JustPaste.it

Mitologia historyczna

Historia to nauka o faktach, ale ich interpretacja czasami bardziej przypomina mitologię niż racjonalną analizę.

Historia to nauka o faktach, ale ich interpretacja czasami bardziej przypomina mitologię niż racjonalną analizę.

 

Do dziś w Polsce uczy się nas, że przegraliśmy Kampanię Wrześniową w 1939 r., bo nie otrzymaliśmy pomocy od sojuszników. Powtarza się to jako fakt, jako coś absolutnie prawdziwego, z czym nie można i nie powinno się dyskutować. Tę tezę traktuje się jak dogmat. Anglicy i Francuzi stchórzyli i dlatego wojna nie skończyła się w 1939, a trwała 6 lat. Czy naprawdę tak było? Jakiś czas temu przestałem w to wierzyć. W tej wersji historii pominięto znaczenie ZSRR, a to o nich chodziło bardziej niż o Niemcy. Cała Europa bała się komunistycznej inwazji i m.in. dlatego pozwalano Hitlerowi na łamanie kolejnych postanowień Traktatu Wersalskiego. To był kolejny powód, oprócz ignorancji, dla którego nie posłuchano rady Piłsudskiego w 1936 r. i nie zaatakowano Niemiec. Niestety w tym przypadku było prawdą, że Stalin planował taką inwazję, tylko Hitler go uprzedził. Adolf wyrolował wszystkich. Stalin miał go za sojusznika, a alianci za nieszkodliwą marionetkę (z wyjątkiem Churchilla, on szybko poznał się na Hitlerze).

W 1939 Polska liczyła na pomoc sojuszników. Nasi żołnierze walczyli dzielnie i trzeba oddać im honor. Niestety sojusznicy nie przyszli z pomocą. Tak kiedyś słyszałem, że zawarli sojusz z Polakami z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że oddanie Niemcom czeskich Sudetów na konferencji w Monachium spotkało się z powszechnym oburzeniem społeczeństwa we Francji i Wielkiej Brytanii, a w krajach demokratycznych zdanie społeczeństwa bardzo się liczy. Więc dla pozorów zawarli sojusz z Polską, że niby mieliby nam pomóc i drugi raz nie ustąpią, ale oni sami wiedzieli, że mimo powszechnego oburzenia ich narody nie zgodzą się na przystąpienie do wojny w obronie Polski. Zbyt mało czasu upłynęło od poprzedniego konfliktu, na którym Anglia też ucierpiała, a Francja poniosła bardzo dotkliwe straty. Po drugie liczyli na to, że taka oficjalna deklaracja odstraszy Hitlera. Pomylili się. Hitler wiedział, że alianci nie ruszą Polsce na pomoc. Alianci też o tym wiedzieli. Ale nie wiedzieli o tym nasi politycy, poza Piłsudskim, ale on niestety już nie żył.

