JustPaste.it

Piosenki kabaretowe – nowe opium dla umęczonego ludu?

Śpiew to nie śmiech. Skoro nie są to pojęcia tożsame, to jak je w sosom ciekawy połączyć? I czy w ogóleda się to zrobić?

Śpiew to nie śmiech. Skoro nie są to pojęcia tożsame, to jak je w sosom ciekawy połączyć? I czy w ogóleda się to zrobić?

 

Bycie dobrym kabareciarzem zależne jest przynajmniej od kilku podstawowych czynności. Lansuje się ich
poprzez różnego typu festiwale na kanwie konkursów muzycznych wciskając w któryś luźniejszy dzień
prześmiewczy kabaret to ich największa promocja. Coraz częściej dochodzi do ścisłego zazębienia się
piosenki z występami kabaretowymi. Nie jest to łatwa sztuka być śmiesznym oraz dobrze śpiewać.


W pospolitym składzie grupy kabaretowej przynajmniej jeden członek bardzo dobrze śpiewa. Doskonale
widać, ze rozśmieszanie ludzi to nie jedyny talent, jaki posiadają. Jednym słowem są multiutalentowanymi
ludźmi. Moimi faworytami są Michał Kincel z kabaretu Smile, Marcin Wójcik z Ani Mru Mru, Igor
Kwiatkowski, jeden z Paranienormalnych, vel krejzolka Mariolka. Wśród kobiet prym wiedzie Joanna
Kołaczkowska z artystycznej grupy Hrabi.


Damą być w kabarecie pełnym mężczyzn jest nie lada wyzwaniem, bo świat komików przesycony jest
przedstawicielami płci męskiej. Kobiety też imają się śpiewu w zamkniętej grupie prześmiewców
rzeczywistości. Dlaczego? Obraz sceny muzycznej wśród "profesjonalistów" przedstawia jej odwrotność.
To śpiewające panie przodują w świecie muzyki. Myślę, że zupełnie niesłusznie. Muzyką najlepiej
odzwierciedlimy samych siebie. Niezależne od płci, co pokazały ostatnie wydarzenia.


Piosenki śpiewane przez niektórych członków poszczególnych grup kabaretowych można kwalifikować
jako znana i lubiona melodia do nowych słów. Wcale nie są to dźwiękowe i słowne "gnioty". Niekiedy te
osoby, a jest to prawie pewne, śpiewają lepiej od cebryckich gwiazdek śledzonych medialnie.
W myśl klasycznej już maksymy – śpiewać każdy może, jeden lepiej, drugi gorzej. O drugiej części tego
zdania mało kto już pamięta. Śpiewają już wszyscy, aktorzy, kelnerzy, gospodynie domowe itd. Śpiew za
wszelka cenę już przestał kogokolwiek zajmować. W tym i mnie.


Sporo ludzi dużo bardziej niż kiedyś zna się na czystym śpiewaniu. I potrafi to w sposób ciekawy i
niekonwencjonalny wyartykułować. Co sprawia, ze eksperci w tej dziedzinie mają mocno wyśrubowane
oczekiwania względem potencjalnych artystów współczesnej estrady. W tym kraju nie ma nic – to mój
ulubiony przebój dokładnie opisujący sytuacje w naszym pięknym państwie. Oparty na melodii
największego hitu Coolia. Śpiewają to zdwojone siły kabaretowe Młodych Panów i Smile'ów. Rap
poszczególnych zwrotek jest na prawdę rewelacyjny, a śpiew wprost genialny.


Mnie to porusza, gdyż są to wyjątkowe wykonania, przy których płyną ciary po plecach. Jeśli takie głębokie
emocje wzbudza ich repertuar świadczy to o bardzo dobrym przekazie samego twórcy. Przewija się przez
mimowolnie przepuszczane, niebanalne słowa. Cieszy mnie ten fakt, że chce im się chcieć robić coś
więcej. Śpiewać na bardzo wysokim poziomie, którego żaden z nich nie może się powstydzić. Bo talent ich
widzę ogromny!


Zawsze tak się dzieje, że piosenka o żwawym muzycznym tonie w porze dnia gorącego lata,
zdecydowanie przoduje jako hit danego sezonu.