Mury zakładu penitencjarnego kryją swoje różne tajemnice.
Tajemnicze mury więzienne dzielą świat na dwa odrębne realia. To co może dziać się, gdy przekroczy się bramę więzienia osnute jest wyraźnym tabu. Tabu, które zawsze będzie intrygować, fascynować i wciągać jak zakazany, lecz smakowity owoc.
Kulisy więziennego życia próbuję odkryć producent programów telewizyjnych Rinke Rooyens. W
najnowszej produkcji dokumentalnej "Rinke za kratami" przedstawiane są historie osób osadzonych.
Każdy odcinek prezentuje inny wątek i inny problem. Kobiety skazane za morderstwa własnych mężówkatów.
Jeszcze inne odsiadują swój wyrok za kradzieże, włamania czy rozboje.
Możliwość widzeń, dostarczanie paczek z żywnością, dokładnie wyszczególnioną w regulaminie zakładu
karnego. Kwestia przedterminowego wyjścia za tzw nienaganne sprawowanie. Okazuje się, że więźniowie
tzw recydywa wolą odbyć wymierzana karę do samego końca, czy do tzw dzwona, bez ubiegania się
jedynie na wniosek więźnia opuszczenia wiezienia szybciej. Takie postępowanie wiąże się z brakiem
nadzoru kuratorskiego, który sprawdza jak były osadzony sprawuje się na wolności, czy zdołał się już
zaadaptować do nowych warunków życia. Dzięki temu współczesny świat dowiaduje się czegoś więcej o
życiu za kratami.
Pamiętać należy, że więźniowie to też ludzie, którzy są rodzicem, synem, córką, bratem, siostrą, mężem,
żoną. I nawet w wiezieniu pragną zachować jak najbardziej bliskie relacje z rodziną, którą pozostawili na
wolności. Chcą z nimi przebywać podczas comiesięcznych widzeń, prowadzić z rodziną korespondencje.
Takie znikome formy kontaktu dają potrzebną namiastkę poczucia bycia jeszcze potrzebnym i kochanym
mimo wcześniejszych przewinień, jakie dokonał. Naturalną rzeczą jest to, że sobie nie radzi z więzienna
samotnością.
Klimaty więzienne są popularnym i częstym tematem filmów. To tam poznajemy brutalnie przedstawiana
rzeczywistość. Taka jest wyobraźnia scenarzysty. Czy Rinke zmieni oblicze polskiego więzienia?