JustPaste.it

Słowo - nie jedno ma imię

Słowa i język to właśnie narzędzia do opisywania różnorakich zdarzeń, stają się przedłużeniem myśli, które w ten sposób się materializują.

Słowa i język to właśnie narzędzia do opisywania różnorakich zdarzeń, stają się przedłużeniem myśli, które w ten sposób się materializują.

 

Ważne jest najdoskonalsze oddanie myśli i w tym też rzeczywistości. Te umiejętności należy doskonalić,
poprzez realizację właśnie drogą doskonalenia siebie i swoich werbalnych możliwości. Na początku było
słowo - pierwsze, delikatne, nieśmiałe, skrywane długo przed światem, aby zaistnieć w odpowiednim dla
siebie momencie.

Nie zawsze wiadomo, kiedy ów moment jest odpowiedni. Tak się zaczyna etap wstępny
poznawania swej drugiej połówki jabłka. A słowa rozwijają się w błyskawicznym tempie, stopniowo
nabierając swej przeogromnej „palety barw”. Dojrzewają, aby móc wydać owoc w postaci nasyconego
uczuciem i miłością. Wtedy jest tak pięknie, kwieciście, różnobarwnie.


Słowa wypowiedziane mogą wyrządzić tyleż samo dobrego, co złego. Bo jak nic innego mają jeszcze
ogromną niszczycielską siłę. Słowa potrafią zranić do żywego. Nagle, nie wiadomo z jakich przyczyn, te
same słowa sprawiają wielki ból i ranią. Czyżby stan chemiczny organizmu na etapie zakochania
przysłaniał nam wszystko? Tak! Nie bez przyczyny mówi się, że miłość jest ślepa. Zakochani do
szaleństwa nie dostrzegają swoich wad, bo serotonina działa wręcz oślepiająco. To dlatego, gdy jesteśmy
zakochani, nie zauważamy niczego poza naszym, wyzbytym z wad, obiektem westchnień.


Po jakimś czasie euforia tą drugą osobą staje się bardziej rzeczywista. Zmysły nagle wyostrzają się na
wszelkie wady. Dopiero wtedy zauważamy realną postać, gdy chemia maleje. Akceptacja i wyrozumiałość
pomagają przetrwać, gdy to, co czujemy było prawdziwe, szczere i głębokie. Dopiero to jest prawdziwą
siłą miłości.


Przeklnij sobie na zdrowie!


Niecenzuralne słowo każdemu może wypaść z ust. Głównie po to, aby dać upust negatywnym emocjom.
Pamiętajmy, że dzień 17. grudnia jest ogólnopolskim dniem bez przeklinania. Z niedawno
przeprowadzonych badań wynika, że około 70-80% społeczeństwa używa brzydkich słów na co dzień.
Choć naprawdę niewielki odsetek ludzi się do tego przyznaje.


Specjaliści przekonują, że czasami naprawdę warto przekląć pod nosem dla zachowania odpowiedniej
równowagi, odpowiedniego balansu zdrowia psychicznego. Nieomal każda życiowa sytuacja może
doprowadzić do stresu, który w dużych ilościach ma potężne działanie destrukcyjne. Częstokroć puszczają
nam nerwy i rzucamy w różnym kierunku i z różnym natężeniem „mięskiem”. Niekiedy zdarza się, że
przekleństwo staje się swoistego rodzaju przerywnikiem, prymitywnym przecinkiem w każdej wypowiedzi.
Często świadczy niestety o ubogim zasobie słownictwa jego użytkownika. Najlepszą radą na pozbycie się
ze swojego słownika nieparlamentarnych słów jest zastępowanie ich śmiesznymi odpowiednikami, takimi
jak „kurteczka”, „w mordkę misia”, czy „kurcze blade”. Śmieszne i nikogo nie obraża.


Każdy człowiek powinien znaleźć sobie takie sympatyczne słówko, które określi jego osobowość i
charakter. Miła i całkiem pogodna perspektywa, nieprawdaż? Wtedy nasz język stanie się dużo piękniejszy
i będzie oddawał to, co wszystkim w duszy gra. Niech gra tylko to, co jest najpiękniejsze. Nasza dusza to
niezdobyty ocean wewnętrznych rozterek i pragnień.


Tak, jak oczy są zwierciadłem duszy, tak dusza jest lustrzanym odbiciem serca. Im czystsze odbicie
ducha, tym piękniejsze serce i życie. Bo tylko piękno w czystej postaci działa na ludzi kojąco i otwiera