JustPaste.it

Paradokument – popularny odmulacz społeczny

Pojawiają się nowe tytuły docusoap. Mocnostylizowane na prawdziwe życie. A wszystko po to, żeby rozgrzać, a i przegrzać zwoje mózgowe widzów.

Pojawiają się nowe tytuły docusoap. Mocnostylizowane na prawdziwe życie. A wszystko po to, żeby rozgrzać, a i przegrzać zwoje mózgowe widzów.

 

Odbiorcy mają niestety w czym wybierać. A oto krótki przegląd tego co było i tego co będzie.


Nowe odmóźdżacze kontratakują
"Zdrady" - kolejny program paradokumentalno - detektywistyczny, emitowany w systemie cotygodniowym
przez telewizję Polsat. Czymże ma się różnić artykuł piętnujący takie właśnie zagadnienie. Czego niby
mam się spodziewać po kolejnej produkcji Pana Okiła. "Zdrady" to jego najmłodsza produkcja. Tak samo
wątpliwej jakości jak poprzednie paradokumenty.


Problemy rzekomo życiowe powodują, że widz utożsamia się z bohaterami poszczególnych odcinków.
Mocno przekoloryzowana i przesycona nagością wzbudza niemałe kontrowersje wśród widzów. W
Internecie komentuje się takie poczynania w sposób dość niecenzuralny. Bez żadnej krępacji nazywane
jako porno-żenada, która w ogóle nie powinna wychodzić na światło dzienne. Mimo wczesnej pory emisji
nie brakuje mocnych scen łóżkowych, co zakrawa o prymitywny styl zdobywania niezbyt wymagającego i
mało ambitnego widza. To nieprzyzwoita wręcz powtórka z wakacyjnego mięsnego jeża!


Ta produkcja opiera się na jakże prostej, cyklicznej konstrukcji. Bohater pojedynczego epizodu
przypuszcza, że jego druga polówka dopuszcza się zdrady. Reżyseria i scenariusz - Okił Khamidow.
Jeden odcinek był wyjątkowo inny od całej reszty. Zarówno zleceniodawca, jak i partner, któremu
udowadnia się jego niewierność ma zasłoniętą twarz dla trudniejszej identyfikacji.

To w branży nazywa się
zabruzdowanie. Dzięki temu jest zamazana i trudna do rozpoznania. Max i Łukasz - specjalista od sprzętu
detektywistycznego. Okazało się, że sytuacja odwraca się diametralnie. Ciekawostką produkcyjną jest
odtwórca głównej roli. Tak naprawdę nazywa się Damian Rabstajn i jest amatorskim zawodnikiem MMA, a
zarazem Mistrzem Polski w tej dziedzinie! Nie brakuje niewybrednych komentarzy, z rynsztokowym
językiem w tle.


Ciekawe, ale niestety dość płytkie w swojej formie i wyrazie. Jedyne co, to potrzebuje to silnych,
naocznych dowodów niewierności partnera. Detektywem przyjmującym dane zlecenie jest Damian Petrow
wraz ze swoim sztabem detektywistycznym, który podczas obserwacji zbiera materiał dowodowy.
Wszystko kończy się efektownym rozstaniem. W takiej sytuacji przydaje się rozmowa z psychologiem. Czy
na taką historię warto poświęcić swój wolny wieczór? Wątpię!


TVP nie odstaje od reszty...
Misyjność publicznych kanałów lekko się dewaluuje. A to za sprawą najnowszego cyklu dokumentów
zatytułowanego "PRAWDZIWE ŻYCIE". Aż cztery razy w tygodniu można będzie śledzić projekt
tematyczny, poświęconym różnym historiom. W kolejnych dniach możemy śledzić losy ludzkie w takich
odcinkach jak:
- Uwikłanie
- Małżonkowie
- Komornicy
- Prawnicy


Widać to już wyraźnie, że współcześnie wszystko podlega procesowi komercjalizacji.


Prawdziwe historie – czyli docusoap story


Polacy coraz częściej i chętniej śledzą programy typu dokument fabularny, oparty na opowieściach z życia
wziętych. Duże zainteresowanie społeczne zdobywają takie paradokumenty jak "Dlaczego ja?", "Trudne
sprawy" czy w weekendy nadawane "Pamiętniki z wakacji", emitowane popołudniami zdobywają drugi,
zaraz po informacyjnym Teleexpressie, wyniki oglądalności.

Poruszane są tam historie ludzi dotkniętych
przez los i borykającymi się z osobistymi problemami. Ich poukładane i szczęśliwe dotąd życie spotyka
jakąś nieoczekiwana tragedia, która przewraca wszystko do góry nogami. Próbują rozwiązać problem i
zacząć wszystko od nowa. Wszystkie role grane przez aktorów amatorów.


"Szpital" – to kolejny paramedyczny projekt opowiadający prawie od kuchni, jakie bywają relacje między
pacjentem a personelem medycznym. Każdy odcinek pokazuje pojedynczą historię i jej happy end.
Wywołujące nawet wzruszenie. To paradokument traktujący o tym, jak wygląda codzienne życie w
miejskiej placówce medycznej oraz napotykane tam przypadki ludzi uskarżających się na jakiejś
przypadłości. Są to przejmujące historie pacjentów.


