JustPaste.it

Przekuj nałóg w siłę!

Będzie to publikacja w kilku, może kilkunastu częściach. Długo wahałem się, czy można to pokazać, bo to jest jątrząca rana.

Będzie to publikacja w kilku, może kilkunastu częściach. Długo wahałem się, czy można to pokazać, bo to jest jątrząca rana.

 

Jeżeli postanowisz postrzegać pozornie negatywną zmianę w scenariuszu jako pozytywną, to wszystko takim właśnie się okaże (Vadim Zeland).

  Znalezione obrazy dla zapytania hazard nałóg

                I tak właśnie jest. Doświadczyłem tego na własnej skórze. Jeżeli sam siebie stawiasz w sytuacji ekstremalnej, a tak jest w przypadku uzależnienia od hazardu, kiedy traci się wszystko, to psychika (dusza) musi jakoś się bronić. Skrajna sytuacja psychiczna spowodowana bolesnym poczuciem straty połączona ze skrajnymi doświadczeniami somatycznymi (głód fizyczny) zmusza niejako organizm do szukania skutecznych strategii obronnych. Bo organizm się uczy! Pierwsze wysokie przegrane doprowadziły mnie niemal do utraty życia. Do świadomości docierał w zasadzie tylko jeden sygnał: miałeś wszystko, teraz nie masz nic, a co więcej, pozostają długi do spłacenia. I przez 24 godziny na dobę jedna wciąż kołująca myśl – jak oddasz? Kiedy psychika doświadcza czegoś podobnego po raz pierwszy, zwyczajnie nie wie jak sobie z tym poradzić, ponieważ nie ma wypracowanych żadnych mechanizmów obronnych. Już sama ta okoliczność generowała silne poczucie lęku osiągające nie raz, nie dwa poziom paniki. A dochodziły do tego jeszcze telefony z pogróżkami. Totalne uzależnienie, bo przez własny nałóg  i otoczenie zewnętrzne, które trzymało mnie na smyczy. Jak bardzo życie potrafi być nieznośne zrozumieć może tylko ktoś, kto przeszedł przez piekło rozpaczy. Nie możesz wtedy ani leżeć, ani siedzieć, ani chodzić, ani zająć się czymkolwiek sensownym. W depresji przybierającej graniczne rozmiary nawet codzienna higiena wydaje się być zadaniem ponad siły. Jeśli, będąc w tej fazie, nie umrzesz i przejdziesz dodatkowo jeszcze egzorcyzmy terapii, wówczas masz szansę wyprostować własne życie.

                Ale to jeszcze nie koniec koszmaru. Nałóg powraca, ponieważ taka jest jego mechanika i wszelkie zaklęcia i techniki walki z nim okazują się nieskuteczne. Jego siła jest niewyobrażalna. I znów cierpienie i balansowanie na krawędzi egzystencji. I znów ukłucie świadomości, że koszmar nigdy się nie skończy.

                Co można zrobić w tej sytuacji? Nauczyć się inaczej reagować. Uniknąć kolejnego bolesnego upadku, bo przyjdzie wcześniej czy później taki moment, kiedy już nie będzie można się podnieść. I to definitywny koniec.

                Należy rozdzielić wyraźnie dwie kwestie. Jedna to obiektywna sytuacja zewnętrzna – brak środków do życia, długi itp. Tu niewiele zależy od ciebie. Druga – to twoja reakcja na zaistniałe wydarzenie. Musi ona być nieracjonalna i nielogiczna. Jeżeli po raz kolejny popadniesz w rozpacz, wówczas obie przestrzenie – zewnętrzna i wewnętrzna – będą kompatybilne. Nałożą się na siebie jak identycznie pasujące do siebie matryce i w ten sposób wygenerują ciąg zdarzeń, których nie chcesz i pragniesz uniknąć. Identyczne matryce emitują identyczną falę, dochodzi więc do wzmocnienia rezonansu. Fala negatywnych zdarzeń poniesie cię tam, dokąd nie chcesz iść. O co zatem chodzi? Co zależy wyłącznie od ciebie? Fala pola emitowanego z twojego wnętrza! Trzeba zachować się, zareagować nieadekwatnie do zaistniałej sytuacji. Ucieszyć się z przegranej próby, bo pewnie to było ci potrzebne w danym momencie życia. Bo to jest istotnym etapem na drodze twojego rozwoju i przyjąć obiektywny fakt porażki z całym dobrodziejstwem inwentarza. Zachowując się adekwatnie, będziesz bezproduktywnie cierpiał; reagując nieadekwatnie, włączasz obiektywny fakt porażki w pole własnej samorealizacji. Przetapiasz ołów w złoto. Nie będę grzeszył pychą twierdząc, że mnie się udało, że kolejny upadek nie boli. Boli! Ale to jest właśnie ołów, materiał wyjściowy, surowiec, który może zostać poddany duchowej transformacji.  Zeland pisze: …jeśli popełniłeś gruby błąd i poniosłeś klęskę – ciesz się: jesteś na drodze do sukcesu. Jeżeli zaś będziesz się biczować, narzekać i skarżyć się na życie, niepowodzenia będą się powtarzać.

