JustPaste.it

Książę Bahrajnu pokochał tę polską firmę. Ich technologia pomoże budować szejkom

 

 

Książę Bahrajnu pokochał tę polską firmę. Ich technologia pomoże budować szejkom oazy

 

 

 

Bioelektra ma technologię, w której organiczna część śmieci zamienia w kompost. - Od śmieci do oazy - brzmi hasło Polaków.
Bioelektra ma technologię, w której organiczna część śmieci zamienia w kompost. - Od śmieci do oazy - brzmi hasło Polaków. Fot. 123rf.com
Salman bin Hamad bin Isa Al Khalifa, książę Bahrajnu obraca majątkiem 3 miliardów dolarów. Wie jak zarobione petrodolary zamienić w przynoszące zyski rodzinie udziały w spółkach albo nieruchomości. Jednego tylko nie potrafi za żadne pieniądze - zamienić pustynnego piasku w oazę. Dokładnie taki deal zaproponowali Arabom udziałowcy firmy Bioelektra Group z Warszawy.
ADVERTISEMENT

 


Jak zaskoczyć szejka
Hasło prezentacji Polaków brzmiało „From waste to oasis” (od śmieci do oazy) i przedstawiało autorska polską technologię przerobu i sortowania śmieci. W finale gotowania odpadków w wielkim samowarze, pod ciśnieniem w temperaturze 120 stopni, łatwo oczyszcza się i odzyskuje puszki aluminiowe, plastikowe butelki pet i szkło.

 


W tej samej technologii resztki jedzenia z pudełek po jogurtach, puszek z sardynkami czy skórki bananów, a nawet papier w śmieciach staje się rozwłóknioną brązową masą, bezzapachową i podobną do leśnej ściółki. To niemal darmowy, bo pochodzący ze śmieci nawóz i podkład, który łatwo użyźni piasek zamieniając go w trawniki godne Wimbledonu. W Bahrajnie i innych krajach Zatoki taki surowiec jest importowany po cenie dochodzącej do 100 dolarów za tonę.

Autorska technologia Polaków zaczyna robić furorę na świecie. W tym samym czasie zainteresowały się nią również władze San Francisco oraz miasto Hamburg. Dlaczego? Idzie w parze z globalnym trendem, aby ze śmieci odzyskiwać jak najwięcej surowców zdatnych do ponownego przetworzenia. Ze szklanej stłuczki butelki można produkować nieskończenie wiele razy. Z butelek Pet i innych plastików produkuje się płatki, z których powstaje poliamidowa nić - podstawa bluz polarowych albo wykładzin dywanowych. Ewentualnie płatki można łatwo przetworzyć na granulat, a z niego ponownie produkować butelki.

Ile się na tym zarabia
Ile i jak można na tym można zarobić? – Z jednej tony śmieci odzyskujemy surowce o wartości około 100 zł. Do niedawna wydawało się, że użyteczną technologią zagospodarowania śmieci jest spalanie. Odpadki organiczne gromadzi się w wydzielających straszny fetor kompostowniach. To marnotrawstwo - mówi Jarosław Drozd, z zarządu Bioelektra Group.
 

Z jednej tony śmieci otrzymujemy surowce warte ok. 100 złotych.

"Odzysk" to jedna część dochodu. Miasta i państwa na całym świecie wprowadzają przepisy gospodarowania śmieciami. Aby zmobilizować firmy i mieszkańców do odzyskiwania surowców wprowadza się opłaty „gate fee” za wstęp śmieci na wysypisko. Bioelektra odbierając śmieci inkasuje opłatę „gate fee” i upraszczając zarabia podwójnie.

Pionierska instalacja Bioelektry pod Iławą przejmuje 40 tys. ton rocznie śmieci z Olsztyna. Miasto Olsztyn płaci za zagospodarowanie tony śmieci 220 zł. Dodając do tego odzysk surowców okazuje się, że z części odpadów 170-tysięcznego miasta można wyciągnąć prawie 13 mln złotych.
 

Każdego roku w Polsce na składowiskach lądują więc miliardy złotych uwięzione w surowcach naturalnych, zawartych w odpadach. Czy stać nas na taką rozrzutność, przy jednoczesnym ponoszeniu wysokich kosztów składowania?

Jeszcze ciekawiej interes wygląda za granicą, np. w San Francisco - składuje się ponad połowę odpadów, a za a każdą tonę władze pobierają 150 dolarów. Amerykanie są poważnie zainteresowani polską technologia, bo mają nóż na gardle - za 10 lat chcą ograniczyć składowanie śmieci do zera.

Z kolei w Hamburgu z biegiem lat zamieszkało sporo imigrantów, którzy nie znają pojęcia niemieckiego ordnungu i nie chce im się segregować śmieci. Nawet gotowi są płacić za to wyższe stawki. Problem w tym, że władze miasta mają teraz do zagospodarowania 100 tys. ton śmieciowej pulpy, do której obróbki trzeba zatrudniać armię ludzi. Również podjęli rozmowy z Bioelektrą.
Fragment przetwórni śmieci
Fragment przetwórni śmieciFot. Zrzut z http://www.bioelektra.pl/pl/technologia-film
Interesy z szejkami
Ale i tak najlepiej jest w krajach arabskich. Prezes Drozd chwali sobie skład tamtejszych śmieci. - Ludzie sporo piją, mamy więc w śmieciach dużo zyskownych składników: aluminium z puszek, plastiki oraz szkło - mówi. Dodaje, że już po pierwszych prezentacjach książęta i wpływowi urzędnicy najbardziej zainteresowali się uzyskiwaniem z organicznych składników nawozu i użyźniania gleby. Za wizję pól golfowych i zielonych oaz w miejscu dzisiejszych piasków gotowi zapłacić są znacznie więcej niż za likwidowanie śmieciowego problemu.

Udziałowcy Bioelektra mówią, że biznes ma takie wzięcie, że gotowi są spieniężyć swoje inne przedsięwzięcia i zająć się tylko tym jednym.
 

Zgłosił się do nas inwestor, który za 49 procent udziałów chciał dokapitalizować nas kwotą 100 mln euro. Odrzuciliśmy ofertę. Tylko w Bahrajnie i Abu Dhabi planujemy budowę instalacji wartych 500 mln euro.

Drozd to znany nielicznym inwestor giełdowy i udziałowiec spółek handlowych i produkcyjnych. Partneruje mu Paweł Przybylski, przed laty kierowca rajdowy, dwukrotny mistrz Polski ( 1993, 1994). Po zakończeniu kariery sportowej w latach 90’ prowadził hurtownię napojów. Potem inwestował w nieruchomości w Warszawie.

Spieniężyli pomysł naukowców
Skąd patent na „gotowanie śmieci w szybkowarze” jak nazywają swoją technologię?. - Wymyśliła ją grupa polskich naukowców, a my wyłożyliśmy pieniądze na przetworzenie tego w biznes - mówią skromnie biznesmeni.

Można zapytać, czy skoro to taki świetny interes to dlaczego nie rozwija się szybko w Polsce? Sposób postępowania ze śmieciami jest szczegółowo regulowany, a jakże, przez tzw. ustawę śmieciową. A ta do niedawna przewidywała zastosowanie tylko trzech ”technologii”: składowania na wysypiskach, przetwarzania mechaniczno-biologicznego (to co ze śmieci spadnie pod sito jest kompostowane ku utrapieniu okolicznych mieszkańców) i bardziej nowoczesnej - spalania w spalarniach.

 

Autor: Tomasz Molga