...
Szła służebnica pańska pańską drogą z kilofem w ręku a łopatą pod pachą.
Modłów po drodze nie składała gdyż umysłowo nie dorastała.
Nie o modły rzecz tu się rozchodzi lecz o panią co se stanie pod latarnią
Po co kilof po co młota targa pani do odległej tam latarni?
Wszak warszawska to Syrenka co milionów z dwieście zgubiła.
Ta Syhhrhhenka wahhrhszawianka kołkiem w oczach jest prezesa
To wyjaśnia modłów braki i stracone dwieście bańki.
Lecz Syrenka tego nie wie i tak w głowę zachodziła gdzie miliony potraciła
U podnóża latarenki zamach biorąc tym kilofem pierdolnęła sobie w nerki.
Twarda sztuka z tej kobity i już po raz setny kilof w asfalt wbity
Lecz pieniądza ani śladu to zaczęła klnąć bez ładu
200 milionów po cichu rachuje i w głowie zamach na fotel stolicy szykuje
Lecz na rozkaz Syrenki z Warszawy szybko okopów kilometry powstały
A mieszkańcy złudnie myśleli, że to metro podziemia stolicy podzieli
I tak czekają jak w stolicy tak w kraju całym wszyscy ze strachem bladym
Kiedy Pan Prezes z Ministrem Prawym Syrence wręczy dokument odprawy
Aż w końcu Kaczka ze Ziobrem, z modlitwy krzykiem i paciorków worem
Stolicę od środka rozsadzą przepotężnym PiSiorem