                Wszystkie zdarzenia zewnętrzne, które stają na mojej drodze, trzeba traktować w kategoriach gry. Gra na tym właśnie polega, że jej uczestnik, pozostając w  ramach ustalonych reguł (inaczej gra nie miałaby sensu), może je wykorzystywać na swoją korzyść, kiedy do samej gry będzie miał emocjonalny dystans. Kto wygrywa w pokera? Zimny, wyrachowany zawodnik, chłody obserwator, a nie kompulsywny wariat. Dystans pozwala obserwować scenariusz samej gry i jej uczestników. Dystans pozwala w sposób właściwy czytać grę. Co robi dobry pokerzysta, gdy przegra rozdanie? A co zrobi mierny? Mierny wpadnie od razu w panikę, utrwalając w umyśle, jaką kwotę przegrał. Nie ma dystansu do gry, jest w jej samym centrum. Wyrok zapadł!

                Dobry zawodnik zacznie na chłodno kalkulować, jak wykorzystać przegrane rozdanie na własną korzyść. Może uczestnicy gry widząc, że nie jestem nieomylny, uznają, iż mogą więcej zaryzykować?

                Dla dobrego pokerzysty na pierwszym miejscu jest sama gra; radość wynikająca z uczestnictwa na jej obrzeżu. Wtedy dopiero można wygrać. Jednak wygrana jest niejako skutkiem ubocznym, premią za mądre uczestnictwo. A cała kwestia sprowadza się li tylko do formantu słowotwórczego – najpierw g r a ć, dopiero potem  w y – g r a ć. Jeżeli siadasz do gry z niezachwianym wewnętrznym zamiarem wygrania, to przegrasz i nie będziesz czerpał żadnej radości z samej gry. I odwrotnie, jeśli siadasz do gry z zamiarem czerpania z niej radości, to radość ta pójdzie w parze z wygraną. To po prostu umiejętność wykorzystania energii wewnętrznego zamiaru innych uczestników gry, którzy chcą wy –grać.

                Zacytujmy Zelanda raz jeszcze: Doroślejąc, ludzie tracą zdolność zdystansowanego uczestnictwa w grze, pogrążają się w swoje gry bez reszty, niby w głęboki sen i w sumie tracą świadomość. No a ponieważ ludzie śpią na jawie, stają się bezwolnymi marionetkami posłusznymi wahadłom i życie” przydarza się im” jak marzenie senne.

 

                Przekuj nałóg w siłę

 

 

Błędy, które popełniłeś, stanowią Twój kapitał. Jeżeli przybierzesz taką postawę, to czeka Ciebie wspaniały sukces.

 

       Znalezione obrazy dla zapytania hazard nałóg

     Życie jest partią pokera. Wszystkie zasady gry, o których pisałem wcześniej, dotyczą także pojedynczej egzystencji w świecie. Granie kompulsywne przeniesione na życie oznacza osaczenie przez emocje niszczące, brak potrzebnego dystansu. Co jednak najważniejsze i co ostatnio spadło na mnie z nagłą siłą olśnienia to możliwość przekucia destruktywnej siły uzależnienia w konstruktywną moc pozwalającą pomnażać życiodajną energię. Trzeba jedynie odwrócić znaki uzależnienia.

Wiemy dobrze jak straszną siłą jest nałóg. Jeśli jednak akcent rozłożymy inaczej, nie na „straszna”, ale na „siła”, wówczas mamy do dyspozycji wielki rezerwuar mocy. Odwrócić znaki znaczy dokładnie w tym przypadku: podporządkuj tę siłę sobie, nie pozwól, by siła ta podporządkowała ciebie. Zdaję sobie sprawę z faktu, że burzę utrwalone schematy terapeutyczne i wiem też, że teza to ryzykowna, ale trudno. Nie walcz z nałogiem, bo nie wygrasz. Uzależnienie jest silniejsze, dlatego właśnie jest uzależnieniem. Pozwól działać tej sile, lecz wykorzystaj ją w taki sposób, by odnieść korzyść. Co trzeba zrobić? Odpowiedź jest prosta, ale działanie już takie nie jest. Siła musi zostać przekierunkowana w stronę pozytywną; przekierunkowana na działanie służące mnie i innym. Dysponujesz już tym, co w tym wypadku najważniejsze – siłą. To, co należy tylko do ciebie, to nadać jej kierunek.

Jeżeli ktoś para się pisaniem, tak jak ja, wystarczy przetransferowanie zamiaru. Zamiast do kasyna i zabawy w pojawiające się i znikające owoce, siadam do komputera i korzystam z tej siły, która we mnie wezbrała jako skutek uzależnienia. Dostrzegacie różnice? Zamiast walczyć z siłą, zwyczajnie można z niej skorzystać, nadać jej nowy kierunek.

Walcząc z nałogiem, człowiek trwoni energię podwójnie. Z jednej strony walczy z energią uzależnienia, która przecież jest jego energią, z drugiej zużywa energię na prowadzenie samej walki. Skutek za każdy razem jest opłakany. Opłakany – w  podwójnym tego słowa znaczeniu. A przecież można inaczej, odwrotnie – nie wydatkować energii, lecz ją potęgować.