JustPaste.it

Kobiety, kasa i seks

Po dłuższej przerwie z sentymentem powracam do tworzenia mojej ulubionej formy pisarskiej.

Po dłuższej przerwie z sentymentem powracam do tworzenia mojej ulubionej formy pisarskiej.

 

Najwyższy czas na recenzję, czyli na subiektywne zrewidowanie dzieła literackiego w szybkim skrócie myślowym
nazywanym książką. Tym razem pozycja inna niż wszystkie. Wyłaniająca się wśród reszty książek sobie podobnych
charakterem i dosłownością przekazu.


Tytuł? "Masa. O kobietach polskiej mafii". Autor? Artur Górski, który wciela się w postać adwokata diabła i
zadaje często niewygodne pytania. W ogniu krzyżowych niewiadomych pozostaje on. Bohater. Czarny
charakter. Najczarniejszy z czarnych. Były gangster, przestępca, nieco wybielony za sprawą pełnienia
funkcji świadka koronnego. Cała rozmowa układa się tak, by w sposób dość siermiężny stworzyć coś z
gatunku z pogranicza kryminału, ujęty w formie wywiadu-rzeki może przewrócić dotychczasowe wizje,
jakie pojawiają się wokół ciemnego półświatka mafii.


Do końca nie wiadomo, kim jest główny narrator tej książki. Bohater, po latach niebytu, przerywa milczenie
i ujawnia skrywane tajemnice. Najsłynniejszy świadek koronny w Polsce kwieciście opowiada o życiu i to
w każdym jego aspekcie. Gangsterka nigdy nie obejdzie się bez kobiet, jako niewątpliwej przykrywki do
różnych haniebnych czynów. Bez kobiet nie ma żadnego życia. Począwszy od matek, żon, po oficjalne
tabuny kochanek, dam lekkiego towarzystwa.


Matki od zawsze traktują swoich synów z dużo większym namaszczeniem. Sam "Masa" bez żalu
opowiada o tym, że jego relacje z rodzicielką były mniej niż poprawne. Matka Masy była kobietą mocno
rozwiązłą, trzykrotnie zamężną, z kilkunastoma kochankami na boku. Choć atrybutów kochanka w
zupełności nie mieli. Byli przy kasie i dlatego oddawała im się po kolei.


Masa, nie zważając na dalsze konsekwencje, szczerze odpowiada na zadawane mu pytania. W ten
sposób znów staje się sławny i będzie rozpoznawalny, jak to miało miejsce w odległej przeszłości.
Oczywistym jest fakt, iż prezentowany w nim styl literacki daleki jest od wyszukanej Mickiewiczowskiej
klasyki. Masa potrzebuje igrzysk, czyli rozrywki, adrenaliny, którą zapewni inny "Masa", człowiek twardy,
zdeterminowany i niemający żadnych kompleksów, by w taki oto sposób zapewnić sobie, obok rozrywki
serwowanej publice, chleb swój powszedni.


W niewybrednych słowach wyraża się o czynnościach seksualnych z kobietami najwyższej rangi i urody.
Najbardziej ognistym tematem, jaki bogato porusza Jarosław Sokołowski, jest wątek Misslandu.
Marzeniem każdego "biznesmena" jest mieć możliwość bliższego obcowania z cud pięknością i to nie po
to, by rozprawiać o twórcach klasycznej filozofii. Brakuje krwawych opisów pościgów, w których dochodzi
do wejścia na bezwzględną i natarczywą linię ognia.


Nie spodziewałam się niczego na miarę Pulitzera, liczyłam bardziej na cięty, pełen trafnej riposty język i
nieocenzurowane sceny relacji z kobietami. Oczywiście bez agresji i wulgarności. Niestety, wulgaryzmów
tu nie zabrakło. Szczególnie przy opisach czynności intymnych. Trzymające w napięciu historie są dość
mocno przeerotyzowane, dlatego nie są dla osób o słabych nerwach oraz tych niepełnoletnich.

Świat przestępczy w dużej mierze kreowany przez wyobraźnie scenarzystów filmów sensacyjnych nie
wiele wspólnego ma z tym, co w danej grupie przestępczej ma miejsce. Przestrzeganie hierarchicznych
zasad jest głównym zadaniem porządku wśród znaczących gangów i ich bossów. Spektakularne
egzekucje stają się punktem zwrotnym do tuszowania nieczystych interesów.