Plaża od lat pokazuje, jakie trendy dominują danego sezonu wakacyjnego.
Słońca latem mamy jedynie 5% na przestrzeni całego roku kalendarzowego, co dla niektórych jest to wystarczający powód do tego, by go najchętniej w ogóle unikać.
A o to ich cudaczny sposób - KiniFace - tak się nazywa ów krzyk mody plażowej do całkowitej ochrony
głowy i twarzy przed słońcem. Taka nowo stara moda zapanowała na chińskich plażach. Taka maska
wykonana jest z przywierającego mocno nylonu, z odrębnymi trzema otworami na nos, oczy i usta. Jest to
orientalne rozwiązanie. Powoli przekonujemy się o tym, że trend na opalanie się przemija, a wraca ten na
bladość lica i reszty ciała. Kraj chiński ponownie wraca do tej mody na nieopalanie się.
Maska ma być dopasowana kolorystycznie do wzoru lub fasonu stroju kąpielowego damy, która zapragnie
zażyć wodno - słonecznych uciech. Ta bombowa informacja została podana przez TV BBC. U nas
mogłaby wywołać jedynie śmiech i jawne uczucie politowania dla całej sprawy. Ja na przykład nie
wyobrażam sobie takiego momentu na polskiej plaży, że zapanuje tam moda na przedziwne maski
zamiast kapeluszy, czapek, chust. Takie maski przypominają mi bardziej te, które używane są przez
groźnych wojowników sportu typu wresling. Jest to nieodzowny element rozpoznawczy zawodnika. Pełni
on rolę wywołania strachu u rywala na ringu podczas zaciętej walki. W naszej szerokości geograficznej
taki element stroju zdecydowanie się nie przyjmie ze względu na zbyt duże podobieństwo do złodziejskiej
kominiarki. Samo ukrywanie twarzy, a tym samym utrudnianie identyfikacji własnej tożsamości nie kojarzy
się zbyt pozytywnie. Dlatego ostentacyjne noszenie takiej maski zdecydowanie bardziej zwróci uwagę
gawiedzi niż pozwoli ukryć się w anonimowym tylko z pozoru tłumie.
Maska typu KiniFace nie zdobędzie uznania wśród pięknych Polek, ostatnią rzeczą, którą by zrobiły, to
ukrywanie swojej nietuzinkowej urody, jakimś przyciasnym, nieoddychającym nylonem. Precz z maskami!