki Tarka gwoli podtrzymania rozmowy, próbuje przekonać któregoś z członków oddziału „Mikołaja”, że go zna: - „A ja towarzysza skądś znam” - na co „Mikołaj” reaguje dekonspiracją: - „A może panowie towarzysze i mnie znają? Nie znają? Więc niech się panowie towarzysze, podli zdrajcy, dowiedzą, że my wszyscy jesteśmy AK. A przybyliśmy tu, by was, bolszewickie wieprze, wytłuc. Zaraz będziemy was prać po waszych peperowskich pyskach. W imię Boga i Ojczyzny ogłaszam wyrok. Tobie, stary zdrajco (to do starego Piechny – SM) – kula w łeb. Ty młodzieńcze niewinny (to do młodego Piechny, który zajmuje bliżej nieokreślone stanowisko w powiecie – SM) – pójdziesz za ojcem do piachu. Olszańskiemu – pięćdziesiąt batów i – rekwizycja świniaka. Tarce – pięćdziesiąt batów …” i tak dalej.

No cóż; nie jest światło, by pod korcem stało; cnota nie powinna pozostać bez nagrody, więc z drugiej strony myślę, że pan wicepremier Gliński powinien utworzyć jakiś gadzinowy fundusz, z którego finansowane byłyby wydania najbardziej łajdackich utworów autorów próbujących drapować się w płaszcze Konrada – takich na przykład, jak sławny pisarz Jacek Bocheński. Dlaczego młodzież nie miałaby powąchać tego smrodu, który produkowali, a które, w charakterze pereł literatury polskiej, prezentowane były bezwstydnie i nie bezinteresownie poprzednim generacjom. Przecież za tantiemy za te ubeckie panegiryki Jacki Bocheńskie inkasowały jurgielt, na tej samej zasadzie, co „Bolek” za swoje utwory literackie. Wprawdzie literacki poziom produkcji „Bolka” nie wytrzymuje porównania z twórczością sławnego pisarza Jacka Bocheńskiego, ale poziom to jedna sprawa, a gatunek to sprawa druga. Gatunek jest ten sam.

Nic zatem dziwnego, że sławny pisarz Jacek Bocheński, o którym myślałem, że już nie żyje, nie tylko żyje (złego diabli nie biorą) ale w dodatku na sygnał znajomej trąbki natychmiast stanął w karnych szeregach w obronie naszego słodkiego Kukuńka. „Artileristy! Stalin dał prikaz!” - śpiewał chór Aleksandrowa. Teraz obowiązki Stalina w naszym nieszczęśliwym kraju pełni najwybitniejsza postać żydokomuny, pan redaktor Adam Michnik. Skoro tedy pan redaktor Michnik dał sygnał, to jakże sławny pisarz, który początki swojej sławy zawdzięcza takim utworom, jak właśnie „Zgodnie z prawem”, miałby pozostać obojętny? Nie pozostał, to znaczy – nadal „w służbie narodu”. Jacek Bocheński w lipcu skończy 90 lat. Najwyraźniej żydokomuna mobilizuje swoje ostatnie odwody.

Stanisław Michalkiew