"Enter. Kocham" jest stylizowaną na sercową poradnię rozmową przez internetowy komunikator. Miłość i
związane z nią przeróżne koniunkcje i perypetie zawsze wywołują żywa reakcje odbiorców.
Żenada, ale wszyscy chcą to oglądać czyli "Pamiętniki z wakacji". Program jest jednym z najbardziej
kontrowersyjnych dostępnych od niedawna w komercyjnej telewizji. Zdrady, romanse, skandale, awantury.
To właśnie to jest przewodnim nurtem tematycznym wplecione w egzotyczne, piękne, gorące krajobrazy
tropikalnych kurortów - Hiszpanii i Włoch. Paradokument okazał się prawdziwym strzałem w dziesiątkę. A
oglądalność wciąż rośnie. Choć jego poziom jest żenujący, a inteligencja bohaterów blisko rynsztokowej,
bo uroda wszystkiego nie załatwi. Sytuacje są równie komiczne, co żenujące. Raz kiedyś pokazane było,
jak bohater myli bidet z toaletą, i to do tego pierwszego robi małe co nieco.


Nawet na jednym z plotkarskich portali pojawiła się wzmianka o tym, że polsatowski docusoup przebił
głupotą nawet zachodnią "Ekipę z New Jersey". Jak mawia wyzwolona młodzież – polewka na maksa.
Polacy pokochali paradokumenty. O oglądalności decyduje historia, dobrze napisany scenariusz, w
którym widzowie mogą odnaleźć swoje problemy i odpowiedzi, jak je rozwiązać. Nie od dziś lubimy
podglądać życie innych ludzi, konfrontować to z własnym życiem.

W paradokumentach mamy do czynienia
z aktorami amatorami, naturszczykami nazwanymi odtwórcami ról. Jest to realistyczny obraz historii z
życia wziętych. Są i siarczyste awantury, rodzinne kłótnie, ludzkie dramaty, potoki łez czy romantycznych
chwil.
Seriale typu docusoap pokazują polską rzeczywistość taką, jaka ona jest, bez żadnych upiększeń.
Przyciągają miliony. A już od połowy lutego dojdzie kolejny paradokument zatytułowany "Ukryta prawda".

Nieprawdopodobne, a jednak...

Dlaczego ich popularność wciąż zwyżkuje? Głównym ich atutem jest to,
że opowiadają o prawdziwym życiu, są poruszające, niezwykle ludzkie. Lubimy obserwować koleje losu
innych, wczuwając się w te realistyczne sytuacje. Opisywane historie bywają wręcz niewiarygodne, jednak
nie można wykluczyć tego, że się nie zdarzą w ogóle. Dzięki temu nasze życie wydaje się być więcej niż
tylko spokojne.


Hybryda w natarciu


Wydawać by się mogło, że czasy, w których programy typu reality show święciły swoje niebywałe jak na
ówczesne lata triumfy minęły bezpowrotnie. Z najnowszej ramówki pewnej stacji wynika jednak coś z goła
innego.


Przedsięwzięciu będzie scenariusz jakiemu będą podlegać jego uczestnicy. Na te chwile wiadomo jedynie
tyle, ze będzie ich czternaścioro. Układ na dłuższa metę raczej niebezpieczny. Dom w centrum Warszawy
otwiera się na całodobowy monitoring już 2 września. Tylko gdzie tu jest jakakolwiek logika, skoro widzom
pokazuje się jedynie godzinny wycinek ich nietypowego życia. Wszyscy jednogłośnie i nagle zapragnęli
podglądać codzienność warszawskich słoików.


To innowacyjna określona formuła określona telenowela hybrydowa, przedstawiając współczesną fuzje
dawnego reality show i skryptu. Dzięki temu staje się jedną z najtrudniejszych formatów. "Wawa non stop"
będzie miało swój autonomiczny scenariusz, którym podlegać będzie dziewięciorga przyjaciół królika
tymczasowo zamieszkają w stolicy. Widz nie uniknie szczególnego zestawu zachowań, piętrzących się
emocji podczas sytuacji konfliktowych. Niektórzy z nas wrócą wspomnieniami do starych czasów, gdy
wszyscy zachłystywaliśmy performansem typu BigBrother czy Bar.


Dla większości przyjezdnych do stołecznej aglomeracji Warszawa to wrota do lepszego życia. Nie tylko
tego zawodowego. Nie bez powodu symbolika słoików jest tu bardzo wymowna, zasadna. Mieszkańcy
tego domu będą odkrywać przed kamerami swoje frustracje, zamkniecie grupy nieznanych sobie ludzi w
hermetycznym, monotonnym i monitorowanym środowisku nie jest niczym ciekawym.

Takie ograniczenia
włączają ich mechanizmy obronne, w których Czesio nie da się utrzymać nerwów na wodzy, stąd często
obserwujemy płacze, wrzaski, lamenty, a nawet ostentacyjne okazywanie sobie bliskości. Nie można mieć
im za złe tego, że chcą być szczęśliwi. Prawie za wszelka cenę. Naprawdę musimy być mocno wyzuci ze
wszystkich swoich emocji, pragnień i marzeń, że wolimy patrzeć na życie innych, obcych sobie ludzi.


Jednak i tak nie brakuje entuzjastów takich historii. Komercja już dawno sięgnęła dna. Być może to okazja
do tego, żeby się od niego ostatecznie odbić. Wszystko co złe, już dawno było obśmiane i wykpione w
Internecie. Mimo to oglądalność utrzymuje się na stałym poziomie, jeśli chodzi o czas emisji. Miłego
odmóżdżania!