Wróćmy do inwazji Niemiec na Polskę. Hitlerowcy zdziwili się bohaterskim oporem Polaków, ale papierowi sojusznicy nic nie zrobili, żeby nam pomóc. Tak samo jak większość Polaków wierzyłem kiedyś, że wtedy wojna mogła się skończyć, gdybyśmy pomoc otrzymali. Teraz patrzę na to inaczej. Tak więc na wschodzie cały czas był ZSRR, który z pewnością zaatakowałby wykończoną wewnętrznym konfliktem Europę, a właśnie tak by było, gdyby Francja zaczęłą bezpardonową walkę z Niemcami i obie armie zostałyby mocno uszczuplone. Stalin miałby Zachód podany na tacy. Poza tym czy Francuzi albo Anglicy tak naprawdę mogli nam wtedy pomóc? Anglia miała głównie flotę. Lotnictwo dopiero zaczęli modernizować. Spora część floty była służyła utrzymaniu brytyjskich kolonii, czyli znajdowała się daleko poza Europą. Piechota? Na pewno nie na takim poziomie, żeby pomóc w walce z Niemcami, którzy wtedy mieli najlepszą armię świata. Francja miała liczną armię i sporo uzbrojenia. Tu pytam kogoś bardziej obeznanego z tematem. Jakie było porównanie jakości i ilości uzbrojenia francuskiego do niemieckiego? W każdym bądź razie Francuzi, żeby naprawdę nam pomóc i zakończyć tę wojnę, musieliby przemaszerować przez Niemcy. Czy to było możliwe? Należy też pamiętać o lotnictwie. W tym czasie nic mogło się równać w powietrzu z niemieckim Luftwaffe. Zwyczajnie zmasakrowaliby francuskie siły powietrzne (Chyba, że się mylę; czekam na twarde dane poparte liczbami). Ile dłużej mogliśmy się wtedy bronić i czy w razie czego Francuzi zdążyliby przyjść nam z pomocą, zanim Polska zostałaby pokonana? Uważam, że nie. Oczywiście Niemcy cały czas modernizowali swoją armię, więc w 1939 może nie była aż tak silna, żeby stawić czoła Polsce i Francji, ale w kolejnych latach 70% sił niemieckich walczyło na froncie wschodnim przeciwko ZSRR i ledwo, ledwo udało się ich pokonać, walcząc z dwóch stron i to ze wsparciem Amerykanów. Bez interwencji USA Niemcy wygraliby na Zachodzie

Jak chodzi o sytuację Polski po wojnie to sporą winę ponosi... Roosevelt, dla Amerykanów jeden z największych prezydentów w historii ich kraju i Mąż Stanu. Innymi słowy wielki człowiek w kwestii polityki wewnętrznej, ale jak chodzi o politykę wobec ZSRR, to już raczej pożyteczny idiota. To on szedł na bardzo duże ustępstwa wobec Stalina, chociaż Churchill był przeciw. No i niestety potrzebowali tego rzeźnika, żeby pokonać Niemców, więc zgodzono się na poświęcenie Polski i pamięci o polskich żołnierzach. Jednak to przede wszystkim wina Roosevelta. On sam był demokratą z ciągotkami socjalistycznymi, ale nie miał pojęcia, że jego wyobrażenie socjalizmu i socjalizm radziecki to dwa zupełnie rożne twory. Dlatego naiwnie dawał się nabrać Stalinowi i mimo sprzeciwów Churchilla zgadzał się na wiele rzeczy, których Stalin się domagał. Truman, który objął prezydenturę po śmierci Roosevelta, rozumiał błędy poprzednika, ale było już za późno. Anglia była słaba i wyniszczona wojną. Dlatego Anglicy nie mieli tam aż tak wiele do powiedzenia. Tak czy inaczej z polskimi żołnierzami obeszli się w sposób haniebny, ale częściowo to była decyzja brytyjskich polityków, częściowo wina Roosevelta, ale to też był jeden z warunków Stalina, którego pomoc w walce z Niemcami była niestety niezbędna.

