JustPaste.it

Kubiścian - Kwadrat dziewiąty

o tym, jak czytać instrukcje

o tym, jak czytać instrukcje

 

 

Gdy się już wszyscy zebrali, Zając postawił przed nimi paczkę, którą przed chwilą przyniósł dostawca.

― To jest paczka z ważną zawartością i my mamy się nią zająć.

― I zawartością też? - upewnił się Kubiś.

― W szczególności - odpowiedział Zając.

Kubiś obejrzał paczkę uważnie. Była owinięta szarym papierem, opatrzona w znaczki i naklejki z tekstem

OSTROŻNIE

oraz

TU GÓRA

List przewozowy i inne teksty umieszczono zupełnie bezładnie, jakby ktoś ją posmarował klejem i przetoczył po różnego rodzaju papierkach. Z jednej strony pakunek był naderwany i widać bylo zgnieciony róg kartonowego pudła.

― Ciekawe, co jest w środku...

― Tam może być wszystko.

― Wszystko oprócz mnie - uściślił Kubiś - bo ja jestem tu.

― Ja też jestem tu - szybko dodał Pysiaczek zaniepokojony możliwością bycia w środku paczki.

- Jest zamknięta. Cokolwiek zawiera, po otwarciu jej zawartość przestanie być tym, czym jest teraz - zauważył filozoficznie Ptak Pu'. - Coś jak Wydra Schroëdingera...

― Wydra? - Pysiaczek aż podskoczył.

― Tylko hipotetycznie - powiedział szybko Ptak Pu', widząc jego minę. - Wydra Schroëdingera to taki eksperyment myślowy. Eksperymenty myślowe są pożyteczne, bo nie wymagają zbyt wiele nakładów i nie powodują tak wiele strat jak prawdziwe. Wydra Schroëdingera to taka wydra, który nie istnieje i istnieje jednocześnie, dopóki się tego nie sprawdzi. To takie skojarzenie bez znaczenia, nie obawiaj się. Lepiej obejrzyjmy paczkę.

Na pudełku znajdował się tekst w kilku językach. Ptak Pu' nastroszył się i zaczął powoli czytać.

Nasza firma włożyła do środka wszelkich starań, aby produkt spełniał Państwa oczekiwania. Używać do wewnętrznego Oświecenia. Najlepiej spożyć przed.

― Może to jakieś grzyby - odezwał się Zając - Wiele jest dróg prowadzących do Oświecenia - mruknął sam do siebie - albo tłumacz był źle opłacany - dodał.

Przestrzegać zasad behape.

― Bi hepi - poprawił go Zając. - To po angielsku.

Uwaga! Małe ... częściej ... szczęście ... części! to ryzyko połknięcia.

― To może ja przyjdę później? - Pysiaczek cofnął się gwałtownie, ale Kubiś złapał go za łapkę. - Nic się nie bój. Skoro Nikodem zamówił dla nas paczkę, to nie po to, żeby ktoś kogoś miał połknąć.

Produkt ani żadna jego część nie może być powielana mechanicznie, elektronicznie lub magnetycznie bez zgody producenta. Przed użyciem zapoznaj się z instrukcją dołączoną do opakowania bądź skonsultuj się z elektrykiem lub elektromagnetykiem. Może zawierać śladowe ilości innych produktów. Używać zgodnie z Przeznaczeniem.

― Nie wierzę w Przeznaczenie - powiedział osioł, rozerwał karton i zajrzał do środka.

Wyprodukowano dla Mary & Chris Mass. Tłumaczenie z mandaryńskiego: Bracia Google. - Ptak Pu' doczytał na strzępku, który mu pozostał.

Tymczasem Hieronim wyciągał ze środka sznur z małymi lampkami.

― Ja wiem, co to jest. Widziałem takie rzeczy na kartkach pocztowych. To jest ozdoba świąteczna - powiedział. - Trzeba to rozwiesić na jakimś drzewku i włączyć urządzeniem do włączania.

Sięgnął jeszcze raz do pudła i wyciągnął małe zawiniątko. Zdjął kilka warstw folii i pokazał przyjaciołom czarne pudełko. Na wierzchu znajdował się czerwony i zielony przycisk. Pod spodem ktoś wymalował złotą farbą niezrozumiałe znaczki, grubą, zygzakowatą linię i trupią czaszkę.

― Chyba zdechło - zmartwił się Pysiaczek. - Może za długo było w podróży…

― To takie piktogramy - wyjaśnił Hieronim. - Na wypadek, gdyby ktoś nie umiał czytać w tym języku. Ale znaczą coś innego, niż ci się wydaje. Nie przejmuj się, lepiej to rozłóżmy i zobaczmy, co da się z tym zrobić.

Wszyscy zabrali się do pracy, aż wreszcie cały, długi sznur lampek został umocowany na gałęziach najbliższej jabłonki. Drzewko zostało pięknie ustrojone. Nawet nie zauważyli, jak szybko zapadł zmrok i zaczął lekko prószyć śnieg.

― Uwaga - zawołał Ptak Pu’ i wcisnął włącznik.

Lampki rozjarzyły się bladym światłem, jedne niebieskim, inne żółtym. Wokół baniek zaraz utworzyły się małe mgliste poświaty z parujących płatków śniegu. Po chwili lampki zaczęły mrugać, raz szybciej, raz wolniej. Potem jedna z nich pękła z cichutkim, szklanym brzęknięciem i zaraz sypnęły się z tego miejsca iskry. Po chwili snop iskier pojawił się w innym miejscu. Słychać było delikatne syczenie płatków śniegu. Im więcej pękało szklanych lampek, tym jaśniej świeciły pozostałe i tym szybciej pękały, rozświetlając na chwilę ciemność świetlistym pióropuszem. W końcu zgasły wszystkie. W miejscach, gdzie wcześniej tkwiły lampki, chwiały się już tylko małe niebieskie iskierki, biegając bezładnie wzdłuż przewodu. Śnieg nadal padał i roztapiał się na rozgrzanych szypułkach lampek. W pewnym momencie ze wszystkich naraz wystrzeliły błękitne iskry i pomknęły do miejsca rozgałęziania się łańcucha. Huknęło dość mocno, błysnęło bardzo jasno i zapadła ciemność i cisza.

― Jakie to było piękne - szepnął Pysiaczek mocno ściskając łapkę Kubisia.

― Och - powiedział Kubiś - szkoda, że nie było z nami Nikodema.

Reszta milczała w zachwycie.

 

Inne opowiadania  do pobrania: https://nikodemkonstanty.wordpress.com/2016/02/11/kubiscian/