JustPaste.it

Misja publiczna? Nie do końca!

Czysty, wykalkulowany na chłodno zysk. Łączenie stanowisk - skąd tak duże publiczne przyzwolenie na tozjawisko?

Czysty, wykalkulowany na chłodno zysk. Łączenie stanowisk - skąd tak duże publiczne przyzwolenie na tozjawisko?

 

Radny to ma jednak klawe życie. Wybiorą takiego z demokratycznej woli ludzi, po cichej, ale skutecznej
wizualnej kompani wyborczej. Bo mniemam, że niewielu obywateli stać na trud poszperania w życiorysie
konkretnego kandydata.


Radny raz wybrany piastuje swoją społeczną posadę całkiem długo i skrupulatnie, bo mu się podoba.
Poznaje jeszcze więcej osobistości z pierwszych stron gazet czy telewizji. Po jakimś czasie sława i
popularność uderza mu do głowy, ale ani myśli porzucić swoje dawne firmy i stanowiska. Równoległe
łączenie stanowisk w sektorze publicznym oraz tych w administracji jest powszechnym zjawiskiem. Prawie
nikt tego nie piętnuje.


Badania fundacji Batorego mówią, że aż 60% radnych w Polsce nie widzi w tym procederze nic złego. I
ciągnie dwa całkiem intratne etaty. Taka praca to czysty, wykalkulowany na chłodno zysk.


Wedle istniejącego prawa radny nie może być tylko pracownikiem swego urzędu ani szefem jednostek
podległych temu samorządowi. Często bywa tak, że jest to całkiem ciekawy interes koniunkcji rodzinnych.
Na kurczącym się wciąż rynku pracy wszelkie protekcje stają się bardzo dobrą kartą przetargową. Jest
świetnym pośrednikiem pracy dla swoich krewnych.