Powyżej napisałem, jak moim zdaniem wyglądała cała sytuacja. Jeśli mam rację, to co mogliśmy wtedy zrobić inaczej? Były różne warianty. Jednym było poddanie się. Mało honorowe, ale przez taką decyzję Czesi czy Słowacy specjalnie w tej wojnie nie ucierpieli. Kolejnym wariantem byłoby przyłączenie się do Niemiec i wspólny marsz na ZSRR, pokonanie Stalina, zniszczenie komunizmu i dopilnowanie, żeby jakiś bardziej ludzki system został wprowadzony w Rosji. Moim zdaniem istniał też wariant trzeci, który byłby niesamowicie korzystny dla Polski, gdyby to się udało. Mianowicie po zwycięskiej Bitwie Warszawskiej polscy dyplomaci powinni próbować przekonać Brytyjczyków, Francuzów i Amerykanów, że ryzyko radzieckiej inwazji nie zostało do końca zażegnane i Polska może być krajem, na którego granicy kolejna inwazja zostanie zatrzymana. Gdyby to się udało i dostalibyśmy kredyty na zbrojenie i budowę umocnień na naszej wschodniej granicy, nikt nigdy nie pozwoliłby Niemcom tak urosnąć w siłę, żeby zagrozić tak strategicznemu sojusznikowi, jakim w takiej sytuacji byłaby Polska. Nie wiem, czy taka koncepcja miała rację bytu, bo niestety nasi dyplomaci tego nie próbowali. Zamiast tego politycy byli zajęci wewnętrznymi sporami, więc w takiej sytuacji nikt nie powierzyłby nam losów całej Europy. Bo faktem jest, że Stalin planował inwazję i Hitler o tym wiedział. Dlatego zaatakował ZSRR, zanim sowieci zdążyli się przygotować do ataku na zachód. Alianci bali się komunizmu i dlatego też czynnie bądź biernie (przez brak zdecydowanej reakcji) wspierali NSDAP w Niemczech, żeby do władzy nie doszła partia komunistyczna. Tak samo obawiali się radzieckiego ataku, więc zdecydowali, że pozwolą Niemcom rozwinąć swoją armię, żeby powstrzymała sowietów. Takie jest moje zdanie w tej sprawie. Chętnie poczytam komentarze. Proszę o jakieś konkretne odpowiedzi poparte twardymi danymi. Zwłaszcza w kwestii porównania uzbrojenia Francji i Niemiec w 1939. P.S. większość mojej wiedzy na temat relacji między Stalinem, Churchillem a Rooseveltem pochodzi z programów historycznych na Discovery. Tak na zakończenie, żeby nie było niejasności. Podziwiam odwagę polskich żołnierzy, ale na decyzje podjęte przez polityków patrzę inaczej. Wybrali walkę z honorem, po czym równie honorowo dali dyla za granicę, a Niemcy nie wybaczyli nam tego oporu i zwyczajnie wybili kilka milionów Polaków. Sowieci też nie byli lepsi, ale ofiar na koncie mieli mniej.

Dlaczego o tym piszę? Dlaczego uważam to za ważne? Historia jest o tyle ważna, o ile potrafimy wyciągnąć z niej wnioski i uczyć się na błędach. Kiedyś Beck bezmyślnie polegał na sojuszach z tymi, którzy tak naprawdę nie mogli nam pomóc. Teraz nasi politycy bezmyślnie wierzą w pomoc USA w ewentualnym konflikcie z Rosją. USA nie zaatakowało ZSRR, to teraz nie zaatakuje Rosji. Wtedy Blok Wschodni był z miarę odseparowany gospodarczo od zachodniego, a teraz to jeden wielki globalny organizm i na interesach z Rosjanami robi się zbyt dużą kasę, żeby ryzykować jakiś otwarty zbrojny konflikt. Chyba, że ktoś będzie na to patrzył w kategoriach ideologicznych, a nie finansowych, to może USA by zareagowało na potencjalny atak na Polskę, ale prawdopodobnie to na naszym terytorium rozegrałaby się walka, czyli wiele by z naszego kraju nie zostało. Więc może lepiej zacząć się z Rosjanami układać, a nie pomagać Ukrainie, która pluje nam w twarz. Bo jak nazwać tę uchwałę o bohaterstwie UPA uchwaloną przez ukraiński parlament dosłownie kilka godzin po wizycie polskiego prezydenta, który deklarował pomoc Ukrainie w konflikcie z Rosją? Może lepiej zacząć robić z Rosjanami interesy, żeby po prostu nie opłacało im się nas atakować? Propagowaną obecnie w Polsce wersję historii nazywam mitologią historyczną, ale to oczywiście nic w porównaniu z tzw. Polskimi Obozami Śmierci, albo z ukraińską propagandą. Dzisiaj czytałem artykuł o tym, jak Prezydent Poroszenko odznaczył byłych żołnierzy UPA i oświadczył, że dzięki ich bohaterskiej walce przeciwko Niemcom ZSRR wygrało wojnę. Rosjanie nie dokonaliby tego bez pomocy Ukraińców. Tego to nawet komunistyczna propaganda by nie wymyśliła.