...
Miłość wcale nie jest jedna.
Ale z jedności wychodzi.
Jeśli chcesz pokochać innych. Pokochaj najpierw siebie. Pokochaj swoje wady i zalety. Pokochaj swoją twarz, dłoń, oczy, uśmiech i smutek.
Miłość to akceptacja - kochając siebie, akceptujesz się takim jakim jesteś. Bez tej akceptacji a tym samym miłości do samego siebie nie będziesz zdolny obdarować miłością innych. Jeśli wciągasz brzuch wiedz, że to przejaw braku miłości - to oszustwo - oszukujesz samego siebie. To nie jest miłość.
Ale miłość to też zdolność wybaczania. Jeśli do tej pory wciągałeś brzuch - możesz to sobie wybaczyć i zacząć szczerze żyć sam ze sobą. Jeśli nie pojmiesz znaczenia szczerości, które nieodzownie towarzyszy znaczeniu miłości, całe życie będziesz musiał wciągać brzuch. To nie jest wygodne ani zdrowie - żyć w kłamstwie.
Kochać siebie samego to nie narcyzm. To podstawa naszego zdrowego funkcjonowania.
Jak chcesz pokochać kogoś - inną osobę, inną istotę, Boga - nie kochając siebie?
Znów ten Bóg - jeśli wierzysz w niego, wierzysz również, że ty i wszystko co żyje zostaliście stworzeni właśnie przez Niego.
Wierzysz, że we wszystkim co żyje, drzemie Boska cząstka.
Nie kochając siebie, odrzucasz jednocześnie miłość do Boga a to poważny grzech.
Jeśli natomiast w Boga nie wierzysz a nie pokochasz siebie oznacza to, że uczucia wyższe schowały się pod otoczką pozorów.
Czy można kochać pozornie?
Czy miłość może być pozorna?