JustPaste.it

I znów będą szukać!

Właśnie poziom absurdu sięgnął kolejnego dna.

Właśnie poziom absurdu sięgnął kolejnego dna.

 

Jak przez mgłę pamiętam wielki TVNowski hit – "Kawaler do wzięcia". Były to całkiem zamierzchłe czasy,
w których każdy nastoletni podlotek płci żeńskiej podkochiwał się w wymuskanym i niezwykle uroczym
blondynie Bartku. To on na oczach miliona widzów flirtował z każdą dziewczyną z programu. Miał ożenić
się z tą, którą ostatecznie wybrał. Później okazało się, że ich drogi bardzo szybko się rozeszły. Ten
koszmar wraca po latach swojej niebytności w mediach. Po dobrych 10 latach od premiery jednego z
pierwszych reality show.


Kopie będzie się kruszyć o nową formułę. "Kto poślubi mojego syna" (oryginalny tytuł "Who wants to marry
my son?" – tłumaczenie rodem wzięte z wystąpienia debiutanta z PE) pojawi się w TVNowskim jesiennym
prime time. Do tej pory emitowano go już w 13 państwach, najpopularniejszy był we Francji. 10
kandydatek dla jednego kawalera oraz jego matki, która od zawsze ma swoje własne, prawie idealne
wyobrażenie dotyczące przyszłej synowej. Oczywiście mamy muszą być sympatyczne, jednak to
sformułowanie nie jest jednoznaczne. Kto dla jednego jest sympatycznym, dla drugiego wcale nie musi
takim być. Uczestnicy programu muszą być z przedziału wiekowego 25 – 35 lat. Gospodynią
matrymonialnego show będzie dziennikarka, opowiadająca o bujnym życiu celebrytów – Agnieszka
Jastrzębska.


Przypomnę tylko, że TVP1 zaczął ten świeży trend i chce nadawać swoje show – "Rolnik szuka żony"
również na jesieni. Nie sądzicie, że tej miłości będzie już za dużo? Na szczęście dodam jeszcze, z
ciekawostek prasowych, że z oświadczenia dyrektor Niny Terentiew wynika, że telewizja Polsat nie planuje
w swej powakacyjnej ramówce programu matrymonialnego. Jaka szkoda. W przeciwnym razie –
klasyczny hat trick!


Skąd tak nagłe i duże zainteresowanie tego typu programami? Być może stąd, że aż 50% grupy
społecznej z przedziału do 30 lat nadal mieszka ze swoimi rodzicami. Nazywane jest to syndromem
włoskim. Jak widać, to interesujące zjawisko socjologiczne rozszerza się i na nasze polskie granice.