JustPaste.it

Telegazeta - relikt przeszłości

Internet miał ją połknąć i nigdy nie "wypluć". Ale trwa wciąż nieprzerwanie od przeszło 35 lat. Można by rzec, że wychowałam się na telegazecie.

Internet miał ją połknąć i nigdy nie "wypluć". Ale trwa wciąż nieprzerwanie od przeszło 35 lat. Można by rzec, że wychowałam się na telegazecie.

 

Prostej, intuicyjnej i bez zbędnych udziwnień.

Pierwsze pomysły wprowadzenia oficjalnego systemu teletekstowego pojawiły się już w latach 70-tych w
Wielkiej Brytanii. Pierwsza ogólnodostępna transmisja teletekstu o nazwie CEEFAX miała miejsce pod
koniec 1974 roku za pośrednictwem TV BBC.


Jest rok 1989. Po raz pierwszy na ekranach polskich telewizorów pojawia się bardzo uproszczony system
teletekst. Telegazeta to jego potoczna nazwa używana przez Telewizję Polską. Wprawdzie szału nie było,
szata graficzna uboga, paleta barw skromna, możliwość interakcji z widzem prawie żadna.

Podstawową
zaletą tego systemu nawet do teraz jest aktualność zawartych w nim informacji z kraju i z zagranicy.
Była hitem, ekstremalną nowinką techniczną, dopełnieniem skromnego ówczesnego programu
telewizyjnego. Czyta ją tygodniowo przeszło 4 miliony telemaniaków. Aktualności z kraju i zagranicy.
Wyniki lotto i rezultaty wszystkich meczów na żywo. Prognoza pogody. Liczne konkursy audiotele. Anonse
towarzyskie. To wszystko mieściło się na jedynie 8 barwnej palecie. Niewątpliwym jej hitem pozostaje
nadal interaktywna plansza z grą Łączka Telezajączka.


W 1994 roku po raz pierwszy dostępne były napisy dla niesłyszących, obecnie jest ich aż 150. Nadal szału
nie ma, jednak jeszcze nigdy dotąd nie było takiego cudu techniki, nieuaktualnianego przez cały czas jego
istnienia. Sygnał cyfrowy dołączany do emisji telewizyjnej, zawierające dane, które nowoczesne odbiorniki
TV interpretują jako najprostszy tekst.