JustPaste.it

Dziwne przypadki polskiej komunikacji

Polska nie daje nikomu żadnej taryfy ulgowej. Liczą się tylko procedury określane na piśmie, a nie życie.

Polska nie daje nikomu żadnej taryfy ulgowej. Liczą się tylko procedury określane na piśmie, a nie życie.

 

Boleśnie się o tym przekonała sama Janina Ochojska, Prezes Polskiej Akcji Humanitarnej. Pomimo swej
niepełnosprawności jest zbyt sprawna, by móc korzystać ze specjalnej wysuwanej platformy dla
niepełnosprawnych pasażerów w super nowoczesnym PENDOLINO. Toż to jakiś koszmarny absurd.
Z tej oto platformy mogą korzystać jedyne osoby, poruszające się na wózkach.

Osoba na kulach już nie
może podjechać podjazdem, rzekomo ze względu na znaczne niebezpieczeństwo upadku. Osoba
niepełnosprawna, inna od wózkowicza może posłużyć się pomocą oferowaną przez koordynatora i być
dosłownie „zaciągniętą” na pokład pociągu. Taką oto asystę należy zgłosić na dwa dni przed planowaną
podróżą. Nie zawsze tak się da. Czyżby sam pomocnik musiał mieć aż dwie doby na zastanowię się jak
miałby pomóc? O miejscu dla niepełnosprawnych w centrum wagonowego WARSU już nie wspominając.
Pani Ochojska jako osoba bardziej medialna niż przeciętny Kowalski na wózku, poradzi sobie z tym
niewygodnym problemem dużo lepiej. Na przykład udając się do jednej czy drugiej telewizji.

Jeszcze jeden przykład, nieco bardziej lokalny. Gdańsk bardzo dumnie szczyci się faktem, że jako
nieliczne miasto w Polsce dysponuje tak dużym taborem transportowym, który jest w pełni
niepodpodłogowy, lub z częścią niskopodłogową. Na początku roku pojawił się nowy nabytek dla Zakładu
Komunikacji Miejskiej, powiększający liczbę nowych tramwajów. To 5 wspaniałych i estetycznych Pes Jazz
Duo. Produkcja bydgoska, i tu pochwala za wybór polskiej firmy, jest piekielnie droga. Jedna sztuka Jazz
Duo kosztowało miasto ponad 8 mln zł. Po tygodniu użytkowania potrzebna była wymiana niskosodowej
platformy, ze względu na duże różnice miedzy wysokościami peronów przystankowych. Dobrze, że
przebudowa odbywa się na koszt producenta.


Gdzie historia z problematycznym wejściem do środka pojazdu? Otóż, rzadko się zdarza, by kierujący
tramwajem wysunął (o ile jest na wyposażeniu) platformę. W środku jest jeszcze gorzej. Głównie ze
względu na mniej miejsca i możliwości trzymania się poręczy. Pasażer poruszający się na wózku,
korzystający z pierwszego od strony motorniczego wejścia. Zawieszony jest jakby w przestrzennej próżni,
ponieważ brak jest nisko zawieszonych uchwytów, by moc się przytrzymać. Czasem podróż tramwajem na
samym hamulcu jest niewystarczająca i sprowadza realne zagrożenie dla osób z niepełnosprawnością.
Niestety, nie wszystko zostało dobrze przemyślane.


Jak widać, takich przygód, gdzie bohaterami są ludzie niepełnosprawni może być cale mnóstwo. Nie
każdy jednak ma taką siłę przebicia, by o tym co jest źle ułożone głośno opowiadać. Przykre rzeczy raczej
są w stanie jeszcze bardziej zamknąć ich na świat. Gdy tak się stanie, zachodnie trendy społeczeństwa
tolerancyjnego i empatycznego będą jeszcze bardziej odlegle. Nie pozwólmy na to!